sobota, 3 listopada 2012

16. Przecież nie miałby z nią dziecka.

Kłamstwo nie różni się niczym od prawdy, prócz tego, że nią nie jest.
Stanisław Jerzy Lec.



Przed halą czekała na nie Julia. Stała oparta o swój samochód i gdy tylko mnie zobaczyła, podeszła do mnie.
- I co? Co chciał od ciebie Matlak? - spytała.
Dostałam kontrakt od Dinamo Moskwy - rzekłam, a Białorusinka zareagowała w charakterystyczny dla siebie sposób.
- Nie mów, że go przyjęłaś.
- Przyjęłam - pokiwałam głową, a ona przewróciła oczami.
- Pamiętasz co ci mówiłam? Nafaszerują cię dopingiem i wrócisz do Polski z podkulonym ogonem, jak ja - uniosła głos. Jeszcze nigdy nie widziałam jej tak zdenerwowanej.
- Nie dam im się - uspokajałam ją - Nie chcę grać wszystkich meczów na dopingu.
- Zmuszą cię - powiedziała, patrząc mi w oczy - Jak wszystkie tamtejsze siatkarki. Ale rób jak chcesz.
Przytuliłam ją szybko, a ona odwzajemniła uścisk.
- Uważaj na siebie - szepnęła, a ja pokiwałam głową.
- Wracajmy już - powiedziałam i obie ruszyłyśmy do samochodu.
*
Kilka dni później.
Wchodząc do hali w Moskwie poczułam dziwne uczucie, że coś się skończyło i czeka mnie zupełnie nowy rozdział mojego życia. Nie wiedziałam, co mnie tu spotka, ale chciałam się dowiedzieć. Na korytarzu ujrzałam panią Ilić, od momentu podpisania kontraktu z Dinamo, moją nową trenerkę. Nie wyglądała na miłą osobę, ale dobrze wiedziałam, że jest znakomita w tym co robi. Gdy mnie zobaczyła, jej tęga mina zamieniła się w uśmiech. Teraz to była zupełnie inna kobieta. Szybko do mnie podeszła i wyciągnęła ku mnie dłoń, a ja ją uścisnęłam.
- Witam cię, Kimberly. Cieszymy się, że zdecydowałaś się podpisać z nami kontrakt - wciąż się uśmiechała, a mi było trochę głupio.
W końcu puściła moją rękę  i zasugerowała, bym za nią poszła.
- Aktualnie trwa trening, ale ty chyba dzisiaj go sobie odpuścisz. Musimy jeszcze podpisać kontrakt.
Przeszłyśmy do jej gabinetu. Moją uwagę od razu przykuły liczne puchary i medale wywalczone przez Dinamo.
- To jeszcze nie moja zasługa - powiedziała, obserwując jak przyglądałam się pucharowi Ligii Mistrzyń - Ale mam to w planach i mam nadzieję, że nam w tym pomożesz.
- Też mam taką nadzieję - powiedziałam.
Wskazała na krzesło obok swojego biurka, a ja na nim usiadłam. Wyciągnęła z szuflady mój kontrakt oraz wieczne pióro. Gdy omówiłyśmy ważniejsze oraz te mniej ważne punkty dotyczące naszej współpracy, podpisałam kontrakt, a kobieta odetchnęła z ulgą.
- Wreszcie mam w swoim klubie najlepszą siatkarkę świata .
- Bez przesady - poczułam jak moje policzki palą się ze wstydu.
- Mogę nawet powiedzieć, że spełniło się moje marzenie.
Nie wiedziałam już co jej odpowiedzieć, więc pani Svetlana wstała z miejsca.
- A może chcesz obejrzeć naszą halę?
Pokiwałam głową i wyszłyśmy z pomieszczenia.
- Zaraz poszukam Stefana, on cię oprowadzi.
- Stefana? - spytałam, myśląc, że się przesłyszałam.
- Tak, Stefan Wanner ma u nas staż. To bardzo miły chłopak. Ale ty powinnaś go znać, przecież jest waszym kadrowym lekarzem.
- Tak, tak. Znam go.
Weszłyśmy na wielką, moskiewską halę, a mnie ogarnęła fala gorąca. Na boisku rozgrzewały się siatkarki Dinamo.
- Ty zaczniesz z nami trenować od przyszłego tygodnia, załatwimy jeszcze parę formalności z mieszkaniem - powiedziała trenerka - A teraz chodź, poszukamy Wannera. On zawsze gdzieś znika...
Przeszłyśmy wzdłuż trybun, a Ilić szukała Stefana. Nie wiedziałam, że tu pracuje, nigdy mi nie mówił.
- Widzę go - powiedziała trenerka. 
Także go widziałam; klęczał przy jakiejś siatkarce i zawijał jej nogę bandażem. Obie ruszyłyśmy w jego stronę, gdy skończył wykonywać swoją pracę.
- Wanner, szukam cię i szukam - powiedziała Svetlana, gdy byłyśmy już bardzo blisko niego.
Stefan odwrócił głowę w naszą stronę. Widząc mnie, szeroko się uśmiechnął.
- Mam dla ciebie dodatkową robotę - orzekła kobieta - Oprowadzisz naszą nową koleżankę po hali.
- Bardzo chętnie - powiedział, nadal się szczerząc.
- A co z Osmokrović?
- Nadwyrężyła kostkę, ale sądzę, że zagra w jutrzejszym sparingu.
- Dobrze... To oprowadź Kim, a potem masz już wolne - powiedziała, odchodząc i zostawiając mnie samą z Niemcem.
- Nie mówiłaś mi, że masz zamiar przejść do Rosji - rzekł.
- A ty mi nie mówiłeś, że tu pracujesz - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Nie było kiedy - wsunął ręce do kieszeni spodni - Pracuję tu dopiero trzy tygodnie. Wiesz, sezon reprezentacyjny już się skończył, potrzebowałem jakiegoś dodatkowego zajęcia.
- Rozumiem - powiedziałam - To oprowadzisz mnie?
- A no tak, racja - odpowiedział chłopak, machając ręką, bym poszła za nim - A co chcesz zobaczyć?
- Najlepiej wszystko, żebym się tu nie zgubiła - stwierdziłąm po chwili, idąc za Stefanem.
- To tutaj jest boisko - skazał na płytę z siatką - No, a tu trybuny...
Mimowolnie się zaśmiałam.
- Jak widać bycie zabawnym dobrze mi idzie - stwierdził, gdy sie opanowałam - A teraz chodźmy, pokażę ci szatnię.
*
Dzięki oprowadzeniu mnie po całej hali na pewno się teraz nie zgubię - to oczywiście słowa Stefana. Ale zrobił to tak chaotycznie, że wcale go nie rozumiałam. Na wszelki wypadek powinnam poprosić go o plan całego budynku.
- I to by było na tyle - stwierdził, gdy znów weszliśmy na główną halę.
- Bardzo ci dziękuję - powiedziałam - Na pewno miałeś lepsze rzeczy do roboty.
- Daj spokój - Stefan machnął ręką - A poza tym muszę wykonywać pracę, którą zleci mi moja szefowa.
- No tak. Nie wydaje się zbyt miła.
- Fakt, potrafi opieprzyć. Ale jeśli cię polubi, to nie będzie się ciebie czepiać.
Pokiwałam głową.
- Czyli będę się musiała podlizać? - spytałam, a Stefan się uśmiechnął.
- Wystarczy, że będziesz dawała z siebie wszystko na boisku.
Teraz to ja się uśmiechnęłam, bo dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
- Teraz wracasz do Polski? - spytał po chwili, przerywając niezręczną ciszę, jaka przez chwilę zapanowała.
Nagle coś sobie przypomniałam. Sięgnęłam do torby, by sprawdzić która jest godzina. Było w pół do czwartej.
- O cholera - jęknęłam - Za pół godziny mam samolot. Nawet gdy teraz zamówię taksówkę, to nie zdążę.
- Jeśli chcesz, ja mógłbym cię podwieźć - powiedział.
- Chciałoby ci się? A poza tym, nie chciałabym ci zawracać głowy.
- Mam teraz wolne. Jeśli teraz byśmy wyjechali, moglibyśmy jeszcze zdążyć.
Pokiwałam głową.
Dwie minuty później siedziałam obok Stefana w jego samochodzie. Ale wątpiłam w to, bym zdążyła na samolot. Moskiewskie lotnisko znajdowało się na drugim końcu miasta, a my dopiero wyjeżdżaliśmy spod hali. Po dłuższym czasie swobodnej jazdy, Wanner mocno nacisnął na hamulec i samochód zatrzymał się.
- Dlaczego stoimy? - spytałam.
Chłopak wskazał palcem na widok przed nami. A przed nami rozciągał się ogromny sznur samochodów, sięgający conajmniej trzy kilometry.
- O-mój-Boże - szepnęłam, opierając się o oparcie fotela - Teraz to na pewno nie zdążę na samolot.
- Spokojnie - Stefan powoli ruszył do przodu, ale po chwili znów samochód się zatrzymał - Która jest godzina?
Wyciągnęłam telefon z torby.
- Już za dwadzieścia - wyjąkałam, wrzucając komórkę z powrotem do swojego "śmietnika".
- Nie martw się - próbował mnie uspokoić - A nawet jeśli nie zdążysz na ten samolot, to polecisz następnym.
- Ale czy będzie następny?
- Spójrz, samochody powoli ruszają, może nie jest jeszcze tak źle?
Ale było, bo po pięciu minutach normalnej jazdy, znów pojawił się przed nami sznureczek aut. Teraz straciłam jakąkolwiek nadzieję.
*
Po długiej męczarni, jaką odbyliśmy w samochodzie, wreszcie dojechaliśmy na lotnisko. Było pięć minut po czwartej, ale miałam jeszcze jakąś nadzieję, że może samolot miał opóźnienie. Że Stefan szybko wbiegliśmy do budynku i skierowaliśmy się do recepcji, gdzie siedziała młoda brunetka.
- Czy wyleciał już samolot do Warszawy? - zapytałam, gdy zdyszana dobiegłam do dziewczyny.
- Tak, już z jakieś pięć minut temu - oznajmiła bardzo przyjaznym tonem.
Wypuściłam powietrze ustami i spojrzałam na Stefana, który dopiero pojawił się przede mną.
- Odleciał - oznajmiłam mu, a on zwrócił się do brunetki.
- A kiedy będzie następny?
Dziewczyna poszperała w komputerze i znów się do nas zwróciła :
- Jutro o dwunastej - rzekła, a pode mną ugięły się nogi.
- Nie ma wcześniejszego lotu?
- Niestety nie ma, przykro mi.
- A mogłaby mi pani zarezerwować bilet na dwunastą? - zapytałam, nie widząc innego wyjścia.
- Oczywiście - odpowiedziała.
Odeszłam zrezygnowana od recepcji, a Wanner poszedł za mną.
- Ciekawe, gdzie teraz przenocuję - powiedziałam, gdy wyszliśmy z budynku.
- Możesz zatrzymać się u mnie - powiedział, czego się nie spodziewałam.
- Tyle już dla mnie zrobiłeś... 
- Kiedyś mi się odwdzięczysz. Chyba, że nie chcesz.
Stanęliśmy na chwilkę, a on odwrócił się do mnie twarzą. Spojrzał na mnie, wciąż uśmiechając się w taki dziwny sposób. Sposób, którego nie mogłam rozgryźć.
- Nie powiedziałam, że nie chcę.
- To postanowione - rzekł i pociągnął mnie w stronę samochodu.
*
- Jest tylko jedna sprawa - rzekł, gdy stanęliśmy przed drzwiami jego mieszkania - Nie odpowiadam za skutki ujrzenia mojego porządku.
- Chyba zapomniałeś, że mam starszego brata.
Stefan przekręcił klucz w zamku i weszliśmy do środka.
- Wow - tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić, widząc ten jego "porządek".
Wszędzie walały się jego ubrania, oraz inne rzeczy, jak gazety czy puszki po coli.
- Jednak się nie doceniałam - stwierdziłam, wchodząc w głąb mieszkania.
- Jeśli tak bardzo ci tu przeszkadza, możesz tu posprzątać.
- Chyba nad tym pomyślę - powiedziałam, gdy do Niemca zaczął dzwonić telefon.
- Słucham?... Co się znowu stało?... Wygląda mi to na zatrucie, ale musiałbym ją obejrzeć dokładniej... Zaraz tam będę - rozłączył się i zwrócił się do mnie : - Jedna z siatkarek chyba się zatruła, muszę do niej zejść - zakładał kurtkę, którą dopiero ściągnął - Czuj się tu jak u siebie, postaram się za niedługo wrócić.
Kiwnęłam głową, a on wyszedł za drzwi.
- Chyba zrobię tu porządek - pomyślałam, sięgając po stertę sportowych magazynów, które leżały na podłodze. 
Jedna z okładek głosiła :
RODZINNE PROBLEMY KONSTANTINA CUPKOVIĆA POWODEM POWROTU DO SERBII? - więcej informacji na stronie 24.
A obok zdjęcie Konstantina z jakąś ciężarnął dziewczyną... Zaraz, zaraz... Przeszłam szybko na stronę podaną przy nagłówką i zaczęłam czytać :
W czwartek 25-letni przyjmujący PGE Skry Bełchatów wyjechał do ojczyzny z powodów rodzinnych.
- Konstantin musiał opuścić wczorajszy trening z powodów zdrowotnych bliskiej osoby - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" trener Skry, Jacek Nawrocki, ale na dalsze pytania nie chciał odpowiadać. 
Kim jest ta piękna i tajemnicza brunetka, z którą widziano Cupkovića przed jednym z Belgradzkich szpitali? I czy z nim ta dziewczyna jest w ciąży? Nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że ostatnio młodego Serba widziano w towarzystwie młodziutkiej siatkarki, młodszej siostry kapitana Asseco Resovii Oliega Achrema, Julii.
Zszokowana zamknęłam gazetę i zabrałam się za sprzątanie.
- Przecież nie miałby z nią dziecka - myślałam - On jest z Julią.
Poukładałam wszystkie gazety na stole, a wszystkie śmieci wyrzuciłam do kosza. I gdy udałam się do kuchni, czując jak mój żołądek domaga się jedzenia, Stefan wszedł do mieszkania.
- Nie wiedziałem, że potraktujesz moje słowa poważnie - powiedział, wchodząc do kuchni.
- Nudziło mi się - rzekłam - A teraz mój brzuch się odzywa - otworzyłam lodówkę i może nie powinno mnie to dziwić, że świeciły tam pustki. Ale zdziwiło.
- Nic tam nie znajdziesz - powiedział speszony - Chodź, pójdziemy na dół, tam jest taka pizzeria.
- Nie mam wyjścia - mruknęłam i ruszyłam za Stefanem, który zdążył otworzyć drzwi wyjściowe.

***
Witajcie! :D I jak wam mija długi weekend? Mi niezbyt... Zimno jak cholera (przepraszam za cholera), nudy, powinnam się uczyć na konkurs z historii, ale się nie uczę, ogólnie mam jakiś zawias. Zamiast tego oglądam naszego skubanego Jerzyka Janowicza, który wali po autach, ale mimo to wygrywa. Brawo, chłopie! Czymam za niego kciuki, niech pokaże, że Polak też potrafi ;) 
Zmieniłam wygląd bloga... Stwierdziłam, że nie mam talentu szablonowego i ściągnęłam jakieśtam zdjęcie Ellie. 
I tak... Padłam na mózg, nie wiem, może to ten wiatr tak na mnie działa, albo ostatnio duża dawka słodyczy niemieckich (tak, to na pewno to!)... Ale założyłam nowego bloga z opowiadaniem. Nowy siatkarz, nowa dziewczyna i zupełnie nowy wątek. Nie ma tam nic narazie oprócz nagłówka, "Autorka" no i bohaterów. Jeśli chcecie zobaczyć, kogo tym razem wzięłam do swojej wyobraźni, zapraszam
Nie wiem kiedy pojawi się pierwszy rozdział, bo narazie go tworze.

+ w "Bohaterach" pojawiła się nowa osoba :) Jeśli jesteście ciekawi kto to, to zapraszam.

6 komentarzy:

  1. Hej! ;) Od wczoraj przeczytałam całe to opowiadanie i bardzo mi się spodobało. ;D Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach ? ;) Moje gg:26649943 Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciało ci się tyle czytać? Miło mi, że ci się spodobało. Oczywiście, że będę cię informować, już zapisuje cię z moich kontaktach c: Również pozdrawiam.

      Usuń
  2. Cupkoo, jaka kobieta w ciąży?! załąmie się.
    A no fakt, Jerzyk rządzi :D Skubaniec jeden, to nasz kolejny mistrz :D opowiadanie o Ivanie, wooaaaah *____*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz komentuję na twoim blogu :) Opowiadanie bardzo mi się podoba.
    Czyżby Cupko miał inną dziewczynę na boku ? :(

    W wolnej chwili zapraszam na mój blog

    http://beautifulnightcity.blogspot.com/

    P.S Dodałam twój blog do ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej, pół nocy zarwane, ale warto było. Aż boję się myśleć, że nie oderwałabym się od komputera, gdyby było dwa razy więcej rozdziałów. :)
    Pierwsze co mnie skłoniło do czytania, oprócz pozostawienia przez ciebie linku na moim blogu, to bohaterowie. Pierwszy raz spotykam się z siostrami Groza i Achrema, co uczyniło to opowiadanie jeszcze bardziej wyjątkowym. Po drugie, masz świetny styl, żadnych przestarzałych wyrazów, gdzie ja, wierna językowi polskiemu, musiałabym sięgać do słownika. No i oczywiście świetna fabuła, żadnych przeciągających się w nieskończoność wątków, które po prostu szybko nudzą czytelnika. Ogromne plusiki za to. :)
    Co ja mogę powiedzieć? Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w Julii, w jej zawziętym zdobywaniu Konstantina, który jak na razie okazuje się być totalnym dupkiem i panoszy się z jakimś ciężarnym babsztylem. Historia Kim i Aleksa, choć nieco bardziej rozbudowana, również zagnieździła się w moim sercu. Ciekawie rozwijająca się znajomość, którą próbuje zniszczyć Ana, hm, jak na razie skutecznie. I ciekawe, co od siebie dołoży Stefan. Wydaje mi się, że jeszcze wsadzi tu swoje paluchy. :)
    Gdybyś mogła, proszę, informuj mnie albo na moich blogach, albo przez gadu: 5891339.
    Pozdrawiam :) :*

    OdpowiedzUsuń