Po półgodzinie wraz z Aleksem byliśmy już na lotnisku, skąd wylecieliśmy do Serbii. Wiadomość, że ojciec Atanasijevića mógł odejść od swojej żony była na tyle absurdalna, ze oboje w to nie wierzyliśmy.
Ale widok pani Atanasijević całej zapłakanej, zapewne nadal nie mogącej uwierzyć w to co się stało, tylko rozwiał nasze niepewności. Matka Aleksa od progu rzuciła się na syna i z głośnym szlochem oznajmiła nam, co już doskonale wiedzieliśmy.
- Od waszego wyjazdu dziwnie sie zachowywał - powiedziała, gdy wszyscy siedzieliśmy w małym saloniku, a kobieta się trochę uspokoiła - Znikał na długie godziny, zamknął się w sobie, był opryskliwy... A wczoraj tak po prostu spakował walizki i wyjechał.
- Nie wiesz dokąd? - zapytał chłopak, a ona pokręciła głową.
- Myślisz, że by mi powiedział?
Aleksandar wstał, wyciągając z kieszeni telefon i wyszedł na zewnątrz, zostawiając swoją matkę razem ze mną.
Czułam się trochę nieswojo w jej towarzystwie, mimo, że już się znałyśmy. Wiedziała, jak czuje się Milena, bo sama doświadczałam tego wielokrotnie.
Po jakimś czasie do salonu wrócił Atanasijević.
- Zbieraj się - szepnął do mnie.
- Nie wierzę, jak mógł jej to zrobić - mówił, gdy wyszliśmy na dwór.
- Gdzie idziemy?
- Do mojego ojca, zamówiłem już taksówkę... - rzucił.
Gdy samochód podjechał pod dom rodziców Serba, wraz z Aleksem wsiedliśmy do niego, by pojechać do Marko i wszystkiego się dowiedzieć. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami mieszkania starszego z Atanasijevićów poczułam jak serce bije mi jak szalone, a żołądek podchodzi do gardła. I nie mogłam znaleźć tego przyczyny. Aleks zapukał kilka razy w drewno, a po kilku sekundach otworzyła nam wysoka, brązowowłosa dziewczyna. Ana. Gdy tylko zobaczyłam jej wredną, wytapetowaną twarz wiedziałam, że znów będziemy musieli się z nią męczyć.
- Przepraszam, pomyliiśmy mieszkania - wycofał się Serb.
- Nie, dobrze trafiliście - wymusiła przesłodzony uśmiech, otwierajac swoje duże, sztuczne usta i zatrzepotała teatralnie rzęsami - Wejdźcie.
Usunęła się z przejscia, a zdezorientowani weszliśmy do środka.
Nagle podszedł do nas Marko, ojciec Alka i objął w pasie Serbkę.
Zdążyłam zauważyć lekko zaokrąglony brzuszek dziewczyny.
- A więc... Zostawiłeś mamę dla Any? - zapytał zdenerwowany Aleks, łypiąc wzrokiem to na ojca, to na Serbkę.
- To nie tak - mężczyzna próbował się tłumaczyć, ale Aleksandar mu przerwał.
- To jak?
- Ana jest ze mną w ciąży, kocham ją.
- A wiesz, że ona w tą ciążę chciała wrobić mnie? - krzyknął.
- Wyjdźmy do drugiego pokoju - powiedział, nadal spokojny, starszy z Atanasijevićów.
Chłopak ruszył za ojcem, a ja zostałam z Aną.
- Czy rozbijanie związków należy do twojego hobby? - zapytałam, gdy nastała cisza.
Ana tylko uśmiechnęła się wrednie i położyła swoją rękę na brzuchu.
- Jestem z nim w ciąży, to dziwne, że chce się mną zaopiekować?
- Dziwne jest to, że w ogóle zaszłaś z nim w ciążę. To ojciec twojego byłego chłopaka, o czym myślałaś idąc z nim do łóżka?
Dziewczyna zaśmiała się tylko, ignorując w ten sposób moje pytanie.
- Gdybyś nie była w ciąży, już bym cie uderzyła - wysyczałam przez zęby dostrzegając w oczach Any pogardę.
- Więc na co czekasz? - zapytała, wyzywająco patrząc mi w oczy.
- Boję się tylko tego, że gdy uderzę cię w twarz, pękną twoje usta i będę winna końcu świata.
- Odszczekaj to - warknęła Ana, ale z sąsiedniego pokoju wyszedł Aleksandar, z którego kipiała złość.
Bez słowa ruszył do wyjścia.
- Zaczekaj - powiedział jego ojciec, wychodząc z pokoju za swoim synem.
- Do widzenia - powiedziałam cicho, siląc się na jakikolwiek uśmiech ze swojej strony i wyszłam za Aleksem.
Chłopak zaczekał na mnie przed mieszkaniem. Gdy wtuliłam się w jego ramiona, powiedział :
- Nie mogę w to uwierzyć.
- Ja też - powiedziałam, uwalniając się z uścisku Serba.
- Zostaniemy tu jeszcze tydzień? Nie chcę zostawiać mamy samej.
Tylko pokiwałam głową. Aleksandar wziął mnie za rękę i wolno ruszyliśmy w stronę domu mamy Alka. Szliśmu powoli, w milczeniu, ale po kilku minutach spaceru odezwałam się.
- Gdzie mieszka Konstantin?
- W Belgradzie - odpowiedział z uśmiechem Atanasijević - A co, chcesz go odwiedzić?
- Może i bym chciała - mruknęłam.
- Może innym razem. Nie chciałbym teraz zostawiać mamy samej, nawet nie wiem co mogłoby strzelić jej do głowy.
Znów nastała chwila ciszy, ale przychodziły mi do głowy najróżniejsze z pytań. Musiałam sie odezwać i poznać na nie odpowiedzi.
- Czy Konstantin kogos ma?
Aleks zaśmiał się, po czym z rozbawieniem na mnie spojrzał.
- Przecież on kocha Julkę, nie potrzebuje innej.
- To dlaczego tak często wyjeżdża do Serbii? - znów zadałam mu pytanie - Julia na prawdę myśli, że Cupković ją zdradza.
Nie odpowiedział od razu. Znów ulica przepełniła się ciszą.
- Musiałabyś jego zapytać - odpowiedział wreszcie - Konstantin nie zwierza mi sie z wszystkiego. On prawie wcale mi się nie zwierza.
- Przecież jesteście przyjaciółmi...
Aleks zaczerpnął powietrza.
- Jesteśmy - odpowiedział chłopak, ale już później znów zamilkł i na miejsce doszliśmy w ciszy.
Nawet odechciało mi się już pytać o jakiekolwiek rzeczy zwiazane z Konstantinem, bo i tak już na starcie wiedziałam, że niczego się od niego nie dowiem.
***
Moda na sukces, odcinek 37493746436 - tak powinnam nazwać ten rozdział.Czy tylko ja nie byłam świadoma tego, że Cupko urodził się w Chorwacji? Zawsze chciałam tam pojechać, takie strasznie magiczne, malownicze miejsce *.*
Rozdział z panią A. Tak, ja też ją polubiłam <3
Wciąż zastanawiam się, czy pisać epilog... Pisać?
Do końca tygodnia sprawdziany. Nie widzi mi się to...
Następny rozdział... To już ostatni rozdział. Czujecie to? *_*
Chyba żartujesz z tym ostatnim rozdziałem!? ;) Ma być ich więcej! ;D Nie mogę doczekać się kolejnego. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńOkeeeej, jeszcze jeden rozdział + epilog :) Może być?
UsuńJaki epilog? Chyba sobie, kuźwa, kpisz! Dla mnie to i może być nawet brazylijski tasiemiec, a co! :P
OdpowiedzUsuńNie no, zamurowało mnie. Ana i ojciec Aleksa? Czy tylko ja jestem w szoku? Wiedziałam, że ta dziewczyna jest amoralna, ale nie sądziłam, że aż tak! Nic, ino lać, nawet w ciąży. :)
Cupko, co ty kombinujesz? Mam nadzieję, że nie żadne świństwo. :P
Nie śmiem z Ciebie kpić! :D Dalsze pisanie tego "brazylijskiego tasiemca" by mnie wykończyło, na prawdę.
UsuńAle jak to ostatni rozdział.? chyba żartujesz sobie, co? opowiadanie jest zbyt ciekawe, żeby już się skończyło.;D Niech poniesie cię wyobraźnia i wymyśl jeszcze kilka(dziesiąt) rozdziałów. ;D
OdpowiedzUsuńTa, żartuję :P Prima Aprilis sobie przełożyłam ♥
UsuńBoże, a Misu-pierdoła myślała, że on umarł -.- Jak można być taką idiotką?! :D
OdpowiedzUsuńAna jest taką istną zdzirą. Gdybym taką spotkała na swojej drodze to nawet we mnie znalazłaby się siła, żeby taką sprać :D
I jak koniec? Na serio te sprawdziany źle na Ciebie działają, bo liczby chyba ci się pomyliły :D
Pozdrawiam ;)
Wcale nie pierdoła, ja tak namotałam, że się połapać nie można :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział na http://magia-rubinu.blogspot.com/ pozdrawiam ;)
UsuńZbliża się epilog? Już w następnym rozdziale? ;<
OdpowiedzUsuńNo cóż, wszystko co dobre, kiedyś się kończy.
Odetchnęłam z ulgą, że Cupko nie ma nikogo na boku. Wciąż jednak czekam na rozwiązanie tej zagadki. Jak nie dziewczyna, to co?
Ana. Dopiero teraz skojarzyłam, że to imię występowało właśnie w Twoim opowiadaniu. Ona tak życie Aleksa rozwala, a u siebie właśnie takie imię nadałam jego córce :D Ane to praktycznie Ana przecież ;)
No to na prawdę muszę nadrobić Twoje opowiadanie! Jeśli Alek ma w nim córeczkę... ♥.♥
UsuńJa naprawdę tej szmaty nienawidzę. To jest taka... grrr, nie będę ci przeklinać na blogu i wystroju niszczyć. Jak można być tak okropnym?
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość ♥
ps. hahah, o jakim ty zakończeniu bloga mówisz? uśmiałam się XD
Przeklinaj dowoli hah ♥
UsuńCiekawe czy będzie Ci do śmiechu za jakiś tydzień jak wstawię ostatni rozdział <; buahah <3
MENDA.
UsuńJeszcze usunęłaś na dodatek kubiakowe-love, FOCHFOREVER.
http://prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl/2013/03/02/rozdzial-iv/
UsuńZapraszam w wolnej chwili!
Sama jesteś mendą, mendo ♥
UsuńHEJ ZAPRASZAM DO MNIE NA
OdpowiedzUsuńhttp://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)