środa, 15 sierpnia 2012

6. Błąd, który musiałem naprawić.


* Rozdział zadedykowany specjalnie mojej siostrze - Justynie. Dziękuję ci bardzo za przepisanie tego oto rozdziału, za jedynie dwadzieścia trzy złote i specjalną dedykację. Czuj się zaszczycona. *

- Weź się do roboty! - usłyszałam swojego trenera, gdy zaatakowałam w taśmę.
To kolejny mój nieudany atak, a dziś gramy już pierwszy mecz z Włoszkami.
W sumie juz nawet na zgrupowaniu nic mi nie wychodziło, ale trenowałam jak głupia, by w końcu były efekty mojej pracy... Ale ich w ogóle nie było.
- Spróbuj zaatakować obok bloku. - szepnęła Sabine, środkowa naszej reprezentacji.
Pokiwałam głową, ale łatwo było jej mówić.
- STOP!- krzyknął trener. - Grozer, co się z tobą dzieje?
Nie potrafiłam odpowiedzieć mu na to pytanie. To było zbyt skomplikowane.
- Słuchajcie - teraz zwrócił sie do nas wszystkich - Dziś gramy z Włoszkami, jak wiemy nie są to łatwe rywalki...  Jeśli nie weźmiecie się w garść, to przegramy - mówił niby do wszystkich, ale ja wiedziałam, ze chodzi tylko o mnie.
Jednak nie słuchałam tego, co mówił dalej... Wiedziałam, że mam problemy, ale nie tylko z grą...
Minęło już kilka tygodni, ale ja nadal nie mogłam zapomnieć o tym ostatnim dniu, który spędziłam z Aleksem. A zwłaszcza nie mogłam zapomnieć o Serbie. Z jednej strony pogodziłam sie z faktem, że on traktuje mnie jako koleżankę, czy nawet znajomą, ale z drugiej... Ja chyba pierwszy raz w życiu się zakochałam.
- Dobra, możecie isc do szatni - usłyszałam z ust trenera i wszyscy skierowali się w stronę dzwi.
- Jak sie czujesz? - spytała mnie Sabine, gdy do mnie dobiegła.
- Co? A nie no, świetnie- odpowiedziałam jej.
Z Sabine znałam się od dwóch lat i na prawde byłyśmy najblizszymi przyjaciółkami.
- Przecież widzę, że jest coś nie tak... - orzekła Niemka, ale ja pokreciłam głową.
- Przesadzasz. Na prawdę jest wszystko okej.
- Mam nadzieję.
Weszłyśmy do szatni, a mnie zakreciło sie w głowie. Mimowolnie usiadłam.
- Sabine, masz moze coś przeciwbólowego? - spytałam, a przyjaciółka sięgnęła do torby.
- A co cię boli? -podała mi paczkę tabletek.
- Głowa. - siegnęłam po wodę mineralną, ale znów zakręciło mi sie w głowie, ale tym razem oblała mnie fala gorąca.
Jednak szybko to ustało i zarzyłam tabletkę.
Gdy wzięłyśmy prysznic, wraz z Sabine ruszyłyśmy do naszego hotelowego pokoju. Musiałysmy odpocząć przed wieczornym meczem z reprezentacją Włoch.
- Pomożesz mi podłączyć kablówkę? - spytała Niemka, a ja połozyłam się na łóżku.
- Jasne, jest gdzieś w mojej torbie, poszukasz?
- Jasne - Sabine podeszła do moich bagaży, gdzie znajdował się polsatowski dekoder.
Dziewczyna wyjęła go i skierowała się do telewizora.
- Co ci jest? - Spytała Niemka, podłączając kable.
- Kręci mi sie w głowie- odpowiedziałam jej, lekko wstając.
- Moze powiesz Schmittowi, że nie dasz rady zagrać?
- Oj, zaraz mi przejdzie - wstając z łóżka, chwyciłam sie jego poręczy.
Sabine pokręciła głową, ale wróciła do kalbówki. Na ekranie pojawił sie kanał TVN.
- Na którym programie jest jakis sport? - spytała biorąc do reki pilota od telewizora.
- Nie wiem - powiedziałam, patrząc w okno.
Tokio tętniło życiem, ludzie sie gdzieś spieszyli...
Za dwa tygodnie przybędą tu reprezentacje mężczyzn... Będzie także Aleks, wiec się miniemy. Ale na pewno zdarzy sie taka okazja, by znów go zobaczyć, bo Julka i Konstantin się pogodzili i oficjalnie zostali parą...
- Jedenaście - odezwała się Sabine.
- Słucham? - teraz swój wzrok skierowałam w stronę przyjaciółki.
- Sport jest pod numerem jedenastym...
Podeszłam do Sabine, która stała przy telewizorze. Na ekranie ujrzałam powtórkę siatkówki. - Jastrzębski Węgiel grał ze... Skrą.
Na boisku był i Konstantin i Aleks. Serce szybciej mi zabiło, oraz zrobiło mi się gorąco. O zawrotach głowy już zdążyłam zapomnieć.
- To polska liga, prawda?- spytała Sabine, odkładając pilota, a ja kiwnęlam głową.
Usiadłam na łózku.
- Nie masz nic przeciwko, że chwię pooglądam ten mecz?
- Nie, nie - odpowiedziałam jej, bawiąc sie sznurkiem od kaptura mojej bluzy.
- Kto jest lepszy? -spytała Sabi.
- SKRA - odrzekłam
- Ahm.
Zrobiła się cisza. Swój wyrok skupiłam na sznureczku. Komentator właśnie zapowiedział,  że na zagrywkę wchodzi Aleksandar.
Podniosłam mimowolnie wzrok, a palce zacisnęłam w kciuki.
Zaserwował w aut.
Syknęłam, a Sabine na mnie spojrzała.
- Co sie stało?
- Nie nic - odpowiedziałam wciaż patrząc w ekran telewizora.
Skłamałam. Stało się, ale do końca nie wiedziałam co.
*
- Co sie z wami dzieje? - zaczą Schmitt, gdy zeszłysmy na przerwę techniczną.
Włoszki już od pierwszego seta zaczęły narzycać szybkie tępo gry i nie nadąrzałyśmy za nimi. Ja wciaż nie czułam sie najlepiej, ale nie powiedziałam o tym trenerowi i wyszłam w podstawowym składzie.
Znów weszłyśmy na boisko, a stan 16:9 dla Włoszek mówił wszystko.
Nie potrafiłyśmy dać sobie radę z ich zagrywkami, atakami, no i blokiem, na który nadziałam sie już pięciokrotnie.
Nagle wszystko zawirowało, po czym zrobiło mi się słabo.
- Co sie dzieje? - usłyszałam Sabine.
Zrobiło mi sie ciemno przed oczami i... Musiałam sie zaraz ocknąć, bo czułam jak zostałam wyniesiona z sali.
- Najlepiej będzie jak zawieziemy ją na pogotowie - usłyszałam Stefana, naszego kadrowego lekarza.
Leżałam na jakichś kilku krzesłach. Powoli zaczęłam wstawać, ale gdy tylko Stefan to zauwarzył natychmiast do mnie podbiegł.
- Połóż się - rozkazał mi, ale ja już poczułam sie lepiej.
- Nic mi nie jest, na prawdę. - próbowałam go przekonać
- Zaraz jedziemy na tutejsze pogotowie, trzeba ci zrobic badania.
Badania. Ja wiedziałam, że to nie potrzebne, ale Stafan wiedział lepiej.
- Możesz sama wstać?-spytał po kilku minutach.
- O, tak - bąknęłam, ale gdy tylko próbowałam wstać zakręciło mi sie w głowie i z powrotem usiadłam na krzesło.
- Właśnie widzę - ocenił Stefan - Chodź, zaniosę cie do auta - dwudziestodwulatek wystawił ku mnie rece, a ja niechętnie dałam się, by mnie podniósł.
Gdy Stefan zaniósł mnie do taksówki, taksówkarz odpalił silnik i pojechalismy do tokijskiego szpitala pełnego chorych ludzi i japońskich lekarzy.
*
- Aleks, co ty robisz?- spytał mnie Konstantin, gdy w pośpiechu sie pakowałem.
- Pakuję swoje rzeczy - oznajmiłem, ale Cupko w ogóle nie dawał za wygraną.
- Ale dlaczego?
- Muszę polecieć do Japonii.
- Japonii? - Konstantin wyraźnie sie zdziwił.
Zasunąłem torbę i ruszyłem w stronę wyjscia. A mój przyjaciej poszedł za mną.
- Przecież Puchar Świata zaczyna się dopiero za dwa tygodnie - przypominał mi, gdy zakładałem buty.
- Wiem - odpowiedziałem mu. - Ale muszę tam teraz być.
- A powiesz mi po jaką cholere?
Ale Konstantin nie doczekał się odpowiedzi, bo zatrzasnąłem przed nim drzwi od hotelowego pokoju.
To był impuls - gdy zobaczyłem jak wynoszą Kim z hali zrozumiałem, że muszę z nią być. Że jest dla mnie ważna.
W sumie od dawna to wiedziałem, ale podczas ostatniego naszego spotkania popełniłem błąd. Błąd, który musiałem naprawić.


Haha, no już, przepraszam, że musieliście tyle czekać. Ale macie już swój "upragniony" rozdział.
Nową postać już macie... Poznaliście już pana Stefana. Pan Stefan potrafi coś popsuć i nie będzie kolorowo, jak myślicie. A może nie myślicie. Ale nie będzie kolorowo, o nie.
I chcę jeszcze powiedzieć, że jeśli są osoby, które czytają tego bloga, ale go nie komentują, to mówię wam, komentujcie tego bloga. Bo nie wiem ile osób go czyta. Ok, to ja nie męczę.
Siema, Ófol.

4 komentarze:

  1. Rozdział za jedyne 23 zł. ; D

    OdpowiedzUsuń
  2. Może ja Ci napiszę kolejny rozdział? ;d Za jedyne 20zł, o 3 mniej, hehehe :) Żart oczywiście. Strasznie mi się podoba ten rozdział. Jak wszystkie z resztą. :) - natU

    OdpowiedzUsuń
  3. no no, nawet mi się spodobało i dzięki z dedykacje i oczywiście za 23 zł. tak wiem zdzieram dużo kasy za małą robotę, sorry za błędy w przepisywaniu : D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej. Nareszcie sie robi love story ;D
    Nie żebym była tego fanką, ale w twoim wydaniu na stówę będzie genialne <3

    OdpowiedzUsuń