wtorek, 31 lipca 2012

4. Po co sprzątać? Po co funkcjonować? Po co oddychać? Po co żyć?


Od randki Julki z Konstantinem minęło kilka dni, a Białorusinka wciąż nie mogła się otrząsnąć z fatalnego spotkania.
Wciąż była nieobecna, nawet nie chciało jej się wyjść z domu, nie mówiąc nawet o pokoju. Na esemesy nie odpisywała, a telefonów nie odbierała... Musiałam coś zrobić w tej sprawie, bo nie mogłam na nią patrzeć. Było mi jej po prostu żal.
- Co jest z Julką? - pewnego dnia spytał mnie Georg - Ostatnio w ogóle nas nie odwiedzała.
- Przeżywa zawiedzoną miłość - oznajmiłam swojemu bratu, przełączając kanał w telewizji. Trzysta kanałów i nie ma co oglądać.
- Co przeżywa? - Gyorgy nie krył rozbawienia.
- Zawiedzioną miłość - powtórzyłam, a widząc jego minę, dodałam : - Jeśli jesteś tak przygłupi i nie wiesz co to jest, to radzę otworzyć słownik.
- Wiem co to znaczy i wypraszam to sobie - oburzył się - Ale w sumie nie powinno mnie to dziwić.
- W sumie tak, ale nigdy ją tak nie wzięło jak teraz.
- A którego teraz próbowała upolować? - zaśmiał się.
- Gyorgy! - skarciłam go, a ten tylko wzruszył ramionami.
- Ale musisz przyznać, że Julka zmienia chłopaków jak rękawiczki. Był przecież Tille, Bohme, no nawet Ivan Zaytsev był!
- Przypominam ci, że Zaytsev nawet nie wiedział, że sie z nią spotyka - powiedziałam, przełączając jakiś głupi film.
- Racja... Więc kto jest tym szczęśliwcem?
- Konstantin Cupković - oznajmiłam.
- Uuuuu, to współczuję chłopakowi.
- Jak masz tak głupio mówić, to się w ogóle nie odzywaj - rzuciłam.
- A ty nie masz własnego domu? - spytał Georg, podnosząc do góry brwi.
- Spłonął w pożarze.
Gyorgy spojrzał na mnie z politowaniem i wyszedł z pokoju. I dobrze, niech wychodzi. Jego gadanie wcale mi nie pomaga, a wręcz przeciwnie.
I nagle mnie olśniło. Szybko sięgnęłam po telefon.
- Tak, słucham? - odezwał się głos w słuchawce.
- Aleks? Gdzie jesteś?
- A gdzie miałbym być? - spytał trochę zdezorientowany - W Kielcach jestem, gramy dzisiaj z Fartem.
- Słuchaj, mam plan. Nie wiem, czy Konstantin ci mówił...
- O Julii? - przerwał mi Serb - Wciąż o niej gada, chodzi struty... Nawet trener się zastanawia, czy nie zostawić go jutro w hotelu.
- Julia też nie nadaje się do życia.
- No, ale to przecież jej wina...
- Co proszę? - wyraźnie się zdziwiłam - Dobra, chcesz pomóc?
- Ale jak?
- Spróbuję wyciągnąć Julkę z domu pod byle jakim pretekstem i przyjedziemy jutro do Kielc. Porozmawia z Konstantinem i będzie OK. Uprzedź go tylko.
- Okej - powiedział Aleks - Przepraszam cię, ale muszę wracać na trening. Do jutra.
- Cześć - rozłączyłam się i od razu wybrałam numer Julki.
Nadal nie odbierała. Postanowiłam jednak się nie poddawać i stwierdziłam, że musze do niej pójść.
- O, już wychodzisz? - spytał Georg.
- Tak, idę do Julii, pa - pożegnałam się z bratem i zamknęłam za sobą drzwi.
Piętnaście minut potem byłam już u Achremów. Gdy zapukałam otworzył mi Olieg.
- Cześć, jest Julia? - spytałam.
- Oczywiście, wejdź - Achrem wpuścił mnie do środka. Skierowaliśmy się do jej pokoju. Olieg zapukał do drzwi.
Nikt nie odpowiedział.
- Julka mogę wejść? Kim przyszła.
Znowu cisza.
- I tak jest od kilku dni - Olieg zwrócił sie do mnie - Wychodzi tylko do toalety i po coś do jedzenia. Co się z nią dzieje?
- Przeżywa zawiedzioną miłość - odpowiedziałam mu, a ten popatrzył na mnie jak na kretynkę.
- Co?
- Do słownika - poleciłam mu, a on pokiwał głową.
- Dzisiejsza młodzież.
Oboje się zaśmialiśmy.
- Chyba nie ma sensu, żebyś tak tu stała - kontynuował.
Drzwi otworzyły się.
Popatrzyłam na Oliega, a on szepnął :
- Pogadaj z nią.
Kiwnęłam głową i weszłam do środka. Pokój Julii wcale go nie przypominał. Ubrania były porozrzucane po podłodze, a firany były zasłonięte, więc w całym pomieszczeniu było ciemno.
- Co się dzieje? - spytałam, odsuwając zasłony.
- Przeżywam zawiedzioną miłość.
- Oj no wiesz, o co mi chodzi! - próbowałam trochę posprzątać w tym chlewie - Co tu się dzieje, dlaczego tu taki bajzel?
- Moje życie przestało mieć jakikolwiek sens, więc po co sprzątać? Po co funkcjonować? Po co oddychać? Po co żyć?
- Okeej, trochę zaczynam się ciebie bać.
- Słusznie - Julia skierowała swój pusty wzrok w okno.
- Słuchaj, pomyślałam, że może pojechałybyśmy na koncert?
- Jaki koncert? - Julia spojrzała teraz na mnie.
- Jutro w Kielcach będzie... System of a down i pomyślałam... Że  mogłybyśmy pojechać.
Julka przeszyła mnie wzrokiem. Fakt był taki, że nie potrafiłam kłamać.
- Ciekawe, że o tym nie słyszałam.
- Jak mogłaś słyszeć, skoro siedzisz tu zamknięta? - nadal brnęłam w kłamstwie.
- W sumie tak - odparła Białorusinka.
- To bądź jutro gotowa tak o piętnastej, okej? - spytałam, a Julka kiwnęła głową.
A w głowie miałam już plan doskonały.
*
Obie z Julką właśnie wsiadałyśmy do samochodu. Georg nie był w siódmym niebie, że go pożyczyłam, ale wyjaśniłam mu, że to w ważnej sprawie. Nie miał więcej pytań.
Z Rzeszowa do Kielc miałyśmy kilka godzin jazdy, więc z domu Julii wyszłyśmy około trzeciej.
- Ty jesteś pewna, że wiesz jak to się prowadzi? - spytała przerażona Achremówna, zapinając pasy.
- Daj spokój. Sto razy widziałam, jak Gyorgy go prowadzi - próbowałam uspokoić przyjaciółkę.
Odpaliłam wóz, a ten głośno warknął i... zgasł.
- Może Georg nas podwiezie? - Julka nadal się obawiała.
- Nie, nie... Dam radę.
Znów przekręciłam kluczyk w stacyjce i samochód ruszył.
Po półgodzinie wyjechałyśmy z Rzeszowa i obrałyśmy kierunek Kielce. Wciąż myślałam nad moim planem... Czy się uda, czy Julia i Konstantin wreszcie będą razem? Tego się obawiałam... Że Julka odrzuci tego biednego Serba tylko z powodu głupich poglądów...
- Kim, SMS ci przyszedł - z rozmyslań wybiła mnie Białorusinka.
Fakt, nie usłyszałam go.
- Zobacz, kto to - poleciłam jej, a Julka sięgnęła do mojej torby.
- Aleks. Kto to Aleks? - zapytała, a ja zdębiałam. Przecież nie mogłam jej powiedzieć, bo wszystkiego by się domyśliła.
- Kolega - wypaliłam. Poczułam także, jak na moich policzkach maluje się kolor czerwony.
- Kolega? A dlaczego ja tego kolegi nie znam, hm?
- Bo... No bo wiesz... - zaczełam się jąkać. Przecież mi się to nigdy nie zdarzało!
- Zaraz zobaczymy czego chce...
- Co? Nie! - krzyknęłam, ale było już za późno, bo Julka zaczęła odczytywać SMSa.
- "Gdzie jesteście?" - wyczytała, a ja odetchnęłam z ulgą. - Co to znaczy?
- No bo... Aleks idzie z nami na ten koncert - wymyśliłam coś na szybko.
- No dobra... Odpisać mu coś?
- Tak, napisz, że prowadzę i żeby nie pisał.
- Spoko - Julka odpisała Aleksowi i mogłam już w spokoju prowadzić auto.
Wreszcie po kilku godzinach dojechałyśmy do celu. Znów przyszedł mi SMS, tym razem odczytałam go ja.
"Będziemy czekać przy hali. Wiesz gdzie ona jest?"
"Dan sobie radę"
- Julka... Nie wiesz gdzie tu jest hala sportowa? - zapytałam.
- No pewnie, kilka razy byłam tam z Oliegiem. A po co ci to? - Julia się zdziwiła.
- No bo... tam jest ten koncert...
- Musisz jechać prosto i na rondzie skręcić w lewo.
- Dzięki - spojrzałam na przyjaciółkę, a ta posłała mi jedno ze swoich spojrzeń pod tytułem "Ona coś kręci".
Przy najbliższym rondzie skręciłam w lewo i w końcu ujrzałam kielecką halę. A przed nią stał Aleks oraz... Konstantin z wielkim bukietem róż.

4 komentarze:

  1. Huehuehue < 3 Kielce !!!! tak, tak, tak :D ale się jaram moimi Kielcami. No, a myślałam, że to Cupković będzie przeżywał...
    Ale się Julia wkurzy... xD Czekam na nn < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe jak zareaguje Julia : > Świetny rozdział. Dawaj następny :) - natU.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja chcę więcej! ;p ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kłótnia Kim z bratem ;D haha xD fajne ci to wyszło ;D
    No i spisek z Aleksem ^^ I like it.
    A co do końcówki...
    Awwww jak romantycznie ! :D Dobra, jak dla mnie, aż za, ale to jestem ja xD Nie słuchaj mnie po prostu ;P
    I dziękuję za polecenie bloga ^^

    OdpowiedzUsuń