sobota, 28 lipca 2012

3. To była najgorsza randka w życiu!


- Dlaczego mnie zostawiłaś na Podpromiu? - Julia niemal krzyczała do słuchawki.
- Wolałam ci nie przeszkadzać - tłumaczyłam się jak mogłam.
- Mogłaś powiedzieć, że chcesz iść do domu.
- Tak to byś się wściekła - znałam moją przyjaciółkę i wiem, jak by się zachowała.
- Na pewno nie tak jak teraz - ucięła krótko Julka - Masz szczęście, że konstantin mnie odwiózł.
- Odwiózł cię?
- No chyba mówię - Białorusinka chyba się zirytowała.
- A dał ci numer telefonu, czy coś?
- I dał numer i się umówił - Julka nie kryła szczęścia - No, ale to było wiadome.
- Wiadome?
- Powiedział mi, że już wczoraj mnie widział i sam chciał zagadać, ale wiesz...
- Nie, nie wiem.
- No ja też - zaśmiała się - No dobra, kończę, bo późno. Dobranoc - skończyła i rozłączyła się.
Taaak, trzecia nad ranem, to przecież późno, a Julia musiała o tej porze dzwonić i mnie ochrzanić. Nie mogła tego zrobić rano?
Po kilku godzinach obudziłam się wyspana; była dziesiąta.
Znów postanowiłam zawitać do domu swojego brata, tylko tym razem miałam nadzieję go zastać. Dziś nie powinien mieć treningu, więc raczej powinien być w domu.
Po zjedzeniu śniadania i wyjściu z piętnastominutowego pobytu w toalecie, wyszłam z domu. Skierowałam się do przystanku autobusowego. Dziwne, bo od pół roku mam prawo jazdy, a samochodu wciąż brak.
Przejazd autobusem zajął mi nie całe dwadzieścia minut, więc do domu Georga doszłam w pięć.
Drzwi otworzył mi mój brat.
- Kim? Wiesz która jest godzina?
- Prawie dwunasta - odpowiedziałam mu.
- Co ty tak wcześnie wstajesz?
- Zawsze tak wstaję... A poza tym wcale nie jest wcześnie. A może wpuścisz mnie do środka?
Gyorgy usunął się z przejścia, a ja mogłam wejść do mieszkania.
- Violetta z dziećmi jeszcze śpią - oznajmił - Jaki jest cel twojej wizyty?
- A musi być jakiś cel?
- No nie, ale... Chcesz może herbaty? - zmienił temat.
- Okej, możesz zrobić.
Nagle zabrzmiał dzwonek mojego telefonu- ktoś dzwonił. Georg posłał mi spojrzenie "Bo obudzisz mi dzieci", a ja szybko wybiegłam z mieszkania. Spojrzywszy na wyświetlacz, stwierdziłam że nie znam tego numeru.
Odebrałam.
- Słucham?
- Hej, to ja Aleks.
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Cześć, myślałam, że nie zadzwonisz.
- Miałem jeszcze siłownię, więc nie mogłem.
Siłownię? Nie oszczędzają go w tym Bełchatowie.
- Czy nasze spotkanie jest aktualne? - spytałam.
- Oczywiście, tylko powiedz gdzie i o której. - odpowiedział.
- Może o czternastej na rynku?
- OK, bedę czekał. Do zobaczenia.
- Cześć.
Rozłączyłam się.
Wróciłam do domu Georga, a w kuchni zastałam Leanę i Loreen, któe buszowały już po całym domu. Mój brat już smażył im naleśniki, a Violetta pażyła kawę.
- Usiądź, zjesz z nami - zaproponowała Viola, a ja usiadłam przy stole.
- Kto dzwonił? - spytał Gyorgy.
- Kolega - ucięłam krótko.
- Kolega - mruknął Georg, odkładając na talerz kolejne naleśniki.
- Daj jej spokój - odezwała się Violetta, nalewając mi kawę do kubka.
- No dobrze, dobrze, tak tylko pytam. Kiedy masz zgrupowanie?
- Za dwa tygodnie - oznajmiłam mu, po czym wzięłam do ust gorący kubek kawy.
Od pięciu minut stałam na rzeszowskim rynku, czekając na Aleksa.
- Hej - powiedział, gdy przyszeł.
- Cześć - odpowiedziałam mu. - Tam jest fajna pizzeria, może tam pójdziemy?
- Okej - odpowiedział Serb i oboje ruszyliśmy do lokalu.
Gdy usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy pizzę, pierwszy odezwał się Aleks.
- Może opowiedz mi coś o sobie? - zaproponował.
- To to, że nazywam się Kim, to już wiesz, jestem Niemką, jestem siatkarką, gram w reprezentacji Niemiec i polskim klubie...
- Mówiłaś, że przyszłaś na mecz brata...
- Tak, Georga Grozera.
Aleks się uśmiechnął.
- Pare razu odczułem na sobie jego siłę.
- Fakt, potrafi mocno uderzyć. - zaśmiałam się.
Po jakimś czasie kelner przyniózł nam pizzę. Gdy skończyliśmy już jeść, Serb zaproponował spacer.
- Zagramy w prawda, czy wyzwanie? - spytałam, a ten się uśmiechnął.
- Okej, ale ja pierwszy. Prawda czy wyzwanie?
- Prawda - wolałam to, niż jakieś głupie wyzwania.
- Miałaś kiedys chłopaka?
- Nie. Dla mnie siatkówka była i jest najważniejsza. Treningi, szkoła, nie umiałam tego pogodzić jeszcze z chłopakiem. No dobra, ale teraz ja... Prawda, czy wyzwanie?
- Wyzwanie - odparł śmiało.
- Podejdź do tamtej blondynki - wskazałam na jakąś dziewczynę - i poproś o numer telefonu.
Aleks trochę się zmieszał, ale po chwili już był przy niej. Dziewczyna spojrzała na niego najpierw jak na głupka, ale zaraz wręczyła mu karteczkę. Aleks wrócił szczęśliwy.
- Mam - oznajmił, wręczając mi świstek papieru.
- Dzielny chłopak - uśmiechnęłam się.
- Prawda, czy wyzwanie? - spytał.
Ja ja znów odpowiedziałam :
- Prawda.
- Co cię denerwuje w ludziach?
Chwilę się zastanowiłam. Czy miałam powiedzieć mu o wszystkich wadach Julii? Jednak z tego zrezygnowałam.
- Na pewno dwulicowość, chamstwo, no i złe traktowanie ludzi i zwierząt. A ty?
Chłopak jakby się zawahał, czy mi odpowiedzieć na to pytanie, ale po chwili sam je zadał.
- Czy miałaś tak, że ktoś nie akceptuje tego, kim jesteś?
- Nie.
- A ja miałem. Mojej dziewczynie, Anie, przeszkadzało, że wciąż mieszkam w Polsce. Zerwałem z nią. Konstantin próbował wybić mi to jakoś z głowy, namawiał mnie, bym z nią porozmawiał, ale... On nie wie najgorszego.
- Czego? - spytałam, a Aleks spuścił wzrok.
- Zdradziła mnie.
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Było mi go po prostu szkoda.
- Nie martw się, na pewno znajdziesz sobie kogoś lepszego, kto będzie na ciebie zasługiwał.
- Boję się, że nie.
- Oj no weź, jest tyle ładnych dziewczyn, nak na przykład ta, od której wziąłeś dziś numer...
- Tak sądzisz?
- No pewnie! Jeszcze wspomnisz moje słowa.
Aleks się uśmiechnął.
- Dziękuję - powiedział.
- Za co? - spytałam.
- Za to, że mnie wspierasz. Konstantin to tylko nalegał, bym porozmawiał z Aną, ale dzięki tobie zrozumiałem, że nie warto.
- Miło mi to słyszeć, ale dobrze, że to to wiesz.
Po spacerze Aleks odprowadził mnie do domu. Nie ukrywam, że dzień spędziłam miło. Gdy tylko otworzyłam drzwi do mieszkania, zadzwonił mój telefon. To była oczywiście Julia.
- Halo?
- Kim? To była najgorsza randka w moim życiu!
- Ale co się stało? - szybko weszłam do srodka, zamykając za sobą drzwi.
- Nie pasujemy do siebie i tyle. Co innego lubimy, mamy inne zainteresowania, poglądy.
- A ty tak siedziałaś z karteczką w ręce i zapisywałaś jakie ma poglądy i zainteresowania? - zaśmiałam się.
- No nie, ale rozmawialiśmy... On nie lubi rocka, rozumiesz?! Rocka! Za to woli dance i muzykę klubową!
Znów się zaśmiałam.
- Oj, Julia... A tyle szumu narobiłaś.
- Chyba sobie dam spokój z chłopakami... Pamiętasz, co było z Tille?
- Obie wiemy, że nie dasz sobie spokoju i tak - pamiętam.
- A dlaczego tam myślisz?
- Bo cię znam i wiem jaka jesteś - odparłam.
- Wcale mnie nie znasz! - krzyknęła i rozłączyła się.
I kolejny kłopot. A ja marzę tylko, by wskoczyć do ciepłego łóżka i mieć to już z głowy.
Ale z Julią zawsze nic nie wiadomo.


Mam jakieś problemy z internetem i dodaje szybko posta. Nie podoba mi się ten rozdział, ale cóż... Dobra, miłego czytania.
Edit; rozdział specjalnie przepisałam dla Wiki. Niech wie, że właśnie pojechałam do szpitala, bo znów odezwał się ból moich paluszków ;P < 3

5 komentarzy:

  1. Kocham ! :) Jak można nie lubić rocka ?! :D hehe :) Czad! Może się powtarzam, ale uwielbiam to opowiadanie ! :) - natU

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, prawda? :D Ale musiałam ich jakoś poróżnić xd

      Usuń
  2. Dla mnie? Dziękuje ♥ Ale jak Cie bolą jeszcze paluszki, to się nie poświęcaj. Przetrwam. Może : D
    A system myślenia Anki mnie rozwala xD
    I jeszcze jedno: cud! Nie mogę się doczekać tego meczu z Włochami :D No, ale najpierw, o 17, Borussia i Legia! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ty tak jak mój tata, Borussia i Legia -.- Najważniejsze Igrzyska i tego się trzymam <3

      A co do opowiadania, to tak - bolą paluczki, wciąż je lodem okładam, ale dam radę ;P 4 rozdział dodam za niedługo ^^
      Ps. Jakiej Anki?

      Usuń
    2. Znaczy Julki xD Myślałam o nowej postaci z mojego opowiadania xD

      Usuń