sobota, 18 sierpnia 2012

7. W szpitalu.

Od dwóch godzin czekaliśmy, aż któryś z japońskich lekarzy się mną zajmie. Stefan odchodził już od zmysłów, chodząc co chwila od jednych drzwi do krzesła, na którym siedziałam. Raz po raz robiło mi się słabo, więc Stefan zakazał mi wstawać.
Wreszcie jakiś doktor wyszedł na korytarz i przywołał nas do gabinetu.
- Słucham, co się stało? - spytał Japończyk, oczywiście po angielsku, a Stefan, oczywiście po angielsku mu odpowiedział:
- Dziewczyna zemdlała podczas meczu.
Lekarz spojrzał na mnie, po czym wstał. Podszedł do mnie i poświecił mi jakimś cholernym światełkiem po oczach, a potem wrócił do swojego stolika i zapisał coś w kartach pacjenta.
- Czy to się już kiedyś zdarzało? - zwrócił się do mnie.
- Tak, dziś praktycznie cały dzień kręci mi się w głowie i jest mi słabo.
- A jadła coś dzisiaj pani?
Lekko się zawahałam, aż w końcu odpowiedziałam.
- A napój energetyczny się liczy?
- Nic dzisiaj nie jadłaś? - spytał się mnie Stefan.
Pokręciłam głową.
- Zalecam pobranie krwi, zaraz powiem pielęgniarce - odezwał się Japończyk, znów coś zapisując - Ale nie powinna pani zapominać o jedzeniu, bo nie dziwię się, że organizm jest słaby.
Wraz ze Stefanem wyszliśmy z gabinetu lekarza i usiedliśmy na przeciwko. Musieliśmy jeszcze poczekać na pielęgniarkę, która miała mi pobrać krew, a potem na wyniki.
- Jak się teraz czujesz? - spytał chłopak.
- Dobrze - odpowiedziałam mu, ale znów zakręciło mi się w głowie.
Resztę czasu przemilczeliśmy, bo nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Wciąż wgapiałam się w szpitalny sufit. Co chwila Stefan sprawdzał, czy ze mną wszystko w porządku.
Niespodziewanie swój wzrok przeniosłam na drzwi wejściowe na końcu korytarza, a w nich ujrzałam... Aleksa?
- Co on tu robi? - szepnęłam, ale Aleks był już przy nas.
Wstałam. Stefan też wstał.
- Co ty tu robisz?
- Zobaczyłem w telewizji jak mdlejesz, więc pojechałem na lotnisko i przyleciałem tu pierwszym lepszym samolotem - Aleks swój wzrok przeniósł w stronę Stefana.
- Ah tak, Stefan - Aleks, Aleks - Stefan - przedstawiłam ich sobie, a oni podali sobie dłonie. Jednak do siebie się nie odezwali.
- A jak się czujesz? - spytał Serb.
- No dobrze, zaraz pielęgniarka pobierze mi krew i dowiem się co mi jest.
- Tak na prawdę już wiemy co ci jest - odezwał się Stefan - Brak śniadania, obiadu i kolacji.
Walnęłam go w ramię.
- Kim Grozer - odezwała się jakaś pielęgniarka. Gestem zaprosiła mnie do środka gabinetu.
Usiadłam na krześle.
- Proszę podciągnąć rękaw do góry i proszę wyprostować rękę.
Zrobiłam, to co mi kazała.
Japonka wyciągnęła jakieś przyżądy, waciki i inne bzdety. Ale gdy wyciągnęła strzykawkę i wielką igłę, znów poczułam się słabo.
Pięlęgniarka przybliżyła się do mnie, potarła mi rękę mokrym wacikiem i wbiła mi zastrzyk w żyłę.
Tak, to w ogóle nie jest tak, jak ukąszenie komara. Nigdy tego nie lubiłam, ale zawsze zaciskałam zęby i wytrzymywałam.
- Proszę poczekać pół godziny, zaraz powinny być wyniki - powiedziała Japonka, gdy skończyła pobierać mi krew.
Wyszła z gabinetu, zostawiając otwarte drzwi, przez które zaraz wszedł Aleks.
- Nawet nie wiesz jak mnie nastraszyłaś.
- Przepraszam - powiedziałam, ale po chwili spytałam. - Dlaczego tu przyleciałeś?
- Przecież ci mówiłem...
- Ale dlaczego to robisz? - znów spytałam, a on spojrzał w górę.
Podszedł do mnie i przykucnął przy krześle na którym siedziałam.
Chwilę pomyślał nad odpowiedzią i nastała krępująca cisza.
- Bo jesteś dla mnie ważna - zaczął - bo nie mogłem zapomnieć o twoich oczach, o naszym pocałunku... O tamtym dniu.
Otworzyłam usta, bo chciałam coś powiedzieć, ale on był szybszy.
- Proszę, nie przerywaj mi - swój wzrok z moich oczu skierował w podłogę - Zrozumiałem, że jestem skończonym dupkiem. Właściwie nie wiem, dlaczego powiedziałem ci, że jesteśmy przyjaciółmi, skoro - teraz spojrzał na mnie - ja chcę czegoś więcej.
- Masz rację... jesteś dupkiem - powiedziałam, a Serb się uśmiechnął. Teraz tylko to mogło przejść mi przez gardło.
Przybliżyłam się do niego, by go pocałować, by znów poczuć smak jego ust, ale...
- Kupiłem ci jakąś drożdżówkę na dole w sklepiku - do gabinetu wszedł Stefan.
Oddaliłam głowę od głowy Serba, a on gwałtownie wstał. Stefan zrobił wielkie oczy, ale zaraz się ocknął. Podał mi drożdżówkę, a ja wymamrotałam jakieś "dziękuję".
- Przeszkadzam? - spytał Niemiec, ale oboje z Aleksem pokręciliśmy głowami.
- Nie - odpowiedziałam, wstając.
Wyszliśmy z gabinetu i usiedliśmy na krzesłach.
Musieliśmy jeszcze poczekać na moje wyniki. Cały czas wymieniałam z Aleksem spojrzenia. Bardzo mi go brakowało
- Stefan, ty na prawdę nie musisz tu czekać - powiedziałam, widząc jak chłopak właśnie przysypiał.
- Co? Nie - odezwał się, otwierając oczy - Jestem przecież za ciebie odpowiedzialny.
- Mi się na prawdę nic nie stanie, a poza tym będzie tu ze mną Aleks - wskazałam na Serba.
Stefan spojrzał na niego z nieciekawą miną, ale ten pierwszy wcale się tym nie przejął.
- No dobrze - powiedział dwudziestodwulatek, wstając - Mam nadzieję, że spotkamy się jutro.
Posłał mi uśmiech i ruszył do wyjścia.
- Kim on jest? - spytał Aleks, gdy Stefan zniknął w drzwiach wyjściowych.
- Jest naszym kadrowym lekarzem - oznajmiłam, ale Aleksowi to nie wystarczało.
- Lubisz go? - spytał, a ja się zaśmiałam.
- No lubię.
- Ale nie bardziej niż mnie?
- Jesteś zazdrosny? - spytałam, a on lekko zróżowiał na twarzy.
- Mam powody?
- My nawet nie jesteśmy przyjaciółmi, od czasu do czasu porozmawiamy, ale to nic takiego.
Położyłam mu głowę na ramieniu.
Wciąż czekaliśmy na te cholerne wyniki badań, których w ogóle nie potrzebowałam.
Przez szpitalny korytarz przebiegało mnóstwo pielęgniarek czy lekarzy, ale żaden nie chciał mi podać świstka z wynikami. To czekanie strasznie mnie znudziło i wciąż przysypiałam. Chyba byłam zmęczona tą całą sytuacją.
Wreszcie drzwi od gabinetu się otworzyły i doktor gestem zaprosił nad do środka. Usiadłam przed Japończykiem, a Aleks stanął za mną. Gdy położył mi rękę na ramieniu, poczułam się lepiej.
- Badania nic nie wykazały, ale pani jest po prostu przemęczona i niedożywiona. Zapiszę pani jakieś witaminy, powinny pomóc - zaczął wypisywać receptę. - Aha i proszę też zrobić sobie przerwę w pracy, tak około dwa tygodnie...
- Słucham? Ale ja muszę grać, nie zgadzam się.
- Musi pani odpocząć, to dla pani dobra.
Dla mojego dobra... Dla mojego dobra, to powinna być gra, a nie jej zakazanie.
Spojrzałam pytająco na Aleksandara, ale on tylko pokiwał głową.
I on przeciwko mnie?
Japończyk podał mi receptę i wraz z Serbem wyszliśmy z jego gabinetu.
- Chyba go pogięło, jeśli myśli, że przestanę grać - powiedziałam do niego, gdy byliśmy już na zewnątrz.
- Ale musisz zrobić sobie przerwę - powiedział Atanasijević.
- Nawet się o tym nie dowie.
- Ale powiem twojemu trenerowi, że nie możesz grać.
Spojrzałam na Serba z wyrzutem, ale on tylko do mnie podszedł i mnie przytulił.
- Nie możesz teraz grać - kontynuował - Jesteś przemęczona, musisz odpocząć...
- Wcale nie, jestem okazem zdrowia...
- A co byś powiedziała na wakacje? - spojrzał na mnie.
- Jakie znowu wakacje? - nie wiedziałam co powiedzieć.
- Pojedziemy do Serbii. Odpoczniesz, wrócisz do formy, a poza tym jeszcze pokażę co Belgrad, co ty na to?
Zaskoczył mnie tym. Chętnie spędziłabym z nim wspólne wakacje, ale wiem, znów to powtórzę, muszę grać na Pucharze Świata.
- To miłe, ale - zaczęłam - mówiłam ci, nie mogę zrobić sobie przerwy.
Serb spojrzał w niebo z rozbawieniem, a potem wzrok skierował na mnie. Znów patrzył na mnie tym wzrokiem, który pokochałam.
- Tak, mówiłaś, że musisz grać, że nie możesz odpuścić Pucharu Świata, ale... Nie chciałabyś spędzić ze mną trochę czasu? - poruszył zabawnie brwiami, ale ja próbowałam nie dać się jego urokowi. Choć łatwo nie było.
- Oj, Aleks... Chcę, jasne, że chcę.
Przewrócił oczami i pocałował mnie w czoło.
- To co stoi na przeszkodzie?
Przytuliłam się do jego klatki piersiowej i poczułam zapach jego perfum. Musiałam się zastanowić, ale gdzieś w głębi duszy chciałam pojechać z nim do Serbii, by poznać jego kulturę, jego świat...
- W prawdzie nic, ale...
- No właśnie - przerwał mi Serb, patrząc mi w oczy - A jeśli się nie zgodzisz, to się obrażę.
Zaśmiałam się po cichu, mając nadzieję, że tego nie usłyszał.
- Zastanowie się, okej? - spytałam, a Aleks pokiwał głową.
- Tylko szybko, bo już jutro wylatuję do Serbii - powiedział. - Chodźmy już, późno się robi.
Po chwili oboje ruszyliśmy w stronę mojego hotelu.
*
Gonię z rozdziałami, nie ma co. Ale miałam jutro dopiero przepisywać, ale coś tam mi wypada i nie mogę. Ale macie już. I szukam kogoś kto mi wytłumaczy, jak dodaje się szablon na blogspota, bo jakoś internetowych instrukcji nie ogarniam. Ale pewnie i tak się nie zgłosi, więc nara.
PS. rozdział dla Wiki - masz pisać na Majce <3

4 komentarze:

  1. Hahah :D Jak ja to kocham <3
    No, ale specjalnie dla ciebie zaczęłam przepisywać ten rozdział... Jak się spręże jutro dodam :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealne ! :) Coś czuję, że ten Stefan jeszcze się pojawi ; >> Pozdrawiam. - natU.

    OdpowiedzUsuń
  3. Stefan jest git! <3 czekam na ósmy rozdział prze panią. (;

    OdpowiedzUsuń