środa, 18 lipca 2012

1. Dziewiątka, zakochana Julia i ręcznik.

Położywszy się na łóżku zaczęłam myśleć o dalszym sensie swojego życia. Ostatnio nic mi się nie układało; każdy kolejny trening kończył się zasłabnięciem,ale lekarze uważali, że to po prostu przemęczenie. Sugerowali nawet, że powinnam zrobić sobie kilkutygodniowy urlop, ale nie skorzystałam z propozycji. Robiąc sobie przerwę musiałabym zrezygnować z Pucharu Świata, który odbędzie się za kilka dni. Bez głównego atakującego moja reprezentacja nie poradziłaby sobie, zwłaszcza, że nasza najlepsza środkowa zrobiła sobie urlop, zachodząc w ciążę. Do tego te problemy z moją wagą są na prawdę niepokojące. Jeśli tak dalej pójdzie moja tusza nie pozwoli mi na dalszą grę w siatkówkę.
Dzisiejszy obiad z moim bratem Gyorgy'm wcale mi się nie uśmiecha. Violetta na pewno ugotuje dużo jedzenia, a ja nie mam zamiaru jeść. Moja waga na prawdę daje wiele do życzenia i muszę się pilnować. I pewnie powiecie, że się głodzę. W pewnym sensie macie rację, ale wszelkie owoce i napoje energetyczne to nadganiają. Nawet jeśli są w małych ilościach. Jednak teraz nie mogłam odmówić Georgowi, ponieważ ostatnio zrobiłam to już dwa razy i teraz mój brat nie darowałby mi.
- Słucham? - powiedziałam do słuchawki telefonu, gdy ten zaczął dzwonić.
- Pamiętasz o dzisiejszym obiedzie? - usłyszałam głos mojego brata.
- Tak, pamiętam - wyrecytowałam, jakbym była w przedszkolu.
Ten odetchnął z ulgą.
- Olieg z rodziną wpadnie - dodał.
- Będzie Julia? - spytałam z nadzieją w głosie.
- Nic mi o tym nie wspominał - Georg udawał, że nic nie wie o wizycie mojej najlepszej przyjaciółki, ale ja to wyczułam.
-Kłamiesz.
- Dlaczego tak sądzisz? - Georg pozostawał nieugięty.
- Przecież wiesz, że potrafię wyczuć kłamstwo.
- No tak - Mój brat speszył się, po czym dodał - Jeśli dobrze pójdzie, Julia wpadnie na obiad, ale wiesz haki ma napiety grafik w tej Rosji.
Doskonale to wiedziałam. Od zawsze trzymałyśmy się razem. Georg i Olieg nas poznali, a potem razem trenowałyśmy w tym samym klubie chodziłyśmy na te same dyskoteki, oraz cały wolny czas spędzałyśmy razem. Lecz gdy Julia dostała transfer do rosyjskiej superligi ja sama zostałam w Sopocie.
- To widzimy się po południu - skończył Georg, rozłączając się.
*
- Jesteś wreszcie - usłyszałam Georga, który właśnie otwierał mi drzwi.
- Też się cieszę, że cię widzę - ucięłam krótko, wchodząc do jego mieszkania.
- Mam dla ciebie niespodziankę.
Mój brat wziął mnie za rękę i powoli podprowadził do salonu. Gdy wreszcie do niego doszliśmy, oniemiałam ze szczęścia: na sofie siedziała Julia. Szybko podbiegłam do niej, a ta wstała i mocno mnie uściskała.
- Jak dobrze znów cię widzieć - usłyszałam głos, którego tak bardzo mi brakowało.
Jak znalazłaś czas w tej Rosji? - spytałam, ocierając oczy.
- Georg ci nie powiedział? - spytała, a gdy pokręciłam głową, uderzyła mojego brata w ramię; ten nawet nie drgnął.
- Nie było kiedy - mój brat bronił się jak mógł, ale marnie mu to wychodziło.
- Chodzi o to, że skończył mi się kontrakt i wracam do Trefla!- obwieściła z radością.
Ja także nie mogłam ukryć szczęścia.
- Zapraszam do stołu! - odezwała się Violetta, żona mojego brata.
Wszyscy zgodnie usiedliśmy do stołu, jednak mnie opanował wstręt do jedzenia. Postanowiłam, że będę silna.
- Sądzę - odezwał się Olieg - że w tym sezonie pokonamy Skrę.
- Olieg, daj spokój - Gyorgy poklepał przyjaciela po plecach - Warto pomarzyć.
- Ale nie sądzisz, że to najwyższy czas, by niepokonana dotąd Skra była wreszcie zdetronizowana?
Posiadają najlepszego atakującego na świecie, a na dodatek nabyli nowych zawodników z Serbii. Sądzę, że oni znów zmierzają po zwycięstwo.
- Ale Olieg ma rację - wtrąciłam - To dobry czas, by pokonać Skrę. A Resovia może tego dokonać.
- A co nowi zawodnicy wcale nie są tacy dobrzy - zauważyła Julia - Fakt, mają mocne zagrywki i potrafią nieźle zaatakować...
- Tak, wcale nie są dobrzy - przerwałam jej, a ta schowała głowę do talerza.
- Tak czy inaczej, wierzę w nasze zwycięstwo - Akhrem nie dawał za wygraną.
- Kim, a co powiesz na to, byśmy jutro pokibicowały naszym kochanym braciszkom? - spytała się mnie Julia.
- Chętnie, ale nie mamy biletów - odpowiedziałam jej, udając, że zajadam się kurczakiem.
Julia wyciągnęła z torebki dwa bilety na jutrzejszy mecz Resovii ze Skrą, uśmiechając się przy tym.
- Nabyłam je jeszcze miesiąc temu.
*
Trybuny od godziny były przepełnione kibicami obu drużyn, a zawodnicy od piętnastu minut rozgrzewali się na boisku.
- Teraz tak sobie myślę - zagadnęła Julia - że Resovia nie ma żadnych szans na wygraną ze Skrą.
- Dlaczego tak nagle zmieniłaś zdanie? - czasem zmienność mojej przyjaciółki mnie rozbawiała.
- Resovia nie ma tak dobrych atakujących.
- Ekheem - chrząknęłam.
- No oprócz twojego brata... - poprawiła się, a ja zaśmiałam się pod nosem.
- To miłe, że tak sądzisz - uśmiechnęłam się do przyjaciółki, a ta odwzajemniła uśmiech. - A opowiedz, jak było w Rosji?
Julia przeczesała grzywkę palcami.
- Normalnie. Nie chcę do tego wracać.
- Do czego? - czyżby w Rosji było aż tak tragicznie?
- Mordercze treningi, środki dopingujące... Czułam się jak maszyna, która musiała rozegrać najlepszy mecz w swoim życiu, a jeśli się nie udało, było koszmarnie.
- A co na to tamtejszy związek? Przecież to nie dopuszczalne! - Nie kryłam oburzenia. Nie mogłam sobie wyobrazić jak Julia faszeruje się dopingiem.
- A myślisz, że o tym wiedział? - zaśmiała się. - Ale cieszę się, że uciekłam z tamtego bagna i wracam na stare śmieci.
- Ja też się cieszę. Nawet nie wiesz, jak mi cie brakowało.
- Mi ciebie też - Julia spojrzała w stronę zawodników Resovii.
Georg i Olieg rozgrzewali się wraz z innymi zawodnikami Sovii, a po drugiej stronie siatki rozciągał się ich rywal - SKRA.
- Za pół godziny zaczyna się mecz - powiedziałam, a Julia spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Chodźmy do łazienki - wypaliła, widząc moje zamieszanie na twarzy.
Pół minuty później byłyśmy już w drodze do toalety. Gyorgy od razu nas zauważył, a jego dłonie  zamieniły się w kciuki. Od razu puściłam mu oczko i ruszyłam w stronę wyjścia. Przy drzwiach wyjściowych stało dwóch chłopaków, jeden mocno gestykulował i szybko wyrzucał z siebie słowa, a drugi słuchał go w dużym skupieniu. Wyminęłyśmy ich i udałyśmy się do łazienki.
- Widziałaś tych chłopaków, którzy stali przy wejściu na halę? - zagadnęła Julia, gdy weszłyśmy do toalety.
- No tak, nie trudno było zauważyć tego, który tak głośno mówił.
- To ci nowi serbscy zawodnicy SKRY - Julia weszła do jednej z kabin - Prawda, że przystojni?
- Wybacz, ale się nie przyglądałam.
Nastała krótka cisza; pewnie Julia była zajęta załatwianiem swoich potrzeb.
Po minucie wyszła ze wzburzoną miną.
- Ty niczemu się nie przyglądasz - stwierdziła, myjąc ręce.
- Bo - zaczęłam szukać odpowiedniego argumentu. - Bo nie czuję takiej potrzeby.
- Potrzeby, by się nie przyglądać, czy nie mieć chłopaka? - spytała Julia, unosząc do góry brwi.
- Idziemy już na trybuny? - zmieniłam temat, by uniknąć krępującej rozmowy.
- Racja, chodźmy - Julia zakręciła wodę i obie ruszyłyśmy do wyjścia.
Na hali panował już kompletny tłok. Niektórzy próbowali dopchać się do swoich miejsc na trybunach, a inni próbowali dopchać się jak najbliżej boiska. My od razu usiadłyśmy na swoich miejscach.
- Patrz, on tam jest! - Julia po dłuższej ciszy wybuchnęła, aż się przestraszyłam.
- Kto? - spytałam zdezorientowana.
Ale gdy zobaczyłam palec Julii skierowany w stronę zawodników SKRY już wiedziałam o kogo chodzi. Dwóch Serbów właśnie odbijało sobie piłkę. Jeden - włosy ostrzygnięte, a drugi wręcz przeciwnie - był właścicielem burzy loków na głowie.
Rozmarzony wzrok mojej przyjaciółki mówił wszystko.
- Julia, kogo tak pożerasz wzrokiem? - tym pytaniem wybiłam Białorusinkę z transu.
- Dziewiątka - wyksztusiła, nawet nie racząc mnie spojrzeniem.
Dziewiątka... To akurat ten pierwszy z Serbów, który z pół godziny wcześniej wyrzucał z siebie z prędkością światła serbskie słowa. Przyznam, że chłopak był nawet przystojny i Julia miała gust co do chłopaków, ale ta dziewczyna zmieniała ich bardzo często.
- Julia, bo utoniesz we własnej ślinie.
Dziewczyna spojrzała na mnie jak na głupka i znów swój wzrok skierowała na swój obiekt westchnień.
Niestety przerwał jej niewidzialny głos, który oznajmił, że zaczyna się mecz. Wszyscy zawodnicy zeszli z boiska, a została tylko podstawowa siódemka - Julia bardzo ubolewała nad tym, że Dziewiątka został w kwadracie dla rezerwowych.
No i mecz się zaczął. W sumie to nie lubiłam oglądać gry, wolałam sama biegać sobie po boisku i odbijać piłkę. Ale musiałam wspierać swojego brata, tak samo jak on wspierał mnie, czy to w reprezentacji, czy w Sopocie. Gdy ja tak rozmyślałam, a Julka śliniła się na widok swojego obiektu westchnień, minął pierwszy set wygrany przez Resovię. Głównie Sovia zawdzięczała go bombardującym zagrywkom Georga, Oliega i Paula Lotmana, a Bartosz Kurek, Michał Winiarski, czy nawet bełchatowski libero Paweł Zatorski nie mogli sobie poradzić z takimi bombami.
Drugi set od początku szedł pod dyktando Resoviaków, zaczynając od mocnej zagrywki mojego brata. Pierwszy zmiękł Kurek, którego zmienił Michał Bąkiewicz. I gdy Gyorgy zdobył już sześć punktów z zagrywki, a wykorzystane czasy przez Jacka Nawrockiego nie pomogły, na boisko wszedł Dziewiątka, by zmienić Michała Winiarskiego, który także nie radził sobie z przyjęciem zagrywki. Konstantin Cupković, jak przedstawił go niewidzialny głos sprawił, że Julia trochę się ożywiła. Ale już po paru sekundach zaczęło mnie to irytować.
- Boże, jak on pięknie skacze! A jak on idealnie przyjmuje zagrywkę!
- Dasz mi w spokoju dokończyć mecz? - spytałam z nutką wcześniej wspomnianej irytacji.
Julia tylko pokiwała głową, ale ja obawiałam się tego, że ta dziewczyna nie powiedziała jeszcze ostaniego słowa.
Drugi set także wygrali Resoviacy, ale nie tylko zagrywki Georga, Oliega i Paula Lotmana sprawiły bełchatowianom problemy, ale także floty Piotrka Nowakowskiego i Grześka Kosoka odbiły się na psychice Cupkowića i Bąkiewicza.
- Kim, zrób coś! - błagała Julia widząc, jak mój brat posyła coraz to silniejsze piłki w stronę Konstantina.
- Przykro mi, mój brat mnie nigdy nie słucha - powiedziałam, ale mina mojej przyjaciółki wcale nie była ciekawa.
- Proszę cię. Idź tam do niego i go poproś...
Spojrzałam na Julię ze zdziwieniem. Ona żartuje?
- O czym ty mówisz?
- No o tym, że podczas przerwy podejdziesz do Georga i powiesz mu, żeby zagrywki posyłał w Bąkiewicza.
Zaśmiałam się, ale Julia wcale nie była skłonna do żartów.
I tak zostałam zmuszona do podejścia do mojego brata, by ten nie zagrywał w Cupkovića.
- Gyorgy - zaczęłam, gdy podeszłam do niego wystarczająco blisko.
- Kim? A co ty tu robisz?
- Przyszłam ci powiedzieć, żebyś zagrywki posyłał w Bąkiewicza, a nie w Cupkovića...
- Słucham? - Georg nie mógł ukryć rozbawienia - Zagrywam w tego, który sobie z przyjęciem nie radzi.
- No proszę cię!
- A co ci tak zależy? - mój brat zaczął coś podejrzewać, ale ja szybko wyprowadziłam go z błędu.
- Julia - oznajmiłam, a on już wiedział o co chodzi.
- Rozumiem - puścił do mnie oczko, a ja już wreszcie mogłam wrócić na swoje miejsce obok wiecznie jęczącej Julii.
Gdy doszłam na miejsce, Julia od razu mnie zaatakowała.
- Zapytałaś? - spytała z nadzieją w głosie.
- No tak, inaczej Georg by mnie nie wyśmiał.
Julia nawet się tym nie przejęła, tylko znów zaczęła pożerać wzrokiem Konstantina, a ja już w spokoju mogłam obejrzeć mecz.
Taktyka zagrywania w Michała skończyła się dobrze dla Skry i czekał nas czwarty set. Jak było widać, Gyorgy powiedział Oliegowi i Paulowi, by zagrywki posyłali także w Bąkiewicza, więc i czwarty ser skończył się porażką Resovii, więc czekał nas tie-break. Jednak już nawet Mariusz Wlazły sobie nie radził. Po dwóch autach i trzech blokach jakie ustawili Resoviacy, a na jakie nabił się słynny "szampon". Nawrocki postanowił sięgnąć po zmianę. Na boisko wszedł drugi atakujący, Aleksandar Atanasijecić - drugi z Serbów, ale i on nie mógł sobie poradzić ze szczelnym, rzeszowskim murem. Tie-break oraz cały mecz wygrała, ku dziwnej rozpaczy Julki, Asseco Resovia.
- Chodźmy bliżej boiska - Julia znów próbowała wytrzymałość moich nerwów.
W końcu się zgodziłam i wraz z nią podeszłam do Georga, Oliega, oraz zawsze uśmiechniętego Krzyśka Ignaczaka, libero naszej Resovii.
- I jak się podobał mecz? - spytał Olieg.
- Może być - Julia nie kryła rozczarowania.
- Siostra - Georg zwrócił się do mnie - Poczekacie na nas na zewnątrz? My tylko zejdziemy do szatni, weźmiemy prysznic i do was dołączymy, OK?
- Jasne - odpowiedziałam, a trójka Resoviaków udała się do szatni - Julia, Chodź.
Cisza.
- Julia? - spytałam zaniepokojona.
- On rozdaje autografy...
On, znaczy Serb, a Serb znaczy Cupković. Biorąc pod uwagę wszystkie mecze z Julią, ten był najgorszy, pomijając ten, podczas którego chciała pójść do szatni ZAKSY, by zobaczyć Antonina Rouziera w samych gaciach.
- I co z tego, Julia, idziemy - pociągnęłam moją przyjaciółkę za rękę w stronę wyjścia,
Przez całą drogę do wyjścia Białorusinka się do mnie nie odzywała, ani nawet gdy pół godziny czekałyśmy na naszych braci.
- Gdzie oni są? - spytałam sama siebie, bo na odpowiedź Julki nie miałam co liczyć.
Ale gdy po piętnastu minutach Georga nie było, a ja traciłam cierpliwość, powiedziałam :
- Idę po niego.
- Co? Przecież nawet nie wiesz, gdzie jest ta szatnia.
- Znajdę ją - zapewniłam Julię.
W drodze do szatni pomyślałam, że jednak to nie ma sensu, że nie wiem gdzie jest szatnia Resovii, że...
I nagle przydzwoniłam w coś bardzo twardego... Gdy podniosłam oczy do góry ujrzałam serbskiego atakującego Atanasijevića i to na dodatek w samym ręczniku.



Dobra, mój pierwszy blog o siatkówce, a raczej pierwsze opowiadanie. Nie wiem, czy się nadaje, oceńcie sami. Mnie jak na razie się podoba. Jak się spodoba, dodam drugi rozdział, który na razie jest dopracowywany. :) Pozdrawiam i życzę miłego czytania.
Za literówki, czy błędy przepraszam, jak je zauważycie, krzyczcie-poprawię (:

9 komentarzy:

  1. Ciekawe ciekawe ;d Atanasijević i Cupko! To jest to :) Świetne. - natU.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ófciak wreszcie opublikował pierwszy rozdział opowiadania ! :D
    Mamy święto ;P
    Rozdział świetny, a najlepsza końcówka, ahaha <3 Julia mnie rozwala, mam nadzieję, że będzie jej więcej ^^
    Czekam na drugi rozdział :>

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział chociaż nie lubie resovii , czekam na następne . ; D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oho! Mój Ófol wyskrobał kolejne opowiadanko, które okazało się genialne ;-* Chcemy więcej! A co do błędów, to jak zwykle perfekszyn : D Czekam na 2 rozdział ; 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty, żadne perfekszyn! :D Edytowałam chyba z kilka razy, bo znajdowałam coraz to dziwniejsze błędy ;p

      Usuń
  5. ich bin da 丰19 lipca 2012 20:19

    uhuuuu! a spadnie mu ten ręcznik? o,O' hehe, nich mu spadnie! podoba mi się! pisz dalej, ale niech mu spadnie : D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy, dosłownie każdy ma takie nadzieje q; ale ja mam inną koncepcję no i już napisałam dalszą część, więc... :)

      Usuń
  6. aaa suuuper. ;d podobywuje mi się. chcę więcej. < lol2 > mimo, że o Resovii, a nie o Skrze, to chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto powiedział że o Resovii? :D Jest i Skra i Resovia, a wątek zupełnie jest inny ^^

      Usuń