wtorek, 16 października 2012

13. Dlaczego czuć od ciebie brzoskwiniami?

* Tydzień później *
Od wizyty modelki Any minął tydzień i, szczerze mówiąc, zdążyłam zapomnieć o tym całym incydencie. Ale Aleksandar chodził trochę odmieniony, wciąż podkreślał, jaka to jestem da niego ważna, jak bardzo mnie kocha. W sumie to nie potrzebie mu powiedziałam, że zamiast mnie wolałby długonogą Anę, ale takie myśli nieraz mnie nachodziły. Nie mam się czego obawiać, bo mam jego zapewnienia, ale czasem mam wrażenie, że to tylko pozory. Że to tylko jakiś sen, z którego się zaraz obudzę i będę musiała pójść z Julią na mecz, na którym tak szalała z miłości. Ale czy sen trwałby tak długo?
- Zgadnij, kto do mnie zadzwonił - powiedział Serb, wychodząc z sypialni.
Oderwałam na chwilę wzrok od serbskiej gazety, z której i tak nic nie rozumiałam i spojrzałam na niego.
- Kto?
- Ana z przeprosinami - odpowiedział.
- Przyjąłeś je? - spytałam, przewracając stronę w brukowcu.
- Tak, ale ciebie też kazała przeprosić.
- I tak nie wierzę w jej intencje - rzekłam.
- Wydaje mi się, że zrozumiała, że nic, ani nikt nie zdoła zmienić mojej decyzji, więc dała sobie spokój.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem, ale on tylko się zaśmiał.
- Zazdrośnica - szepnął, całując mnie w głowę. - Moi rodzice nas dzisiaj zaprosili do siebie, co ty na to?
- To miłe. I nie jestem zazdrośnicą - odłożyłam gazetę. - Mam ci przypomnieć jak ty się zachowywałeś?
- Ja? Kiedy?
- Już nie udawaj, że nie pamiętasz.
- Moja pamięć to nie to samo, przecież wiesz, jaki ze mnie staruszek... - skierował się do kuchni - A co do spotkania, to moi rodzice zaprosili nas na piętnastą.
I zniknął w drzwiach.
*
- Gotowa? - krzyknął Aleks.
Właśnie stałam przed lustrem i pociągałam błyszczykiem usta. Chłopak zaszedł mnie od tyłu i odebrał mi pędzelek kręcąc przy tym głową.
- Oddaj - powiedziałam, odwracając się do niego przodem.
- Nie - uciął krótko serbski atakujący, odbierajac mi także buteleczkę z błyszczykiem. - A teraz zmyj to.
Spojrzałam na niego, wystawiając jedną brew do góry, a on cały czas się śmiał.
- A jeśli nie zmyję, to co?
Podszedł do mnie tak blisko, że nasze głowy dzieliły z dwa centymetry i powiedział :
- To ja to zrobię.
Zaśmiałam się po cichu, a on tylko ujął moją brodę w dłoni i pocałował mnie.
- Gotowe - stwierdził, gdy nasze głowy znów wróciły na odległość dwóch centymetrów i wziął mnie za rękę. - Chodźmy, bo sie spóźnimy.
Kiwnęłam głową i siegnęłam po torbę. I gdy Aleksandar już otwierał drzwi, stanął i popatrzył na mnie w dziwny sposób.
- Teraz ja mam to cholerstwo na ustach - powiedział, wycierając wargi rękawem od bluzy.
Zaśmiałam się, widząc, jak Aleks się meczy i wyszłam szybko z mieszkania. Nagle komórka Serba zaczęła dzwonić, a ten sięgnał po nią do kieszeni.
- Słucham? - powiedział, odbierając telefon.
Ktoś w słuchawce zaczął szybko mówić i zrozumiałam tylko pojedyńcze wyrazy. Aleksandar słuchał w skupieniu i w końcu się odezwał :
- Nie wiem, czy będę mógł ci pomóc, właśnie jadę z Kim do moich rodziców.
I znowu osoba w słuchawce zaczęła szybko terkotać, tyle, że teraz zrozumiałam "Bardzo cię proszę, jesteś moją ostatnią deską ratunku. JA SIĘ TU MOGĘ UTOPIĆ!"
- No dobrze, dobrze. Gdzie mieszkasz? A no tak, pamiętam. Zaraz tam będę, nie histeryzuj! - rozłączył się i spojrzał na mnie.
- Coś się stało? - spytałam, ale już wiedziałam, że to nie było nic dobrego.
- Anie pękła jakaś rura, może jej mieszkanie zalać - powiedział, przeczesując palcami swoje loki.
- I ty musisz jej pomóc? - spytałam z jakąś głupią nadzieją, że może odpowie przecząco.
- Niestety tak - rzekł, ale widząc moją minę, dodał : - Postaram się zaraz wrócić. Zadzwonię do mamy i powiem jej, że się spóźnimy.
Kiwnęłam niechętnie głową, a on mocno mnie przytulił.
- Kocham cię - powiedział. Podał mi klucze do apartamentu i ruszył w kierunku windy.
Weszłam powoli do środka, zapalając światło w korytarzu. I znów usłyszałam dzwonek, ale tym razem dzwonił mój telefon - Julia.
- Witam Grozerówno - usłyszałam głos swojej przyjaciółki, co od razu poprawiło mi humor.
- Cześć Julka.
- I jak tam? Kiedy wracacie? Nudno mi bez ciebie.
- Za tydzień - odpowiedziałam, a dziewczyna jęknęła.
- No cóż, może przeżyję. Daj mi Aleksa, muszę go opieprzyć.
- Nie ma go - powiedziałam to z takim trudem...
- A... gdzie jest?
Powiedzieć jej? Trudno, przynajmniej usłyszę julkowe lamentowanie. 
- Zadzwoniła do niego taka Ana, musiał do niej pojechać.
- Jaka Ana? I ciebie nie zabrał? Jaki cham.
- Julia! - skarciłam ją. - Ana to jego... była dziewczyna.
- I widzisz? Są jeszcze przypadki na tym nieszczęsnym, beznadziejnym świecie, że ludzie normalnie przyjaźnią się po rozstaniu. Ze mną byłoby to nie możliwe.
- Julia, ona tu była tydzień temu i prosiła Aleksandara o drugą szansę... A może nawet piętnastą.
- Co ty mówisz? - krzyknęła do słuchawki, że prawie bym pogłuchła. - Ale nie martw się, ta cała Ana na pewno nie jest od ciebie ładniejsza, uwierz swojej pięknej przyjaciółce.
- Gdybyś ją zobaczyła - szepnęłam.
- Co? Co tam mruczysz? - zapytała, coraz głośniej drąc się do słuchawki.
- Nic - powiedziałam w końcu. - A co u ciebie? Jak tam Konstantin?
- W porządku. Wyjechał do Serbii z powodów rodzinnych. Nic mi nie chciał powiedzieć, ale wywnioskowałam, że coś z jego mamą... Albo ciotką. Nie ważne.
*
W pośpiechu zakładałam niebieską tunikę - Aleks miał być tu lada chwila. W mojej głowie powoli rodził się plan doskonały i, skromnie mówiąc, był idealny. Nie wiem dlaczego czułam potrzebę próby kolejnego cyrku związanego z Aleksandarem, ale gdy zobaczyłam go szczęśliwego z Kim, po prostu musiałam znów zacząć walczyć. Wiem, że chłopak ułożył sobie życie, ale taka jest już moja natura. A do tego ta Kim, bardzo ładna dziewczyna, na pewno naturalniejsza ode mnie. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja, dosłownie, poleciałam, by je otworzyć.
- Cześć, wejdź - powiedziałam, a mój były chłopak wszedł do środka. - Przepraszam, że tak cię wyrywam, pewnie miałeś plany, ale nie miałam kogo poprosić.
- W porządku - powiedział Aleksandar, ściągając swoją tak dobrze mi znaną, szarą bluzę i położył ją na sofie. - To gdzie ta rura?
- W łazience - wskazałam na wpół otwarte drzwi. 
Aleks uśmiechnął się i wszedł do toalety. Poczekawszy chwilę, sięgnęłam po swoje perfumy, które stały na komodzie. Podeszłam do sofy i wzięłam do rąk bluzę Aleksa. Lekko spryskałam ją "Brzoskwiniowym rajem" i odłożyłam ją na miejsce. Powoli skierowałam się do łazienki i jakby nigdy nic, spytałam :
- I co?
- Powinnaś zadzwonić po hydraulika, ja tego nie naprawie.
- No trudno - westchnęłam - Jeszcze dziś po kogoś zadzwonię.
Wraz z Aleksandarem opuściliśmy łazienkę i weszliśmy do salonu. Chłopak chwycił swoją bluzę.
- Już wychodzisz? - spytałam, gdy Aleks ją zakładał. - Myślałam, że napijemy się wina, porozmawiamy...
- Przepraszam cię, ale Kim już na mnie czeka, muszę już wracać.
- Tylko na chwilę, muszisz spróbować to wino, moi rodzice przywieźli je z Hiszpanii, rocznik 59.
Chłopak tak jakby na początku się zawahał, ale za chwilę kiwną głową, na znak, że zostaje.
*
Już od dwóch godzin odchodzę od zmysłów. Aleksa nie ma już bardzo długo, a już po dwudziestej trzeciej. Telefonów nie odbierał, a jeśli coś mu się stało? Nawet nie dopuszczałam do siebie takiej myśli. Sięgnęłam po, już piąty kubek kawy, który swoją drogą był już zimny. Odłożyłam go na stół, bo nienawidziłam zimnego capuccino i podeszłam do okna, siadając na parapecie. Zaczęłam wgapiać się wBelgrad, mając nadzieję, że wśród przechodniów ujrzę tak dobrze znane mi loczki, ale widok z tak dużej wysokości był nieco ograniczony. Ludzie na dole byli mniejsi nawet od mrówek i trudno było cokolwiek dostrzec. Sięgnęłam po telefon i po raz dwunasty (nie, żebym liczyła!) wybrałam numer Aleksandara.
Wybrany numer jest poza zasięgiem sieci.
- usłyszałam róznież dwunasty raz. Odłożyłam komórkę obok siebie i wstałam z parapetu. 
Nagle otworzyły się drzwi, a w nich stanął chłopak, na którego tak długo czekałam. Do środka wchodził bardzo ostrożnie, a że światła były pozgaszane, nie zauważył, że bezszelestnie podeszłam do otwartych drzwi od salonu. Gdy wcisnął przycisk i korytarz oświetliła żarówka, swój wzrok skierował na mnie.
- Jeszcze nie śpisz? - spytał, jakby ta sprawa była w tej chwili najważniejsza na świecie.
Pokręciłam głową, nie spuszczając wzroku od jego zielonych tęczówek.
- Gdzie byłeś?
- Przecież wiesz - odpowiedział, drapiąc się delikatnie po szyi.
- Tak długo? - nadal drążyłam ten temat.
- Zagadałem się z Aną, to nic takiego.
Skrzyżowałam ręce na piersi, a Serb udał się do kuchni. Poszłam za nim.
- Ty mówisz, że to nic takiego, a ja się o ciebie martwiłam. Twoja mama dzwoniła...
- Zupełnie zapomniałem o spotkaniu... I co jej powiedziałaś?
- Że coś ci wypadło - powiedziałam, spokojnie siadając na krześle.
- Przepraszam, że tak wyszło - powiedział, patrząc na mnie. - Pojedziemy do nich innego dnia.
Kiwnęłam głową, a Aleks podszedł do mnie i przykucnął, tak, że nasze oczy były na równej wysokości.
- Coś się stało? - spytał i wyczuł chyba, że jestem zdenerwowana, bo chwycił za moją dłoń.
- Nic, tylko trochę się martwiłam - odpowiedziałam.
Oczywiście był inny powód, ale teraz nie chciałam podejmować tego tematu.
- Przepraszam, telefon mi się rozładował - powiedział - Wybaczysz mi?
- A ile mam czasu na odpowiedź? - spytałam.
- Właściwie, to nie masz go za dużo - określił Serb, powoli wstając.
- A mogę skorzystać z telefonu do przyjaciela? - też wstałam.
- No wiesz? - zaśmiał się, a ja mocno go uścisnęłam. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i w tej chwili powinnam zatracić się w zapachu jego perfum, ale zamiast nich poczułam... brzoskwinie? Ale to chyba jakieś damskie perfumy i raczej ja nie byłam ich właścicielką. Gwałtownie oderwałam się od niego, a on spojrzał na mnie pytająco.
- Dlaczego czuć od ciebie brzoskwiniami?
- Czym? - teraz oczy Aleksa się śmiały, ale mi do śmiechu nie było.
- Damskimi perfumami o zapachu brzoskwini - odpowiedziałam.
Był trochę zdezorientowany, ale szybko pocałował mnie w czoło i rzekł :
- Może to twoje perfumy?
Pokręciłam głową.
- No to w takim razie nie wiem co to - odpowiedział. - Nie jesteś ani trochę zmęczona?
Znowu pokręciłam głową, a on dodał :
- Bo mam ochotę na horror. 
Chwilę później włączyliśmy jakiś straszny film. Leżałam, opierając głową o nogi Aleksandara i co chwila przysypiałam. W końcu na dobre obudził mnie dźwięk przychodzącego SMSa. Podniosłam lekko głowę i zauważyłam, że Serb też zasnął. Poklepałam go po ramieniu.
- Wiadomość ci przyszła, obudź się.
Otworzył gwałtownie oczy, ale po chwili znów je zamknął.
- Odczytaj ją - bąknął. 
Sięgnęłam do jego kieszeni, wyciągnęłam telefon i zaczęłam czytać :
- Dziękuję ci za mile spędzony dzień, może jeszcze kiedyś to powtórzymy? ANA.
Spojrzałam na Aleksa, który oczy już miał otwarte i oddałam mu telefon.
- Idę spać - powiedziałam bezbarwnym tonem i wychodząc z salonu, zostawiłam Aleksandara samego.

***
Wreszcie! Napisałam ten rozdział dosyć dawno temu i czekał grzecznie w moich notatkach, by go przepisać. I tak jakoś wena mnie wzięła, a bierze mnie nie często i go przepisałam, uff. 
I jak wrażenia po PlusLidze, KMŚ? Wczorajszy mecz Skra-Zenit uważam za udany... Chociaż były momenty, w których Jacek Nawrocki musiał krzyknąć. Kurczę, współczuję Dejanovi :c Początek sezonu i już kontuzja... Dobra, nie przynudzam. I dzięki ludziom, którzy nadal czytają to opowiadanie i im się nie znudziło :D Rozdział dedykuję BOGUSI, która zareklamowała mojego bloga ;> Dzięki wielkie, kochana ♥ No wiesz, za dobór twarzy dla Julii ^-^

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Posmutniałam, że to już koniec. Chcę więcej ! :) Czekam na kolejny! :)
    natU

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie kolejny rozdział :D bardzo spodobała mi się ta cała opowieść *.*

    kol. Bogusi xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Po nazwie rozdziału zaczęłam się śmiać... A potem do śmiechu mi nie było. Wiedziałam, ze ta Ana to szuja... Agh, dostane za to odkrycie nobla w dziedzinie fizyki : D CZekam na nn <333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. DOBRE DOBRE DOBRE . Lana jako Ana, a Lochte ♥ jako Stefan :D ME GUSTA *__________*

    OdpowiedzUsuń