czwartek, 25 października 2012

15. Właśnie teraz dostałam niesamowitą szansę, by rozwijać się pod skrzydłami nalepszych.

To trudne do powiedzenia, czas to powiedzieć ,
Do widzenia, do widzenia
nickelback "photograph"

Widok mieszkania w którym mieszkałam przez tyle lat wzbudził we mnie wrażenie, że sen już się skończył i powinnam wrócić do rzeczywistości. Otworzywszy drzwi, ujrzałam swoje stare śmieci, gdzie przecież było mi tak dobrze. Odłożyłam torbę na jej odwieczne miejsce - małą komodę pod ścianą i udałam się do swojego salonu. Położyłam się na sofie, mając nadzieję, że uda mi się choć trochę zdrzemnąć, bo w samolocie było to niemożliwe. Ale nie mogłam spać, na pewno nie teraz. Wciąż myślałam o Aleksandarze. Zdążył złapać mnie jeszcze na lotnisku, ale nie chciałam z nim już rozmawiać. Byłam pewna, że zdradził mnie z tą suką Aną, ale nie chciał się do tego przyznać, albo po prostu tego nie pamiętał... Czy ona nie mogła zrozumieć, że ja i Serb byliśmy szczęśliwi? Chciała to wszystko zniszczyć i udało jej się to. Wstałam z sofy i sięgnęłam po torebkę - czas odwiedzić pannę Achrem.
Po półgodzinie stanęłam przed drzwiami mieszkania mojej przyjaciółki. Zapukałam i nie minęły trzy sekundy, a otworzyła mi właśnie Julka.
- Kimberly? - zaptała trochę zaskoczona.
- Kim - poprawiłam ją - Wspuścisz mnie do środka?
- Tak, jasne - Julia usunęła się z przejścia - Co ty tu robisz? Mieliście wrócić dopiero za tydzień.
- Pozmieniałam trochę plany - powiedziałam, wchodząc do mieszkania - Nie cieszysz się, że mnie widzisz?
Julka rzuciła mi się na szyję.
- No pewnie, że się cieszę głupolu - powiedziała i uwolniła mnie z uścisku - Chodźmy do salonu.
Przeszłyśmy do niewielkiego pokoju, gdzie znajdowała się czarna, skórzana sofa oraz mały stolik, dwa krzesła i telewizor. 
- Opowiadaj jak było w Serbii - powiedziała, gdy usadowiłysmy sie na sofie.
- No ja... Normalnie - powiedziałam, próbując nie patrzeć swojej przyjaciółce w oczy.
- Normalnie? - spytała - Coś się stało?
- Nie, nie. Nic - skłamałam, poróbując szczerze się uśmiechnąć.
Julia otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale uprzedził ją dzwonek mojego telefonu. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Aleks, ale się myliłam - dzwonił do mnie kompletnie nieznany mi numer.
- Słucham - odebrałam.
- Kim? Tu Ana - usłyszałam i już żałowałam, że to zrobiłam - Od dłuższego czasu nie mogę dodzwonić się do Aleksandara. Mogłabyś mu powiedzieć, że po imprezie zostawił u mnie portfel?
- Przykro mi, ale nie - rozłączyłam się i telefon położyłam na stół. - W sumie kogo ja oszukuje - zwróciłam się do Białorusinki.
- Więc powiesz mi co się stało? - spytała.
I opowiedziałam jej o wszystkich zdarzeniach i nie spodziewałam się innej reakcji, jaka ogarnęła Julkę. Wytrzeszczyła oczy, zaraz się opanowała, ale po chwili znów popatrzyła na mnie jak na wariatkę.
- Przyłapałaś go? - spytała wreszcie, a ja wypuściłam powietrze ustami i pokręciłam głową. - To skąd masz pewność, że cię zdradził? Powiedział ci to?
- Tak, a usta szminką sobie sam narysował?
- W sumie racja... Jesteś pewna, że to nie twoja szminka? - spytała po raz kolejny, ale widząc mój wyraz twarzy szybko spuściła wzrok.
- Wyobrażasz sobie mnie w szmince? - zapytałam.
- No nie...
- Ty lepiej powiedz co z Konstantinem, dodzwoniłaś się do niego?
Przeczesała włosy palcami.
- Tak - rzekła - Okazało się, że zatrzymał się u kolegi, telefon mu się rozładował, a wraca w przyszłym tygodniu.
- No widzisz? Nie potrzebnie się martwiłaś.
- Tyle, że czuję, że nie mówi mi prawdy - powiedziała, a jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił.
- Ale co ty mówisz - próbowałam ją pocieszyć - On nigdy na pewno by cie nie okłamał.
- Mówił, że pojechał do mamy, która jest chora, a ona w tym czasie nawet nie wiedziała, że jej syn przebywa w Serbii, bo po prostu go u niej nie było.
- Ale może... - szukałam odpowiedniegowytłumaczenia - Konstantin jeszcze nie dotarł do swojej matki, a ona o niczym nie wiedziała, bo on jej chciał zrobić niespodziankę?
- Nie rób ze mnie wariatki, wiem, że on coś przede mną ukrywa... I ja dowiem się co.
*
Stanąwszy przed drzwiamu mieszkania Kim poczułem jak serce waliło mi jak młotem. Ostatni raz widziałem ją na lotnisku i już tam nie chciała ze mną rozmawiać, to czy teraz będzie chciała? Może zatrzasnąć mi drzwi przed nosem i będę musiał wrócić z powrotem do Serbii. Zapukałem powoli w drzwi, ale ani Niemka, ani nikt mi nie otworzył. Po kilkunastu próbach krzyknąłem :
- Wiem, ze tam jesteś. Porozmawiajmy - z całej siły uderzyłem ręką w drewno i drzwi się otworzyły. Tyle, że te obok.
- Co pan tak hałasuje? - w nich stanęła jakaś starsza kobieta w okularach oraz zielonkawym szlafroku.
- Przepraszam - wyjąkałem.
- I tak nikt panu nie otworzy, bo dziewczyny nie ma w domu. Dziś rano gdzieś pojechała.
- A nie wie pani dokąd?
- Ręki sobie nie dam uciąć, ale ona ma taką przyjaciółkę, z którą gra w siatkówkę, może tam pojechała.
- A nie zna pani jej adresu?
Kobieta pokręciła głową.
- Nie znam... - powiedziała, ale po chwili dodała - Podobno jakiś chłopak ją zdradził. Takich to tylko powiesić za uszy.
Pokiwałem głową.
- Ma pani rację.
- Ale nic... Niech pan spróbuje poszukać tej jej przyjaciółki. A pan to się zdaje też gra w siatkówkę?
Znowu pokiwałem głową, a ona bardziej wyszła na korytarz.
- Moja siostrzenica pana uwielbia! - powiedziała, a ja tylko po cichu się zaśmiałem - Da mi pan dla niej autograf?
- Przepraszam, ale śpieszę się. Może innym razem - powiedziałem.
Zrobiła urażoną minę i zatrzasnęła za sobą drzwi. Szybko siegnąłem po telefon.
- Konstantin? Musisz mi pomóc...
*
- Dobrze tak czasem zapomnieć o wyrzeczeniach - powiedziała Julka, biorąc kolejną łyżeczkę z czekoladowymi lodami do ust.
- I tak to wszystko potem spalimy na boisku - rzekłam, wylizując talerz - Albo i nie. Ja już nie mam dla kogo o siebie dbać.
- A dla mnie? - Białorusinka odłożyła lody na kuchenny blat - Jeszcze jedna gałka i pęknę.
Nagle ktoś głośno zapukał do drzwi i Julia wstała by je otworzyć. Spojrzała przez wizjer i zdębiała.
- Aleksandar - szepnęła, a mi serce podskoczyło do gardła.
Głupek przyleciał taki kawał drogi i to za mną, dziewczyną, która dzień wcześniej od niego odeszła. Pokręciłam głową na znak, by mu nie otwierała. Ta jednak złapała mnie za rękę i zaciągnęła do swojej sypialni.
- Poczekaj tu - znów szepnęła i wróciła do drzwi.
- Hej, jest tu Kim? - usłyszałam bardzo dobrze znani mi głos.
- Nie, myślałam, że jest z tobą w Serbii - zdążyłam zapomnieć, jak Julka potrafiła przekonująco kłamać.
- Zdażyła się głupia sytuacja i musze to Kim wszystko wytłumaczyć.
- Rozumiem, ale jej u mnie nie było - Julia znów łgała, a ja nie mogłam uwierzyć w jej talent aktorski.
- A mogłabyś jej przekazać, że jej szukam? To pilne.
- Jasne.
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i zaraz Julka pojawiła się przede mną.
- I ty mówisz, że ten chłopak cię zdradził? Gdyby to zrobił, na pewno nie chciałby cię teraz odzyskać.
Westchnęłam i ruszyłam za Białorusinką, która nie czekając na moją odpowiedź, przeszła do kuchni. Nastawiła wodę w czajniku i spojrzała na mnie.
- Usiądź, napijemy się herbaty.
Usadowiłam się na krześle przy stole i oparłam głowę o rękę. Ale Julka nawet nie zdążyła usiąść obok mnie, bo zabrzmiał dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz komórki - właśnie dzwonił do mnie trener Trefla.
- Tak, słucham - odebrałam, zastanawiając się, co też takiego chce ode mnie Jerzy Matlak.
- Dzień dobry, Kimberly - przywitał się, o dziwo był bardzo miły - Dałabyś radę przyjechać dziś do mojego biura?
- Tak, oczywiście. A o co chodzi? - spytałam i miałam nadzieję, że nic takiego nie nabroiłam.
- Dowiesz się jak przyjedziesz - powiedział - Do zobaczenia.
I rozłączył się.
*
Na całe szczęście ubłagałam Julkę, żeby pojechała ze mną do pana Jerzego. Nie do końca wiedziałam, co  tak na prawdę ode mnie chciał, ale mogłam się domyślać. Mogło chodzić o mój wybryk z głodzeniem się. Rozumiałam go, był moim trenerem, mógł się martwić, ale żeby zaraz mnie do siebie wzywać? Czekałam przed drzwiami pokoju trenerskiego, obawiając się opieprzu, jaki mógł mi sprawić mój trener. Po jakimś czasie drzwi otworzyły się i stanął w nich Matlak. Gestem zaprosił mnie do środka, a ja nie pewnie za nim ruszyłam.
- Pewnie się domyślasz, po co cię wezwałem - powiedział, siadając za biurskiem
- Nie do końca, proszę pana - rzekłam niepewnie.
- Przed trzema dniami zadzwoniła do mnie trenerka Dinamo Moskwa. Od dłuższego czasu przyglądają ci się i są pod niemałym wrażeniem. I jak wiesz akurat teraz kończy ci się kontrakt z Treflem. Od ciebie zależy, czy go przedłużysz, czy przejdziesz do Rosji. 
Taki klub i stara się o mnie?
- Przecież na Pucharze Świata nie błyszczałam formą - powiedziałam, nieco zszokowana decyzją trenerów Dinamo.
- Oni nie biorą pod uwagę tylko jednego sezonu. Dwa lata temu byłaś najlepsza atakującą Ligii Mistrzyń, Grand Prix, a także MVP Klubowych Mistrzost Świata, a to robi wrażenie. Nie musisz podejmować decyzji już, teraz...
- Już ją podjęłam - powiedziałam. Właśnie teraz dostałam niesamowitą szansę, by rozwijać się pod skrzydłami nalepszych. Oraz szansę o zapomnieniu o przeszłości. - Chcę podpisać kontrakt z Dinamo.
- Rozumiem - rzekł Matlak - Nasz budżet nie równa się z Rosyjskim.
- To nie chodzi o pieniądze - wyprowadziłam go z błędu - Chcę się po prostu dalej rozwjać.
- Dobrze. Jeszcze dziś zadzwonię do Moskwy i powiem im o twojej decyzji. 
Kiwnęłam głową i pożegnałam się z trenerem. 

***
No i mamy czternastkę *.* Z góry przepraszam za błędy, przepisywałam na szybcika ;] Wreszcie mój upragniony weekend, jeszcze tylko piątek, sobota i MECZ *-* Znowu będę miała okazję zobaczyć na żywo Resoviaków, a co najważniejsze JASTRZĘBSKI WĘGIEL ♥ Wreszcie zobaczę Dzika, Łaskę, Tishera, Holmesa, Bontjego i resztę. No i Zibiego, Kovacevića, Schopsa... Jak wrócę, to oczywiście opublikuje zdjęcia, na fejsie, gliterach, gdzie się da... A tymczasem dzięki za to że czytacie c: Pozdrawiam i do następnego.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajne opowiadanie, zapraszam do siebie
    http://you-and-me13.blogspot.com/ <:

    OdpowiedzUsuń