niedziela, 2 września 2012

9. Tylko nie złam mu serca.

Przez cały lot, ani Aleks, ani ja nie odezwaliśmy się. Ja, bo nie wiedziałam o co mu chodzi, a on... No właśnie.
Siedziałam przy oknie, więc wciąż gapiłam się na chmury. Stały ląd był tak daleko, że trudno było go dostrzec spoza jego kłębów.
Aleks natomiast wciąż mi się przyglądał, a gdy tylko odwracałam się w jego stronę - odwracał wzrok.
Lot był długi - dość długi, bym mogła zdrzemnąć się osiem razy. Musiałam przemyśleć też parę rzeczy. Postanowiłam porozmawiać z Aleksem zaraz po wyjściu z samolotu.
- Proszę przygotować się do lądowania - oznajmiła stewardessa, gdy samolot podchodził do lądowania.
Trochę potrzęsło, ale po chwili to ustało i samolot stanął na pasach.
Powoli wygramoliłam się z mojego miejsca, a Aleks był już przy wyjściu. Zabrał nasze bagaże i zaczekał na mnie.
Gdy wyszliśmy z samolotu od razu poczułam ciepło ogarniające całe moje ciało. Ale Serb nadal był cicho i to mnie już zaczęło wkurzać.
- Aleks, co się dzieje? - spytałam w końcu.
On zatrzymał się przede mną tak blisko, że poczułam jego oddech na swoim czole.
- Nie, a co miałoby się dziać? - zapytał zaskoczony.
- Nie odzywasz się do mnie cały czas i czuję się niezręcznie - powiedziałam, a Aleks tylko przewrócił oczami. Nie lubiłam gdy ktoś tak robił, a zwłaszcza on.
- To nie tak - zaczął - tylko... Nie polubiłem tego Stefana i po prostu...
- Jesteś zazdrosny?
Spojrzał na mnie jak na wariatkę, ale zaraz pocałował mnie w czoło i od razu zrobiło mi się lepiej.
- Sądzę, że nie mam powodów, by być zazdrosny, więc nie jestem.
Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Chodź, mam dla ciebie niespodziankę - powiedział, biorąc mnie za rękę.
Spojrzałam na niego podejrzliwie. Aleks wziął torby do ręki i ruszyliśmy do taksówki.
*
Dojechaliśmy do jakiegoś domku, który nie wyglądał, jakby mieszkali w nim jacyś bogaci ludzie, ale nie mogli mieszkać tu też biedni. Ogród wokół niego był bardzo zadbany i bajecznie piękny - rosły w nim róże, tulipany i żonkile, a oprócz kwiatów, było też pełno drzew i krzewów.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam oszołomiona widokiem tego pięknego ogrodu.
- Tu mieszkają moi rodzice - odparł, zamykając drzwi od auta.
- Rodzice?! - nie spytałam, ja mu to wykrzyczałam - Mogłeś mi powiedzieć, że jedziemy do twoich rodziców, przygotowałabym się jakoś...
- Bo zaraz wybuchniesz - zaśmiał się, patrząc na mnie z politowaniem.
Fakt, mimowolnie zaczęłam cała się trząść, a serce zaczęło mi bić o pięć razy za szybko. A teraz tak jakby podskoczyło mi do gardła...
- Ale zrozum, to twoi rodzice, a jak mnie nie polubią?
- Wystarczy, że ja cię kocham, oni nie muszą.
Pierwszy. Pierwszy raz to powiedział, a brzmiało to jak najzwyklejsza rzecz na świecie.
- Tylko się nie denerwuj, okej? - spytał i wziął nasze bagaże.
Pokiwałam głową i zaczerpnęłam powietrza. Serce zabiło mi trzy razy szybciej... Zgarnęłam włosy z czoła, bo miałam nadzieję, że będę się czyła o wiele lepiej, ale... Wcale tak nie było.
Ruszyliśmy w stronę domu Aleksa, a wydawało mi się, że droga bardzo się dłużyła.
Gdy Aleks otworzył drzwi, bagaże położył zaraz za drzwiami.
- Mamo? - zawołał Serb, a mnie znów szybciej zabiło serce.
Na korytarz wbiegła jakaś blisko czterdziestoletnia kobieta, która miała na sobie niebieski fartuszek. Włosy upięte miała w kok, a miała ich na prawdę dużo - już wiem po kim Aleksandar miał takie loczki. Jego mama miała tylko dłuższe.
Mama Aleksa rzuciła mu się na szyję z głośnym "Aleksandar" na ustach. Gdy wreszcie odkleiła się od swojego syna, spojrzała na mnie, a na jej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech, niż miała dotychczas.
- Mamo, to jest Kim, moja... - szukał odpowiedniego słowa.
- ... przyjaciółka - dokończyłam za niego, a on pokiwał głową.
- Witaj Kim - kobieta wyciągnęła ku mnie dłoń, a ja ją uścisnęłam. - Możesz mówić mi Milena.
Pokiwałam głową.
- Wejdźcie do salonu, tam jest tata - powiedziała.
Oboje weszliśmy do pokoju obok. Na fotelu siedział mężczyzna - był dobrze zbudowany, ale na głowie miał mało włosów, a pozostałości były już siwe. W rękach miał gazetę.
- Cześć, tato - odezwał się Aleks, podchodzac do swojego ojca. Uścisną mu dłoń i wrócił na miejsce obok mnie.
Mężczyzna od razu odłożył gazetę na stolik obok i wstał.
- To jest moja przyjaciółka, Kim - Aleksandar wskazał na mnie, a ja poczułam, że lekko zróżowiałam na twarzy.
Mężczyzna podszedł do mnie i podał mi rękę.
- Jestem Marko - powiedział, a ja uścisnęłam mu dłoń.
- Kim - ucięłam krótko.
Aleks wskazał na sofę, bym usiadła, a ja go posłuchałam. Serb usiadł obok mnie.
Do salonu weszła jego mama - z ciastem. Od razu poczułam się jak w domu, w którym rzadko bywałam.
Przyniosła też talerzyki i sztućce. Gdy pokroiła ciasto, spytała :
- Jak się poznaliście? - spojrzała na swojego syna, a on spojrzał na mnie. Po chwili się odezwał.
- W Polsce, na meczu - odpowiedział, a Milena się uśmiechnęła.
- No, a jakże inaczej - odezwał się jego ojciec, znów siadając na fotelu. - Aleksandar Bożego świata poza siatkówką nie widzi.
Spojrzałam z rozbawieniem na Serba, a on tylko pokręcił głową.
- A na ile zostajecie? - znów spytała Milena, nakładając mi ciasta.
- Na dwa tygodnie - odezwał się Aleks, przeczesując palcami swoje loki.
- Dobrze, przygotuję wam dwa pokoje - powiedziała jego mama, a Aleks znów pokręcił głową.
- Nie musisz się trudzić, mamo, zatrzymamy się w hotelu - powiedział.
Milena zrobiła przerażoną minę, a po chwili uderzyła ścierką swojego syna.
- Będziecie się tłukli po hotelach? Nie lepiej zostać tutaj?
- Daj spokój, Lenka, jak chcą się tłuc po hotelach, to niech się tłuką - znad gazety odezwał się starszy z Atanasijevićów.
- Ale będą mieć gotowe, ciepłe obiady, wygodne łóżka, Marko...
Marko nie odezwał się już do swojej żony, ale wywrócił oczami i powrócił do czytania gazety.
- Mamo, będzie dobrze - powiedział serbski atakujacy.
Kobieta spojrzała na niego spod byka, ale już więcej nie podejmowała tego tematu.
Ciasto zjadłam w ciszy - nie chciałam się odzywać i tak było już niezręcznie. Aleks rozmawiał z nimi cały czas i nie dziwię mu się - chłopak nie widział swojej rodziny od bardzo dawna.
- Pójdę teraz pozmywać - oznajmiła Milena, zabierając wszystkie sztućce i talerze ze stołu.
- Mogę pani pomóc - powiedziałam niepewnie, a Lena spojrzała na mnie bardzo dziwnie.
- Po pierwsze - zaczęła - powiedziałam, żebyś mówiła mi po imieniu, a po drugie nie musisz, jesteś przecież naszym gościem.
- Ale na prawdę, mogę pani - spojrzałam na jej minę - ci pomóc - poprawiłam się.
- No dobrze - zgodziła się, a ja wstałam z miejsca.
Wraz z nią weszłam do małego pomieszczenia, który na pewno był kuchnią. Jak już wspomniałam - nie była ona duża, ale bardzo przytulna. Znajdowały się tam wszystkie potrzebne sprzęty - lodówka, mikrofalówka i inne rzeczy.
- Od kiedy znacie się z Aleksandarem? - spytała, odkręcając wodę w kranie.
- Od niedawna... Kilka tygodni. - odpowiedziałam.
Milena wzięła talerze i odwróciła się do mnie przodem.
- Cieszę się, że mój syn sobie wreszcie kogoś znalazł - powiedziała wycierając talerz - A macie już jakieś plany?
- To znaczy... - nie wiedziałam co odpowiedzieć - Nie myśleliśmy o tym...
- No tak, nie znacie się zbyt długo.
Odwróciła się ode mnie i znów zaczęła zmywać naczynia. Nastała cisza.
- Mogę cię o coś poprosić? - spytała w końcu, znów odwracając się w moją stronę. Wzięła ścierkę i wytarła sobie nią ręce - Tylko nie złam mu serca.
Spojrzałam na nią. Jej wyraz twarzy mówił, że nie żartuje. Była zmartwiona i to było widać.
- Wiesz - ciągnęła dalej - Aleksandar miał kiedyś dziewczynę, Anę. Nie wiem, czy ci o niej wspominał...
- Tak, wspominał - powiedziałam, a Milena ruszyła w stronę stołu i usiadła na krześle obok niego.
- To była zła dziewczyna, wciąż wykorzystywała Aleksa, a on zawsze był na jej zawołanie. Nie podobało jej się to, że Aleksandar wciąż był poza Serbią i rzadko się z nim widywała. Zdradziła go i to nie jednokrotnie... - Milena pokręciła głową i wstała z krzesła - Nie chciałabym, żeby znów go to spotkało.
 - Aleks jest dla mnie ważny - powiedziałam nagle - Nie chcę go skrzywdzić.
- Wiem - powiedziała - od razu wyczułam, że jesteś w porządku. Wracajmy do pokoju, dobrze?
Kiwnęłam głową i przeszłyśmy do salonu, gdzie Aleks rozmawiał ze swoim ojcem.
Gdy ujrzał mnie i swoją matkę, gdy stanęłyśmy w progu, szybko wstał i do nas podszedł.
- Kim, musimy już lecieć - powiedział - Już zamówiłem taksówkę.
- Dobrze - powiedziałam, ale chętnie bym tu została. Bardzo mi się spodobało, a do tego bardzo polubiłam rodziców Aleksa.
Serb podszedł do naszych bagaży, a ja zaraz za nim. Milena trochę pozrzędziła znów na temat hotelów, a Marko znów ją uciszał. Panowała tu taka zabawna atmosfera...
I wyszliśmy z ich domu... Na dworze już zaczęło się ściemniać, nawet nie zorientowałam się ile czasu minęło.
- Wcale się nie denerwowałaś - zauważył Aleks, gdy czekaliśmy na taksówke.
- No tak, nie było tak źle.
- Polubili cię - powiedział, a ja pokiwałam głową.
- Też ich polubiłam.
Nagle zabrzmiał dzwonek przychodzącego SMSa. Szybko sięgnęłam po telefon, bo miałam nadzieję, że to Julka, albo Sabine...
"Hej Kim, co u ciebie słychać? Jak lot? Mam nadzieję, że przyślesz mi choć jedną pocztówkę. Stefan."
Stefan... Zdążyłam już o nim zapomnieć, ale ten SMS przyszedł tak szybko... Tak samo szybko przypomniałam sobie o naszej rozmowie.
- Kto to? - spytał Aleks, wypatrując taksówki.
- Stefan - powiedziałam, a on przewrócił oczami.
- Co ten człowiek od ciebie chce? - spytał, nieco wkurzony.
- On jest moim kolegą...
Serb wypuścił powietrze ustami.
- Wiem - powiedział - przepraszam, nie powinienem.
- Widzę, jak reagujesz, gdy o nim mówię, ale to ty jesteś dla mnie najważniejszy i to ciebie kocham.
Przytuliłam się do niego, a on odwzajemnił uścisk.
Po chwili przyjechała taksówka i oboje do niej wsiedliśmy. Chciałam już wreszcie położyć się do łóżka i odpocząć.


Jaka niemoc mnie ogarneła... Nie mogłąm tego rozdziału przepisać ._. Moje lenistwo... Nie wiem teraz jak to będzie, rozdziały będą się pojawiać o wiele rzadziej, wiecie - nauka. Chciaż wątpię, żebym się do niej przykładała, ale chyba coś muszę porobić. Nie mam już tak dużej weny i mogłabym nawet stwierdzić, że dopadł mnie kryzys. Ostatnio nawet pomyślałam, że mogłabym zmienić o sto osiemdziesiąt stopni to opowiadanie - Kim pozna przystojnego aktora, z którym ucieknie, a Aleks zostanie sam... No. Widzicie jak te upały na mnie działają. To nie dopuszczalne. 
Aha, prawie bym zapomniała! Tam na górze, po prawej stronie jest sonda... Zagłosujcie :D Muszę wiedzieć, co wolicie. Ja i tak mam własną teorię i pomysł, ale wolę liczyć się w waszym zdaniem. 
I posłuchajcie sobie tej piosenki... Poznałam ją oglądając "Glee" i o wiele bardziej podoba mi się tamta wersja, ale jest ona tak cholernie piękna... 
Już nie nudzę, Ófo.

1 komentarz:

  1. Hueh, ty to masz fantazję. Ucieknie z aktorem? Niemożliwe. Czekam na next, W.

    OdpowiedzUsuń