Gdy dobiegłam na dół, Stefan już tam stał - jego dopiero co nowiusienki samochód stał w płomieniach. Jakieś dwie kobiety wymieniały między sobą rosyjskie słowa, a Wanner chyba zrozumiał o czym rozmawiały, bo szybko do nich podszedł. Po chwili zawyły syreny i przed budynkiem pojawił się wóz strażacki. Ni stad ni zowąd nagle przede mną pojawił się Niemiec.
- Te kobiety widziały jakieś postacie, które podobno roznieciły ogień - powiedział, trochę trzęsąc się z zimna.
- Boże, myślałam, że już wszystko będzie w porządku - szepnęłam - Teraz musisz to zgłosić na policję.
- Zgłoszę - odpowiedział bezbarwnym tonem - Ale ty wracaj na górę, jeszcze się przeziębisz.
- Nie ma mowy, jadę z tobą - powiedziałam, patrząc w jego morskie tęczówki, ale on od razu pokręcił głową.
- Wróć do Georga, zadzwonię do Andreasa, on ze mną pojedzie.
Nieznacznie przewróciłam oczami. Nie wiem dlaczego, ale nie polubiłam tego chłopaka.
- No dobrze - wymamrotałam i pożegnawszy się z chłopakiem, wróciłam do mieszkania.
Przez całą tę akcję, całą noc nie mogłam spać. Wciąż siedziałam na parapecie i myślałam, po co i co najważniejsze, kto to coś zrobił... To stało się już niepokojące, o ile nie było już takie na początku. Od czasu pobicia minęło już trochę czasu, więc zdążyliśmy już o tym zapomnieć, a to była tylko cisza przed burzą. A jeśli ten ktoś jest zdolny nawet do morderstwa? Nawet nie chciałam o tym myśleć. Nagle drzwi do mojego pokoju się uchyliły i ujrzałam w nich głowę Violi.
- Chciałam sprawdzić, czy wszystko okej - weszła do środka i podeszła bliżej mnie - Nie rozumiem, jak ktoś może robić takie rzeczy.
Pokiwałam tylko głową, a kobieta usiadła na przeciwko mnie.
- Ale wszystko będzie dobrze - pocieszała.
- Ale to nie jest pierwszy raz, kiedy dzieją się takie rzeczy - i opowiedziałam bratowej o wcześniejszej akcji z samochodem i o pobiciu, a na jej twarzy pojawiło się wielkie zdziwienie.
- Matko Boska - pokręciła głową - To jest nieludzkie.
- Też tak sądzę - oparłam głowę o szybę, a zgromadzona na niej woda, szybko zwilżyła moje włosy.
- Dlaczego od razu nie poszedł z tym na policję?
- Bo jest cholernym, upartym osłem, do którego nic nie dociera - oznajmiłam, a Viola zaśmiała się po cichu.
- Ale teraz złapią tych idiotów, zobaczysz - uśmiechnęła się i wstała - Dobranoc.
I wyszła, zostawiając mnie znów samą.
Jakimś cudem udało mi się usnąć. Fakt faktem, opartą o zimną szybę, ale zawsze to coś. Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Gdy zabrzmiało już ich trzy, uznałam, że ani Georg, ani Violetta go nie słyszą, więc zarzuciłam na siebie szlafrok i pognałam do drzwi. Za nimi stał Stefan z Dreadziarzem.
- Obudziliśmy cię? - zapytał Wanner, widząc w jakim jestem stanie, a ja pokiwałam głową.
- Taki piękny poranek, a ty jeszcze śpisz? - zapytał wesoło Andreas, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
- Po co go tu przyprowadziłeś? - zapytałam Stefana, a ten z uśmiechem, puścił to pytanie mimo uszu.
- Byłem wczoraj na policji - zmienił temat, wchodząc w głąb mieszkania. Niestety, Andreas zrobił dokładnie to samo.
- I jak? - zapytałam.
- Twierdzą, że to nie był przypadek - powiedział, ściagajac kurtkę. Andreas zrobił dokładnie to samo.
- Chcesz gorącej herbaty? - zapytałam Wannera, ignorując w ten sposób Rastę. Gdy chłopak pokiwał z uśmiechem głową, usłyszałam :
- Ja też chętnie bym się napił - odwróciłam się w stronę Andreasa, który wciąż szczerzył zęby w uśmiechu.
Zrezygnowana, gestem zaprosiłam ich do kuchni. Obaj usiedli przy stole.
- Masz jeszcze to dobre ciasto? - spytał Andreas.
Wszystko we mnie zakipiało. Czy ten chłopak robi to specjalnie? Usłyszałam tylko śmiech Stefana. Chyba Dreadziarz się nie pogniewa, jeśli "przez przypadek" zamiast cukru do herbaty dodam mu soli? Chyba nie. Postawiłam przed nimi gotowe napoje, oczywiście dla nieznośnego Rasty z niespodzianką, i sama usiadłam przy stole, chcąc idealnie zobaczyć jego minę. Ten tylko popatrzył na mnie, uśmiechając się przy tym.
- Dziękuję - odpowiedziałm przesłodzonym tonem, jakbym robiła mu łaskę.
Wziął do ust gorący kubek i... żadnej reakcji! Nie wypluł, nie skrzywił się... Ale ciągły irytujący uśmieszek nie schodził mu z twarzy. Tylko ja skrzywiłam się, myśląc, czy z tym chłopakiem aby na pewno wszystko w porządku, i Wanner chyba to zauważył, bo szybko spytał :
- Wszystko okej?
- Tak - odpowiedziałam lakonicznie, a Stefan tylko się uśmiechnął.
- Chyba już pójdziemy - zwrócił się do Andreasa i oboje wstali.
Gdy zabrali swoje kutki i ruszyli do wyjścia, oczywiście poszłam za nimi. I kiedy, z ulgą, zamykałam za Niemcami drzwi, usłyszałam jak Rasta nabąknął coś o zostawionej czapce... Ale ten chłopak, wchodząc do mieszkania, na głowie nie posiadał czapki. Nie zdążyłam zamknąć drzwi, bo Andreas nagle się w nich pojawił.
- I jeszcze jedno - powiedział półszeptem - Powinnaś kupić sobie okulary, skoro nie odróżniasz soli od cukru.
Puścił oczko i, cały czas się śmiejąc, wróćił do Stefana.
* * *
Właśnie siedziałem na kanapie i oglądałem z Cupkovićem powtórkę jakiegoś polskiego talent-show. Cupko cały czas przysypiał, a i mnie także oczy same się zamykały. Święta w tym roku nie były zbyt ekscytujące. W Wigilię wszyscy podzielili się opłatkiem, a potem każdy udał się do swoich pokoi. Klimatu świątecznego nie poczujemy, bo już za kilka dni gramy mecz w polskiej lidze. Teraz już tylko na tym się skupiałem. Ana wróciła do Serbii, chciała trochę odpocząć. Nie, nie byłem z nią. Ale z obowiązku muszę się nią opiekować, w końcu nosi pod sercem moje dziecko. Cupković w ogóle nie był o tym przekonany, cały czas powtarzał, że Ana to wredna żmija, która mnie wykorzystuje, a ciąża jest jednym wielkim kłamstwem. Mina dopiero mu zrzedła, jak pokazałem mu USG. Ale wciąż podkreślał, żebym walczył o Kim, zanim będzie za późno. Ale już chyba było za późno, bo ona całkowicie straciła do mnie zaufanie.
Usłyszałem nagle głosne chrapnięcie Konstantina, które całkowicie wybiło mnie z rozmyślań.
- Cupko, całe mieszkanie się trzęsie - termosiłem chłopaka za ramię.
- Spałem? - chłopak momentalnie podniósł głowę. Poprawił się i przetarł oczy. - Za kilka dni Sylwester - zmienił temat - Masz jakieś plany?
Gdy pokręciłem głową, szybko się ożywił.
- Zapowiada się dzika impreza - powiedział z przejęciem.
- Gdzie? - spytałem podejrzliwie, bo impreza i Cupković, to złe połączenie.
- No jak to gdzie? U nas!
Popukałem się w czoło.
- Gdzie ty tu chcesz imprezę zrobić? Nawrocki się nie zgodzi.
- Zgodzi się, jak zostanie zaproszony - puścił oczko, a ja pokręciłem głową.
- Wyobrażasz sobie Nawrockiego na imprezie? - zapytałem, a ten zaczął udawać, że myśli.
- W sumie... Nie - odpowiedział szybko.
- Ale daj znać, jak pójdziesz się pytać o pozwolenie, chcę zobaczyć jak ci odmawia.
Konstantin pozdrowił mnie tylko środkowym palcem.
* * *
Parkowałem właśnie przed domem Kim. Mieliśmy spędzić weekend w moim domku letniskowym, który znajdował się poza centrum miasta. Gdyby wiedziała, co planuję, na pewno by ze mną nie pojechała. Ale ona chyba na prawdę się we mnie zakochała - teraz wszystko jest o wiele łatwiejsze. Dziewczyna z domu wyszła punktualnie o dwunastej i wsiadła do mojego samochodu.
- Hej - przywitała się, lekko całując mnie w policzek.
- Gotowa? - spytałem, a ta ochoczo pokiwała głową.
Odpaliłem silnik i ruszyliśmy spod bloku. Na miejsce dotarliśmy po półgodzinie. Gdy weszliśmy do domku, bagaże swoje, jak i Niemki położyłem obok drzwi. Kim spojrzała przez okno i powiedziała :
- Chmurzy się... Chyba będzie padać.
I usiadła na parapecie.
Nagle usłyszałem dzwonek mojego telefonu - dzwonił Borys.
- Muszę na chwilę wyjść - oznajmiłem, a Kim pokiwała głową.
Gdy wyszedłem przed domek, przycisnąłem zielony przycisk urządzenia.
- No co tam?
- Policja coś wywęszyła - powiedział. Był zdenerwowany i to mocno.
- Jak to? - nie kryłem zdziwienia.
- Podobno ktoś widział nas, jak napadaliśmy na Wannera, a potem jakieś stare babki zeznały, że podpaliłem jego auto.
- A Marchenko zarzekała , że nic się nie wyda - wysyczałem przez zęby.
- Musimy uciekać - stwierdził - Uważam, że najleprzym rozwiązaniem będą Chiny, albo Mongolia.
- Strach ci chyba mózg wyżarł - oceniłem - Nie lepiej na zachód?
- To co sugerujesz?
- Za półgodziny będę u ciebie - powiedziałem.
- Pośpiesz się, oni w każdym momencie mogą się tu zjawić - powiedział, a ja zaśmiałem się.
- Jaki z ciebie cykor - zażartowałem - I ty śmiesz nazywać się więźniem?
- Nie chcę wracać do kicia i dobrze o tym wiesz - odpowiedział.
- Zaraz u ciebie będę, muszę jeszcze postraszyć siatkarkę.
- Zwariowałeś?! I ona pójdzie na policję.
- Nie pójdzie - zapewniłem - Uwierz mi. Zakochała się we mnie...
- Nie bądź taki pewny... Zaraz obaj wylądujemy w jednej celi, a wtedy to ci chyba łeb ukręcę.
- Spokojnie - rozłączywszy sie, wszedłem do środka - Musimy wracać - oznajmiłem jej, a ona zrobiła zdziwioną minę.
- Co? Ale dlaczego?
- Nie pytaj, tylko wsiadaj do samochodu - poleciłem.
- Nie, dopóki mi nie wyjaśnisz dlaczego. Mieliśmy spędzić razem weekend.
Cholera, jaka ona uparta.
- Mieliśmy, mieliśmy - powtarzałem jak mantrę - A co ty myślisz? Że byłbym tu teraz tak sam, z własnej woli?
- Co ty mówisz? - spytała, a ja roześmiałem się.
- Myślałaś, że mi się podobasz?
- Skoro ci się nie podobam, to dlaczego mnie tutaj przywiozłeś? - spytała, a ja wykrzywiłem usta w szyderczym uśmiechu.
- A jak myślisz? - odpowiedziałem jej pytaniem, a ona zrobiła nieco przerażoną minę.
Gwałtownie odwróciła się, by uciec z tego piekła, jakie ją tu czekało, ale byłem szybszy - złapałem ją za nadgarstek i mocno do siebie przyciągnąłem.
- Już nie uciekniesz - szepnąłem do ucha Kim.
- Zacznę krzyczeć - powiedziała drżącym głosem, a ja pokręciłem głową.
- Nikt cię nie usłyszy, siatkareczko. Myślisz, że dlaczego to właśnie tutaj cię przywiozłem?
Chciała wyrwac się z uścisku, ale jeszcze bardziej zacisnąłem pięść na ręce dziewczyny.
- Puść mnie - wysyczała, a ja prychnąłem.
- Jak ładnie poprosisz - zaśmiałem się, powoli rozpinając jej kratkowaną koszulę.
- Zostaw mnie - znów zaczęła się szarpać, ale nie odpuszczałem.
Położyłem jej dłoń na ustach, a ona, zrezygnowana, spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem.
- Czas się zabawić - powiedziałem.
Rozdział specjalnie dla Panny Wiktorii. Twój Jegorek już przeraża nawet mnie...
Czy tylko ja chcę Grozera już w Polsce? W święta obejrzałam powtórkę finału Mistrzostwa Polski i odżyły wspomnienia z 21 kwietnia... Cóż, że wtedy Reska przegrała, by potem na drugi dzień cieszyć się ze zwycięstwa nad Pszczółkami. Mogłam wtedy widzieć ich na żywo i tylko żałuję, że nie było mnie 22... :< Ahh. Kończę moje wywody. Wiecie, że już ok. 9 rozdziałów i koniec?
JEZU. Teraz to ja nie lubię mojego Jegorka :< Skurwiel, jeszcze myśli że Kim nie doniesie na policję, hahahah. BO DONIESIE?
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam tytuł, to kurde zatrzymała mi się akcja serca. Ja pitolę.
YAAY, Cupko ♥ Teraz to właśnie nim się jaram xD
WIĘCEJ CUPKOVIĆA, Proszę.
I jakie 9 rozdziałów? Weź mnie nie rozśmieszaj.
Pozdrawiam, czekam na new <3
Wikuś... nie pociesze cię, jeśli powiem, że obliczyłam dokładnie rozdziały i do końca zostało ich aż siedem?
Usuńsiedem, hahah xD
Usuńsiedam plus 23 epilogi, no nie? :> x3
MÓJ TY KROKODYLU, DOWCIAPNY JESTEŚ ♥
Ekheem... Sześć + jeden epilog, jak ci tak lepiej XDD
UsuńJak siedem? Nie, nie. Ma być więcej! ;)
OdpowiedzUsuńPomyśli się... :D
UsuńOj ja też chcę Grozera, jak najbardziej! Także oglądałam ten mecz i aż miło się robiło patrząc na nich. :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział : http://setball-for-hope.blogspot.com/ , Misu :*
Zaje***fajne..:) Kiedy następny..?
OdpowiedzUsuńZa jakiś tydzień powinien się pojawić :)
UsuńJezu Najsłodszy, co on ma zamiar z nią zrobić? Na dzień dobry przychodzi mi do głowy gwałt. Oby moja wyobraźnia się pomyliła!
OdpowiedzUsuńStefan i Kim w trybie natychmiastowym muszą to zgłosić na policję. Przecież tych dwóch facetów nie uznaje żadnych skrupułów. Z pewnością mogą zabić, jeżeli najdzie ich taka ochota.
Cupko z tą imprezą i Nawrockim to, mówiąc brzydko, dojebał. :D Już widzę tańczącego trenera. :P
Niestety się nie myli. No, ale wszystko skończy się dobrze ;)
UsuńTwój blog jest po prostu świetny! Aż nie mogę wyjść z podziwu :D
OdpowiedzUsuńWciąż czekam, aż Kim będzie z Aleksem ;)))