Dojechaliśmy do wielkiego hotelu. Wraz z Aleksem wyszliśmy z taksówki i wzięliśmy swoje bagaże.
- Strasznie duży ten hotel - stwierdziłam, patrząc na niego.
Gdybym nawet chciała, nie mogłabym zliczyć jego okien, a było ich na prawdę sporo. Cały ten hotel był większy od największego budynku w Berlinie, czy nawet Pałacu Kultury.
- Chodźmy - powiedział Aleksandar.
Wziął też moje bagaże, więc mi została tylko podręczna torba.
W środku też było nieźle, ale czy aby na pewno nie kosztowało to zbyt dużo?
Podeszliśmy do recepcji.
- Dzień dobry - powiedział Aleks, a kobieta za biurkiem spojrzała na niego znudzonym wzrokiem - Moje nazwisko Atanasijević, zamawiałem tu apartament.
Kobieta swoje spojrzenie skierowała na komputer, poklikała coś na klawiaturze i powiedziała :
- Tak, pan Aleksandar Atanasijević, pokój "Para Młoda"...
- Nie, to jakaś pomyłka - przerwał jej Serb - Zamawiałem pokój z dwoma pokojami...
- Przykro mi, ma pan chyba rację, zaszła jakaś pomyłka - powiedziała kobieta, przesadnie przeciągając wyrazy - Zaraz zobaczę, czy są jakieś inne wolne pokoje.
Znów zaczęła szperać coś w komputerze, ale swojego nudnego wyrazu twarzy nie zmieniła.
- Przykro mi, nie ma już wolnych pokoi - stwierdziła, patrząc znad swoich okularów.
- Na prawdę nic się nie da zwobić? - spytał Aleks.
- A państwo nie są parą? - spojrzała na mnie.
- No dobrze, weźmiemy ten pokój - powiedział Aleksandar zrezygnowanym tonem.
Wziął od niej klucze i ruszyliśmy w stronę windy.
- Przepraszam cię, że tak wyszło - powiedział, gdy do niej wsiadaliśmy. Zawahałam się chwilę, ale szybko weszłam do windy.
- Na prawdę nie ma sprawy - odpowiedziałam mu - Jakoś damy radę.
Dojechaliśmy na trzecie piętro i zaczęliśmy szukać pokoju setnego.
Gdy go znaleźliśmy, a powiem wam, że nie było łatwo, bo pokój znajdował się na samym środku korytarza, Aleks włożył klucz do zamka i powoli otworzył drzwi, a mnie zamurowało. Całe mieszkanie było wielkości dwóch największych pomieszczeń w moim domu, a o jego wnętrzu mogłam zapomnieć - nawet na kosz na śmieci nie byłoby mnie stać. Oboje weszliśmy do środka, ale trochę bałam się, że swoimi starymi trampkami porysuję podłogę w której swoją drogą śmiało mogłam się przeglądać. Zaczęłam szukać łazienki, ale tu było chyba z pięć drzwi. Gdy już ją znalazłam, stwierdziłam, że łazienka wcale nie była gorsza od pozostałości mieszkania. Wanna mogłaby pomieścić co najmniej cztery osoby, a złote kafelki oraz sedes na pilota totalnie mnie rozbroił. Pełna szoku wyszłam z łazienki, by trochę ochłonąć, ale ten, na pewno cholernie drogi apartament wcale mi na to nie pozwalał. Poszłam więc do Aleksa, który stał w sypialni.
- Jest jedno łóżko - powiedział - Ale nie martw się, mogę spać w salonie, jest tam kanapa.
Pokiwałam głową i wyszłam z sypialni.
- Jesteś głodna? Może wyjdziemy na miasto? - spytał, bawiąc się kluczami.
- Ta, jasne. Czemu nie?
Odruchowo dotknęłam bladozielonej kanapy, która stała na środku salonu. Była tak strasznie twarda, że Aleksowi nie będzie na niej wygodnie.
- To idziemy? - spytał, a ja kiwnęłam głową.
Oboje wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy wielkim korytarzem. Wreszcie stanęliśmy przed windą i Aleks przycisnął przycisk. Spojrzałam na nią z przerażeniem - nigdy nie lubiłam tym czymś jeździć, wręcz panicznie się tego bałam.
- To bezpieczne? Przecież ona może się zaciąć.
Aleksandar spojrzał na mnie, ale zaraz przytulił mnie i powiedział :
- Nie bój się.
- Łatwo ci powiedzieć - odpowiedziałam, uwalniając się z jego ucisku.
Winda otworzyła się, a mnie sparaliżował strach. Weszłam jednak do środka, a za mną wszedł Serb. Zamknęłam oczy - w duchu modliłam się, żeby ta jazda szybko się skończyła. Aleks widząc moją reakcję, wziął mnie za rękę.
- Nie dość, że boję się jeździć windą, to jeszcze mam klaustrofobię - powiedziałam, a gdy drzwi powoli zaczęły się zamykać, lekko ścisnęłam rękę Aleksandara.
I winda ruszyła w dół. Niestety, nie minęły nawet dwie minuty, a "coś" nami lekko zatrzęsło i stanęliśmy.
- Co się stało? - spytałam, w duszy prosząc, by Serb nie wymówił okropnego słowa na "z".
- Chyba się zacięła.
Moje prośby nie zostały wysłuchane, czyżbym miała jeszcze paść na kolana? Szybko puściłam rękę Aleksa i spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem. Na szczęście światło w windzie nam nie zgasło.
- Nie martw się, na pewno ktoś zaraz odblokuje windę - uspokajał mnie Aleks, przyciskając tak zwany przycisk alarmowy.
Zsunęłam się na podłogę, nerwowo bawiąc się paskiem od torby. Serb usiadł obok mnie.
- Zobaczysz, nikt nie przyjdzie, oboje zginiemy i nawet nie dożyję trzydziestki.
Aleks zaśmiał się.
- Powoli przypominasz mi Julkę, ona też tak histeryzuje - powiedział.
- To ma być komplement, czy niekoniecznie? - spytałam, a on skrzywił się i pokręcił głową - Tak myślałam.
- A słyszałaś, że Konstantin i Julia planują co-nieco?
Zrobiłam wielkie oczy, a on pokręcił głową.
- Też się dziwię - rzekł po chwili - Jak on z nią wytrzymuje?
- No własnie. Julia nigdy nie była stała w uczuciach, a teraz proszę. Zawsze śmialiśmy się z Georgiem i Oliegiem, że można nakręcić o niej serial pod tytułem "Miłosne podboje panny Achremównej".
- Nie wiem, czy chciałbym to oglądać - ocenił Serb - Już wolałbym "Modę na sukces".
- Oglądasz to? - spytałam, śmiejąc się pod nosem.
Aleks zrobił poważną minę.
- Oczywiście - powiedział - Wiesz jakie to wciągające? Rich jest z Brooke, a potem ona zdradza go z jego ojcem, czyż to nie jest ciekawe?
Podniosłam jedną brew do góry, a on pokiwał głowa.
- Wiedziałem, że mi uwierzysz - puścił oko.
Przez następne półgodziny Aleksandar opowiadał mi o swoich ulubionych serialach, i jak się okazało, były to same opery mydlane, które na koncie miały po dziesiątki tysięcy odcinków i zapewne mało odbiorców.
To niewiarygodne, że podczas takiej sytuacji można poznać się na człowieku. Chłopak wciąż żartował, a usta w ogóle mu się nie zamykały. To się nazywa optymista.
I gdy zaczął opowiadać o fabule jakiegoś serbskiego serialu, winda nagle ruszyła.
- Wreszcie - powiedziałam, wstając z podłogi.
- No nie mów, że tak bardzo ci się ze mną nudziło - powiedział Aleks, podając mi torbę.
- No nie, tylko trochę zgłodniałam - spojrzałam na zegarek. Było przed dwudziestą trzecią. - Ale już chyba za późno.
- Właśnie nie. Belgrad właśnie teraz tętni życiem - oświadczył.
I gdy winda się otworzyła, wyszliśmy z niej i udaliśmy się do wyjścia z hotelu.
*
Ledwo żywi weszliśmy do naszego apartamentu. Aleks miał rację - Belgrad chyba nigdy nie zasypia, a Serbowie są tak mili i serdeczni, że aż się tego nie spodziewałam. Tego wieczoru byliśmy chyba w każdej możliwej lodziarni, kawiarence, czy restauracji. Na ulicach różni artyści przygrywali na swoich instrumentach, czym umilali spacer przechodniom.
- Jestem strasznie zmęczona - powiedziałam, ściągając trampki z obolałych stóp. - Jutro mnie chyba będzie trzeba siłą ściągać z łóżka.
Aleksandar uśmiechnął się, odkładając klucze na stół w przedpokoju. Chłopak stanął w drzwiach, a swój wzrok skierował na mnie.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - spytałam go po chwili, gdy trochę zaczęło mi to przeszkadzać.
Wzruszył tylko ramionami, a potem podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
- Po prostu - powiedział - Jeśli miałbym opowiedzieć ci wszystkie powody, siedzielibyśmy tu do rana.
- Ale ja bardzo chętnie posłucham - szepnęłam mu do ucha, a on zaśmiał się po cichu.
Zbliżył się do mnie i pocałował mnie delikatnie w szyję, a lekki dreszcz przeszedł mnie po całym moim ciele.
- Zanudziłabyś się - powiedział, a ja poczułam jego ciepły oddech na swojej skórze.
- Zaryzykuję - spojrzałam w jego tęczówki.
Uśmiechnął się i powoli udaliśmy się do sypialni.
No, wreszcie mamy kolejny, nudny rozdział. Musiałam coś napisać, bo dawno tu nic nie było. Ale nie martwcie się! Za jakiś czas pojawi się rozdział, który nie będzie już tak nudny, bo pojawi się nowa postać. I będzie ciekawie. A tymczasem dzięki za wejścia i komentarze, których swoją drogą, jest coraz mniej... Dzięki.
Jak przeczytałam o wchodzeniu do windy, od razu mi sie przypomniało co mi pisałaś :D Haah, jaki romans ^^ Ale zazdroszczę ci, nie zapowiada się tu jakaś brazylijska telenowela, nie to co u mnie oO . Czekam na 11 < 3
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała, że się zapowiada :D
Usuń