niedziela, 21 października 2012

14. Kochasz ją?

Nieważne
Znajdę kogoś takiego jak Ty
 A wam życzę również wszystkiego najlepszego.
Adele "Someone like you"


Otworzyłem niechętnie swoje zaspane oczy, ponieważ jedna z licznych sprężyn wbijała mi się w moje obolałe plecy. Musiałem zasnąć na kanapie, bo Kim zamknęła się w sypialni i nie chciała mnie wpuścić do środka. Owszem, wczoraj zasiedziałem się u Any, ale nie mam bladego pojęcia, skąd jakiekolwiek perfumy pojawiły się na mojej bluzie. A Kim oczywiście wymyśla sobie jakieś niestworzone historie. Usiadłem na kanapie, przecierając oczy i zastanawiając się, czy moja dziewczyna wyjdzie z pokoju. I tak też się stało, bo Niemka otworzyła drzwi i przeszła do kuchni, oczywiście nie zwracając na mnie uwagi. Szybko wstałem i poszedłem za nią.
- Dobrze ci się spało? - zapytałem, gdy Kimberly nalewała wody do szklanki.
- Świetnie - ucięła krótko, siadając przystole.
- O widzisz, bo mi się jakoś sprężyny powbijały w plecy i kompletnie nie wiem dlaczego nie mogłem spać.
- Nikt ci nie kazał spać w salonie,
Dopiła do końca wodę i postawiła szklankę na stole. 
- To już zapomniałaś, jak zamknęłaś się na klucz?
Spojrzała na mnie, mrużąc oczy i wstała.
- A ty zapomniałeś, że mogłeś iść spać do Any? Na pewno przyjęłaby cię z radością! - krzyknęła i udała się w stronę drzwi. Mijając mnie posłała mi piorunujące spojrzenie, które gdyby mogło, zabiłoby mnie na miejscu.
*
Trzasnęłam drzwiami i usiadłam na łóżku. Aleksandar wyprowadził mnie z równowagii i tak na prawdę nie chciałam mu tego powiedzieć. Ale czułam, że powoli koszmar jakiego się obawiałam, zaczynał się. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi i spojrzałam na nie, jakbym miała przez nie zobaczyć Serba, ale ujrzałam tylko drewno i złotą klamkę. Podeszłam do nich powoli i zaczęłam się przysłuchiwać.
*
Drugi raz zapukałem do drzwi sypialni, w których znów zamknęła się Kim, Nie odezwała się i kiedy już zrezygnowany odchodziłem od pokoju, usłyszałem :
- Czego chcesz? 
- Porozmawiać - powiedziałem, robiąc parę kroków do przodu.
- Cały czas rozmawiamy.
- Nie, tylko krzyczysz i mordujesz mnie swoim wzrokiem.
Nastała cisza i znów uznałem, że powinienem  zrezygnować z dalszej konwersacji. Ale drzwi powoli się otworzyły i stanęła w nich Niemka. Wcześniej tego nie zauważyłem, ale miała na sobie swoje ulubione kapcie z kotem, które niewątpliwie dodawały jej uroku. Spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami, które tak często się do mnie śmiały, ale teraz były przepełnione lękiem. Ale o co?
- O czym chcesz porozmawiać? - zapytała, opierając się o drzwi.
- O wczorajszym dniu - powiedziałem, a ona spuściła wzrok z moich oczu na podłogę.
- Nie ma o czym - skrzyżowała ręce na piersiach.
- Tak myślisz? - spytałem, widząc jak Kim podnosi wzrok. W kącikach jej oczu ujrzałem łzy.
- Ale ja już wiem wszystko - otarła oko - Że spotkałeś się wczoraj z Aną, naprawiłeś jej rurę, spędziliście miły wieczór, a potek przez przypadek spryskałeś się jej perfumami.
- Po raz kolejny ci mówię, że nie wiem, skąd te perfumy znalazły się na mojej bluzie.
- A może to ona cię nimi spryskała, tylko ty tego nie zauważyłeś, bo mrugnąłeś? Albo spałeś...
- Co? O czym ty mówisz? - zapytałem, lekko podirytowany.
Dziewczyna już chciała zatrzasnąć mi drzwi przed nosem, ale zatrzymałem je ręką i wszedłem do środka. Kim usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Przykucnąłem obok niej i tak bardzo chciałem ją przytulić, ale nie do końca wiedziałem, czy powinienem. Była na mnie wściekła, to przeze mnie cierpiała.
- Przepraszam cię - powiedziałem wreszcie, kładąc jej dłoń na ramieniu. Wziąłem ją za rękę, a ona spojrzała na mnie i mocno ją ścisnęła.
- Też cię przepraszam - rzekła, powoli wstając. Podeszła do okna i oparła się o parapet - Ale od wczoraj nie opuszcza mnie jedna myśl...
Znów swój wzrok skierowała na podłogę.
- Mogę ci zadać pytanie? - spytała po chwili, a gdy pokiwałem głową, kontynuowała : - Kochasz ją?
Tym pytaniem wmurowała mnie w podłogę. Ale po kilku sekundach wstałem i podszedłem do niej.
- Nigdy nie kochałem jej tak jak ciebie - powiedziałem, delikatnie przeczesując jej włosy - A teraz kocham tylko ciebie.
- Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? - spytała, lekko odtrącając moją rękę.
Spojrzałem na nią, a po chwili delikatnie pocałowałem ją w szyję.
- Nie ufasz mi?
- Ufam - powiedziała, przytulając się do mnie. 
Nagle usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Sięgnąłem po komórkę.
- Nie odbierzesz? - spytała Kim widząc, jak wgapiam się w ekran.
- To Ana - powiedziałem.
Wypuściła powietrze ustami i powiedziała :
- Może to coś ważnego, odbierz.
Odszedłem od niej parę kroków, przycisnąłem zielony przycisk i przyłożyłem telefon do ucha.
- Tak?
- Cześć, nie przeszkadzam ci? - usłyszałem głos mojej byłej dziewczyny.
- Nie - uciąłem krótko.
- Mam dla ciebie propozycję. Organizujemy imprezę w naszym starym gronie i mamy nadzieję, że przyjdziesz.
- Nie wiem - spojrzałem na Kim, która miała taki sam wyraz twarzy, jak kilka minut temu.
- Nie daj się prosić - Ana nie dawała za wygraną.
- Zastanowię się - próbowałem zakończyć tę rozmowę.
- Okej, impreza jest dziś o dwudziestej, napisz mi czy przyjdziesz.
- Dobrze, część - rozłączyłem się.
Wróciłem do Kim, która nadal stała przy oknie. 
- I jak? - spytała.
- Nic takiego - odpowiedziałem, ale wiedząc jak zareaguje, dodałem : - Ana organizuje jakąś imprezę, będą moi starzy znajomi...
- A po twojej rozmowie wywnioskowałam, że nie chcesz iść.
- Tylko się tam zanudzę - powiedziałem, ale zaraz przyszło mi coś do głowy - Chyba, że pójdziesz ze mną...
Pokręciła głową i podeszła do łóżka. Usiadła na nim wyprostowana i spojrzała na mnie.
- Będę ci tylko przeszkadzać - chciałem jej już przerwać, ale szybko dodała : - A poza tym i tak nikogo tam nie znam.
- Przedstawiłbym cię.
- Ale Ana chyba powiedziała, że to impreza w waszym starym gronie, a ja do niego nie należę - uśmiechnęła się blado.
- To trudno, na to wygląda, że będą musieli się bawić beze mnie.
- I przeze mnie zostaniesz w domu i będziesz się nudził?
- Raczej tam się będę nudził - stwierdziłem.
- Nie ma mowy, żebyś został - powiedziała wstając - I masz się dobrze bawić.
*
Od dwóch godzin leżałam przykryta kocem na kanapie i oglądałam Glee. Nigdy nie ciągnęło mnie do tego serialu, ale z nudów zazwyczaj robię różne głupie rzeczy. Akurat Queen tłumaczyła, jak to uratowała życie swojemu byłemu chłoapkowi Finnowi - swoimi ustami wyciągnęła z jego ust wielkiego cukierka. Oboje zachorowali na mononukleozę, a zarazić się tą chorbą można tylko przez pocałunek. No pięknie, Queen zdradziła Sama, swojego obecnego chłopaka... Cholera, już się wciągnęłam. Wstałam powoli, by zaparzyć sobie kawę, ale w tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam więc do nich i gdy je otworzyłam, moim oczom ukazał się nieznajomy mi człowiek.
- Dzień dobry, pani Kimberly Grozer?
- Tak - kiwnęłam głową, a on wręczył mi wielki bukiet herbacianych róż.
- Proszę jeszcze pokwitować - podał mi długopis, a ja, jeszcze trochę zszokowana, podpisałam się we wskazanym przez niego miejscu.
- A od kogo te kwiaty? - spytałam, oddając mu go.
- Niestety nie wiem, ale tutaj jest bilecik - wskazał na mały papierek - Miłego dnia, do widzenia.
Zamknęłam za mężczyzną drzwi i udałam się do kuchni. Odłożywszy kwiaty na stół, zaczęłam szukać jakiegoś wazonu. Gdy znalazłam jakiś pod zlewem, nalałam do niego wody i wstawiłam tam róże. Wyjęłam jednak z nich mały bilecik, na który zwrócił mi uwagę nieznajomy posłaniec.
- Żałuję, że nie mogę być przy Tobie, bym znów mógł nacieszyć się widokiem Twojego pięknego uśmiechu - przeczytałam i na mojej twarzy zagościł, wcześniej wspomniany uśmiech.
Odłożyłam karteczkę na miejsce i za żadne skarby świata nie mogłam dojść do tego, kto mógłby mi je przysłać. Aleks? Na to wygląda. Gdy zaparzyłam sobie kawę, wróciłam do oglądania Glee.
Obudziłam się po jakimś czasie. Zauważyłam, że na ekranie nie było już rozśpiewanych licealistów, a trwał już jakiś inny serial. Odruchowo sięgnęłam po telefon, by sprawdzić, któr godzina - było już grubo po dwudziestej trzeciej. Niechętnie wstałam z sofy i udałam się do sypialni, mając nadzieję, że zastanę tam Aleksandara. Ale zastałam tam tylko ciemność. W kuchni także go nie było i zaczęłam odczuwać déjà vu. Nie chciałam znowu do niego dzwonić i znowu słyszeć, że jest poza zasięgniem sieci. Położyłam się więc na sofie i cierpliwie zaczęłam na niego czekać. Ale mijały kolejne godziny, a ja nie mogłam uleżeć w miejscu. Wreszcie odpowiednio się ułożyłam i przykryłam się kocem.
Obudził mnie głośny łomot. Gwałtownie podniosłam głowę i ujrzałam Aleksa, który siedział na podłodze. 
- Wreszcie wróciłeś - wymamrotałam.
Wstałam jednak, bo od dłuższej chwili mi nie odpowiadał. Teraz leżał. W pierwszej chwili pomyślałam, że stracił przytomność, więc szybko do niego podeszłam. Ale gdy poczułam okropny smród alkoholu, już wiedziałam co się stało, Upił się i nie było z nim kontaktu.
- Co ty ze sobą zrobiłeś? - spytałam, myśląc nad tym, jak przetransportować niekontaktującego Serba. Siła, jaką odziedziczyłam po swoim ukochanym braciszku mi nie straczała, bo Aleks mocno się stawiał. Widoać było, że sen na podłodze bardzo mu się spodobał. Na dodatek zaczął niebezpiecznie przysuwać się do moich trampek, ale nie zdążył wymienić się z nimi czułościami, bo szybko mu je wyrwałam.
- Aleks - przykucnęłam przy nim i zaczęłam nim lekko potrząsać - chłopie, wstawaj.
Poruszył się, wydając z siebie dziwny dźwięk.
- Gdzie ja jestem? - zapytał, powoli wstając.
- Zaprowadzę cię do łóżka - powiedziałam, podtrzymując jego ramię, bo lekko się chwiał.
- Kim jesteś? Nie znam cię - mruczał pod nosem, siadając na kanapie.
- Może lepiej by było, gdybyś mnie nie znał... Jutro będziesz miał przesrane.
- A na dodatek jesteś niemiła - orzekł, kładąc głowę na poduszce.
Wzniosłam oczy ku górze i udałam się do sypialni.
- Nie zostawiaj mnie! - krzyczał serbski atakujący, ale nie słuchałam go, bo zatrzasnęłam za sobą drzwi.
*
Już po raz kolejny próbowałam dodzwonić się do Konstantina, ale za każdym razem włączała się automatyczna sekretarka. Na esemsy także nie odpowiadał, a przed wyjazdem mówił, żebym dzwoniła nawet jak spalę naleśniki, albo jeśli zatnę się przy goleniu... Ale chyba zapomniał kto w tym związku posiada zarost. Nagle wpadłam na prawie genialny pomysł - zadzwonię do mamy Serba, u której się zatrzymał. Podobno musiał pilnie wrócić do ojczyzny z powodu jej złego stanu zdrowia. Ale jak mówię, pomysł idealny i może by się udał, gdybym miała numer telefonu do jego mamy. Wybrałam jednak numer Kim, może Aleksandar mi pomoże...
- Słucham? - usłyszałam moją przyjaciółkę.
- Hej, mam nadzieję, że cię nie obudziłam. Mogę porozmawiać z twoim mężczyzną?
- W tej chwili to niemożliwe, odsypia po ciężkiej nocy...
- To co wy robicie tam w tej Serbii? - zaśmiałam się, ale Kim chyba do śmiechu nie było.
- Ja się nie upiłam, jestem trzeźwa. I myślę, że mój mężczyzna, jak to pięknie określiłaś, nie będzie dzisiaj do życia.
- Cholera - mruknęłam.
- A po co ci pomoc Aleksa?
Opowiedziałam jej o wyjeździe Konstantina, o tym, że nie ma z nim kontaktu no i oczywiście o moim planie.
- Poczekaj, może znajdę coś w jego kalendarzu - powiedziała Niemka, a ja odetchnęłam.
- Dzięki wielkie - powiedziałam.
- Jeszcze mi nie dziękuj, bo mogę nic nie znaleźć. O, mam coś - podniosła głos, ale zaraz się uspokoiła - Znalazłam numer do jego matki.
Podyktowała mi go i, podziękowawszy, rozłączyłam się i szybko wybrałam numer, który podała mi Kim.
- Tak, słucham?  - spytała kobieta, którą usłyszałam w słuchawce.
- Dzień dobry - zaczęłam niepewnie - Czy rozmawiam z mamą Konstantina?
- Owszem, a kto mówi?
- Julia Achrem, dobra przyjaciółka pani syna. Zastałam go?
- Ale go tu nie ma, powinien być w Polsce, gra tam w lidze.
- Ale - zamurowało mnie - Konstantin już wyjechał z Serbii?
- Mojego syna w domu nie było prawie rok - powiedziała kobieta - Przyjedzie dopiero na święta, chociaż i z tym nie wiadomo.
- A-ha - wyjąkałam, prawie przez łzy - Dziękuję, do widzenia.
I rozłączyłam się. Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedziała mi matka Konstantina. Znowu wybrałam numer mojej przyjaciółki i czekałam aż odbierze.
*
- Co tam? Zły numer ci podałam? - spytałam, gdy Julka znów do mnie zatelefonowała.
- Konstantina nie ma u jego matki. I w ogóle go tam nie było - usłyszałam zdenerwowany głos Białorusinki.
- Spokojniej, Julka - uspokajałam przyjaciółkę - Może zatrzymał się u kogoś innego?
- A może miał wypadek? 
Przewróciłam oczami i wypuściłam powietrze ustami.
- Myśl pozytywnie - powiedziałam.
Usłyszałam jak w kuchni zatłukły się talerze - pewnie Aleks się obudził.
- Nie dam rady, chyba zaraz zwariuję -  powiedziała Julia.
- Przepraszam cię Julka, ale muszę już kończyć - odezwałam się - Zadzwonię później.
- Dobrze, może ja w tym czasie dodzwonię się do Cupkovića. Do usłyszenia.
Po rozłączeniu się, odłożyłam telefon na stolik i wyszłam z sypialni. Aleksandara zastałam w kuchni, który pił szklankę wody za szklanką. No cóż, takie uroki imprezy.
- O której wróciłem? - zapytał, gdy ujrzał mnie w drzwiach.
- O trzeciej nad ranem - oznajmiłam mu.
- Kompletnie nic nie pamiętam. Lepiej byłoby, gdybyś ze mną poszła.
- Mam cię jeszcze pilnować? - spytałam, a on nalał sobie kolejną szklankę wody mineralnej.
- Przynajmniej głowa by mnie nie bolała.
- Masz za swoje - wystawiłam mu język. Mój wzrok padł jednak na czerwoną plamkę pod kołnierzykiem koszuli Serba. Podeszłam do niego powoli i przyjrzałam się jej z bliska.
- To szminka? - zapytałam w pełni zaskoczona.
- Szminka?! - Aleks był tak samo zaskoczony jak jak, a może nawet bardziej.
Popatrzyłam na niego z obawą, a on wstał i do mnie podszedł.
- Nie wiem skąd się tu wzięłam.
- Tak samo jak perfumy? - spytałam, nie wytrzymując - Przyznaj się, że mnie zdradziłeś.
- Co? Nie, Kim...
- Szkoda słów - powiedziałam, kierując się do sypialni. Za mną oczywiście poszedł Aleksandar.
- Co robisz? - spytał, gdy wyjmuję swoją walizkę.
- Wyjeżdżam - oznajmiłam, pakując w pośpiechu swoje rzeczy - Nie jestem głupia, Aleks...
- Ale ja cię nie zdradziłem! - podniósł głos, łapiąc mnie za rękę.
- Przecież sam mówiłeś, że nic nie pamiętasz z wczorajszego wieczoru.
Spojrzałam w jego oczy, ale Serb nic już nie odpowiedział.
- No właśnie.
Wyrwałam się z jego uścisku, wzięłam walizkę w rękę i bez słowa opuściłam pokój.


BOŻEJAKIDŁUGIROZDZIAŁ! Ale jestem z niego zadowolona, jak nigdy ;> 13 rozdział - pechowy, ups! Nawet nie planowałam, że tak wyjdzie. 
Powoli rozkręcam wątek Konstantina, ale wszystkiego dowiecie się na końcu, a trochę to zajmie... 
No i musiałam coś powciskać z Glee ♥
Dobra, już nie przynudzam ;>

3 komentarze:

  1. I like it. *-* Cupko! hahaha. ;> jaki ten Aleks jest zły i niedobry... XD czekam, czekam, czekam... ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Konstantin ♥ Co ta pizda, Ana, kombinuje? =3= Grrrrrr. Takie to wieszać za małe palce u stóp. Do następnego < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, na raj-ocen.blogspot.com ukazała się odmowa oceny Twojego bloga.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń