czwartek, 3 stycznia 2013

26. Pilnuj jej, ten bar działa na nią jak magnes.

Kiedy więc bar będzie chylił się ku zamknięciu
A ty poczujesz się, jakbyś miała zaraz upaść
Zabiorę cię do domu

Tej nocy
Jesteśmy młodzi
Więc podpalmy świat
Możemy płonąć jaśniej niż słońce
fun. - we are young.

Kim siedziała na łóżku i myślała, czy dobrze robi, chcąc spędzać w tym roku Sylwestra. Trzydziesty pierwszy grudzień właśnie mijał, a czarna sukienka bez ramion idealnie leżała na jej ciele.
Wciąż bała się wychodzić na dwór, a gdyby on tam na nią czekał? Nie do końca miała pewność, czy Igor odpusił ją sobie, a może zostawił na inną okazję? To zamieniało się w dziwną obsesję. Na treningi chodziła tylko i wyłącznie w towarzystwie Stefana. Chłopak nie był poinformowany o incydencie i Kim nie chciała mu mówić. Bała się jego reakcji? Tylko jedna osoba wiedziała i gdyby Kim miała do wyboru człowieka, jakiemy chciałaby powierzyć swój sekret, Andreas na pewno by nim nie był.
Wanner miał po nią przyjść przed dwudziestą, by wraz z Niemką dotrzec taksówką do klubu. Do drzwi zadzwonił, gdy dziewczyna akurat zakładała na swoje stopy conversy pod kolor sukienki. Gdy ją zobaczył, zupełnie oniemiał. Wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle, ale jedna rzecz nie uległa zmianie.
- Ciekawe połączenie - ocenił, patrząc na czarne trampki.
Dziewczyna zaśmiała się tylko, biorąc z sofy małą, podręczną torebkę. Dołączyła do Stefana i oboje wyszli z mieszkania. Po kilku sekundach pożałowała, że nie ubrała kozaków. Znajdowała się w stolicy Rosji, a tu zimą jest wyjątkowo mroźno. Taksówka na miejsce dojechała po piętnastu minutach, a Kim miała nadzieję, że w klubie szybko się rozgrzeje. I nie myliła się, bo gdy tylko przekroczyła próg budynku, poczuła jak fala gorąca opanowała całe jej ciało. 
Panował tu półmrok, a twarzy ludzi bawiących się na parkiecie, jak i przy barze, siatkarka nie kojarzyła. Dopiero, gdy Stefan podprowadził ją w głąb klubu, ujrzała Himmela, trzymajacego w ręku butelkę z sokiem pomarańczowym. Gdy Dreadziarz ich ujrzał, na jego twarzy pokawił się tak zwany banan.
- Willkommen im Himmel* -  powiedział, a Kim parsknęła śmiechem.
- Sok pomarańczowy? - zaśmiała się - To w końcu Sylwester, nie upijesz się soczkiem.
- Nie piję alkoholu - odrzekł całkiem poważnie, jakby zawierał związek małżeński - A poza tym muszę pilnować porządku przed takimi jak ty.
- Takimi, czyli jakimi? - warknęła, przybliżając się do Rasty, a on tylko ją wyminął.
- Miłej zabawy - rzucił, oddalając się od przyjaciół. 
- Milutki - szepnęła, ale z racji z zgiełku, jaki panował w klubie, ani Andreas, ani nikt inny tego nie usłyszał.
 * * *
Siedziałam na cupkowej sofie, a może raczej cupkowoaleksowej sofie i popijałam piwo z puszki. Ci, co mieli przyjść, przyszli, czyli Kłos, Kooistra, Wlazły, Bąkiewicz, Winiarski, Pliński, Falasca, Zatorski, Woicki i Kurek. Nie było tylko Atanasijevića z tą swoją dziunią Aną. Konstantin chodził po pokoju, to opróżniajac ze stołu puste puszki po piwie, to podgłaszając telewizor, na którym leciał sylwestrowy koncert. Widać było, że martwił się o swojego przyjaciela i tak samo jak ja chciał, by nie był z tą żmiją, ale Aleks uparł się, że się nią zaopiekuje. Po jakimś czasie Serbowie zaszczycili nas swoją obecnością. Dziewczynę obdarowałam tylko mało przyjemnym spojrzeniem, a ona uśmiechnęła się blado. Kooistra z Woickim wymienili między sobą spojrzenia, a Kłos z całym zainteresowaniem swój wzrok przeniósł na Serbkę.
- Co tam sztywno się bawicie? - zapytał Aleks, siadając między mną, a Winiarem. Ana, ku wielkiej uciesze środkowego, usiadła obok Karola.
- Czekamy na ciebie - odparł Szampon, popijając piwo.
- No to już - atakujący wziął za rękę Miguela, zaprowadził go na środek pokoju i zaczęli bujać się w rytm muzyki z telewizora. Po chwili i  Michał Winiarski dał się sylwestrowemu klimatowi i zaczął tańczyć swój słynny taniec z Sofii.
Impreza trwała w najlepsze, może gdyby nie Ana. Dziewczyna wciąż zajmowała Alka czym innym niż zabawa; albo było jej za zimno, albo za gorąco, słabo, albo miała mdłości. Jeśli ten chłopak ma tak na codzień, to szczerze mu współczuję. W pewnym momencie Serbka zniknęła nam z oczu, ale może to i dobrze, bo Atanasijević miał trochę oddechu.
- Juluś, pójdziesz po następne czipsy? - w pewnym momencie zwrócił się do mnie, już nieco wstawiony, Daniel. Zabrała od niego pustą miseczkę i ruszyłam do kuchni. Co tam ujrzałam? Sztuczną gadzinę, która pisała z kimś smsy. Gdy mnie zobaczyła, wykrzywiła usta w uśmiechu.
- Co tu tak sama siedzisz? - zapytałam, próbując być miła.
- Taki tam tłok - westchnęła teatralnie, a mi odeszła ochota na jakąkolwiek rozmowę z nią - Pełno alkoholu, głośno od tej muzyki...
- W końcu to Sylwester, prawda? - nasypałam czipsów do miski i spojrzałam na Serbkę. Znów klikała w małą klawiaturę w swojej komórce. Nie ma to jak ignorancja. Wróciłam do pokoju, gdzie siedzieli siatkarze. A tam impreza w najlepsze. Karol z Danielem na uboczu tańczyli przytulańca przy piosence "Ona tańczy dla mnie", a reszta imprezowiczów bawiła się w X-FACTORA. Właśnie Woicki przedstawiał swój wokalny talent. Postawiłam czipsy na stole i usiadłam obok Winiara, który całkowicie wpatrzony był w Pawła, śpiewającego "Call me maybe?". Gdy rozgrywający zakończył występ, koledzy złożyli mu gromkie owacje na stojąco.
* * *
Siedziała przy barze i nawet nie wiedziała, kiedy dwa kieliszki z wódką zamieniły się w dwadzieścia, a kilka szklanek z drinkami w kilkanaście. Powoli przestawała kontaktować, a barman stawał się powiernikiem wszystkich jej zażaleń.
- Uciekłam mu, na szczęście mnie nie zgwałcił - opowiadała pomiędzy jednym trunkiem, a drugim.
Nagle podszedł do niej Stefan i, widząc jak dziewczyna się męczy, złapał ją za rękę.
- Jesteś pijana - powiedział, odprowadzając ją od baru.
- Amerykę odkryłeś, Ensteinie - odpyskowała, wyrywając mu się.
- Wracamy do domu - oświadczył, kierując się do wyjścia. Ta jednak skutecznie my się wyrwała.
- Nie jesteś moim ojcem - wyjąkała, znów odwracając się w stronę barmana.
Ale jej wzrok przykuła jej grupka ludzi, siedząca w kółku. Wokół nich także był Dreadziarz. Dziewczyna, próbując utrzymać równowagę, podeszła do nich i zauważyła, że grają w butelkę. Usiadła obok jakiejś rudej dziewczyny, odbierając jej piwo. Upiła łyka i oddała go z powrotem właścicielce. Gdy rudowłosa zakręciła szklaną butelką i wypadło na jakiegoś blondyna, ta szybko i bez wahania, przyciągnęła go do siebie i złożyła na jego ustach pocałunek.
- Teraz ja - wypaliła głośno Kim, wystawiając rękę ku butelce.
Zakręcone szkło, po długich zawirowaniach, wskazało na Andreasa. Niemka uśmiechnęła się tylko i na czworaka podeszła do lekko zszokowanego Rasty.
- No chodź do mnie - wymruczała, powoli przysuwając się do niego - Chyba, że nie chcesz.
Ludzie wokół skandowali "Gorzko, gorzko!", a gdy Andreas chciał coś powiedzieć, dziewczyna zamknęła mu usta swoimi. Nagle niewinny całus przerodził się wpełny namiętności i pasji pocałunek. I może całowaliby się jeszcze dłużej, ale wiwaty i okrzyki innych uczestników imprezy sprawiły, że Kim odsunęła się od niego.
- Koniec przedstawienia - powiedziała, wstając i znów chwiejnym krokiem, ruszyła w stronę baru z alkoholem.
Za nią znowu z prędkością światła pojawił się Wanner. Niemka chciała zamówić jeszcze dwa kieliszki z wódką, ale chłopak odwołał to zamówienie.
- Nawet nie minęła jeszcze północ, a ty jesteś kompletnie pijana.
- Długo zajęło ci dojście do tego? - zakpiła.
- Wyobraź sobie, że nie - odpowiedział - Alkohol czuć od ciebie na kilometr.
- Nie musisz mnie wąchać - zaśmiała się - Idź stąd, no chyba, że też chcesz się pomiziać.
Straciła równowagę i upadła na podłogę. Próbowała wstać o własnych siłach, ale znów świat zawirował przed jej oczami.
- Stefciu, pomożesz? - wystawiła ku niemu rękę, a chłopak chwycił ją i pomógł przyjaciółce.
- Bóg ci w dzieciach wynagrodzi.
- Może usiądziesz? - zaproponował, a Kim zaśmiała się.
- A bardzo chętnie, może tu? - usiadła na krzesełku przy blacie baru.
- Miałem na myśli jakieś inne miejsce. Co cię ciągnie do tego baru?
- Alkohol, przystojny barman - przegryzła wargę, spoglądając na mężczyznę obok. Około trzydziestoletni, z lekkim zarostem i hipnotyzującymi, niebieskimi oczami - Ale nie martw się, jesteś przystojniejszy.
- To miłe - zaśmiał się, przytrzymując Kim za ramię, by znowu nie zaliczyła gleby.
Po chwili podszedł do nich Andreas, a Kim ożywiła się i przykleiła do chłopaka.
- Kochanie, już jesteś - westchnęła.
- Pomóż mi ją jakoś przetransportować na dół, pojadę z nią do domu - powiedział lekarz, a Dreadziarz pokiwał głową.
Jedyną osobą, której nie podobał się ten pomysł, była Niemka.
- Co? Nie! - krzyknęła zbulwersowana - Chcę świętować Nowy Rok z moim chłopakiem - mocniej przysunęła do siebie Himmela, tak, że chłopak miał ograniczony dostęp powietrza do płuc.
- Pójdę zadzwonić po taksówkę - oznajmił Wanner - Pilnuj jej, ten bar działa na nią jak magnes.
- Chodź - powiedział Andreas, ciągnąc za sobą dziewczynę do miejsca, w którym umieszczona była mała sofa - I siadaj.
- Usiądziesz ze mną? - zapytała, odsuwając się, robiąc trochę miejsca chłopakowi, ale ten tylko pokręcił głową.
* * *
Istny burdel. Tak możnaby określić mieszkanie siatkarzy po dwóch godzinach świętowania Sylwestra, licząc od godziny dwudziestej. Wraz z Konstantinem, który nie wypił ani kropli alkoholu, próbowaliśmy panować nad sytuacją. Po jakimś czasie jednak zorientowaliśmy się, że zaginął Paweł Zatorski. Całą gromadą postanowiliśmy go poszukać i wyszliśmy na korytarz.
- Jeśli ktoś piśnie chociaż słówko, wylatuje na szpicu - ostrzegłam siatkarzy, a oni pokiwali głowami.
Przeszliśmy wzdłuż korytarza, wchodziliśmy w najdziwniejsze zakręty, a Pliński wszedł nawet do któregoś z mieszkań. Ale Zatorskiego nigdzie nie było.
- Chyba powinniście zacząć szukać sobie nowego libero - zaśmiałam się, ale Kłos przyjął sobie moje słowa do serca, bo usiadł na podłodze i zaczął głośno szlochać.
- Karol, co ci jest? - zapytałam, podchodząc do środkowego.
- Tęsknię za Pawłem, nie chcę innego libero! - zawył, a ja zaczęłam go uciszać.
- Pawłowi na pewno nic nie jest - uspokajałam go - Nie martw się.
- Chyba chce mi się siku - oznajmił Kooistra, a Kurek pokiwał głową.
- Tak, mi też - powiedział przyjmujący.
- A nie możecie po prostu się załatwić, nie informując nas przy tym? - zapytałam z furią w głosie.
- Proponuję powrót do mieszkania - odezwał się Konstantin - Wtedy spróbujemy dodzwonić się do Pawała.
Pokiwałam głową, pomogłam Kłosowi wstać z podłogi i ruszyliśmy w drogę. Gdy weszliśmy do mieszkania, Cupković wyciągnął komórkę i wybrał numer Zatorskiego.
- Słyszycie? - zapytał Szampon, i faktycznie, było słychać dzwonek, który dobiegał od strony szafy.
Otworzyłam powoli od niej drzwiczki, a moim oczom ukazał się Paweł, otulony ubraniami Konstantina - bełchatowski libero smacznie sobie spał. Popatrzyłam tylko na Cupka, który powoli miał wszystkiego dość.
- Paweł! - krzyknął, a Zatorski ani drgnął. Podszedł do chłopaka, pociągnął za koszulkę i wyciągnął z garderoby. Siatkarz przetarł oczy, rozglądnął się po pokoju i gwałtownie wstał.
- Już koniec imprezy? - zapytał.
- Może pojedziemy do Jacka i złożymy mu wizytę? -  zapytał Pliński, a dwumetrowcy ochoczo pokiwali głowami.
- Nie! - powiedziałam stanowczo - Zostajecie tutaj.
Ale żeby którykolwiek z siatkarzy mnie posłuchał. Wszyscy, oprócz mnie, Cupkovića i Any ruszyli do wyjścia.

* Witamy w niebie.
~*~
Witam w nowym, 2013 roku! :D Pierwszy post, to chyba powinien być jako tako sylwestrowy... Nie jestem w pełni nim zadowolona, ale do publikacji się chyba nadaje. Jak wam minął Sylwester? Mi jak zwykły dzień. Chyba w końcu przestanę go świętować, dzień jak codzień. Już bardziej świętuję mecz PlusLigii, czy powtórkę Ligii Światowej, niż Nowy Rok. Obawiam się go, 2013, może pechowy? Na pewno nie bardziej niż 2012, o tak. Przynajmniej dla mnie. Ale oprócz pecha, także było szczęście, moje pierwsze mecze na żywo, wygrana Ligii Światowej, zdobyłam autograf Andrei Anastasiego, kolejny raz wybrałam się na wycieczkę do Warszawy, założyłam tego bloga... Ale, niestety, moje te wszystkie najwspanialsze chwile na trybunach na Podpromiu, przed telewizorem, czy przy pomniku warszawskiej syrenki, przykrywają te mniej przyjemne chwile... Stracić kogoś bliskiego, to już coś koszmarnego... Ale cztery osoby, to już tragedia... Tak. Więc 2012r. uważam za pechowy. Niestety. Oby. Oby ten 2013 był szczęśliwy. Amen.


Kubiakowe-love.blogspot.com - najnowszy wytwór mojej wyobraźni. 

8 komentarzy:

  1. Rozdział fajny. Czekam na kolejny. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. To Kim poszalała ;) Ta akcja z Andreasem.. Mocne :D
    Rozdział bardzo fajny.
    Ciekawa jestem co wyniknie z tej "wyprawy" do Nawrockiego...
    Miejmy nadzieję, że ten 2013 będzie lepszy. Z całego serce tego Ci życzę ;)
    Pozdrawiam, Misu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, zaszalała. :D
      Dziękuję bardzo! ;) Nawzajem ♥
      Także pozdrawiam.

      Usuń
    2. Zapraszam na setballa na nowy rozdział ( setball-for-hope.blogspot.com ) ;D

      Usuń
  3. O Jezu, to już chyba wiem, co wyprawiałam po upiciu się. :D
    Ale żeby Kim i Dredziarz? Tego za żadne skarby świata się nie spodziewałam! :P
    No, u chłopaków też biba jak się patrzy. Paweł w szafie i śpiewający Woicki, mój Boże, moje serce chybaby tego nie wytrzymało na żywo. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kim pijana i całuje się z Andreasem... KOCHAM TO. Kłos płacze... padłam xD
    Ja bym w tym burdelu nie wyrobiła, przypomina mi się wieczorek pożegnalny klas szóstych, sprzed kilku lat xD Ale tam nikt nie opił się wódą, tylko wodą ze stawu. Jezus, po co ja ci to mówię? o.O Czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam i serdecznie zapraszam na trzeci już rozdział na:
    http://nie-pytaj-o-jej-szalenstwo.blogspot.com/
    ;)

    I jeśli jest możliwość, czy mogłabyś pozostawić mi swój numer gg? Gdyż z reguły nie informuję na blogach o nowościach u mnie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ROZEGRANIE-NA-BLOK.blogspot.com, czyli wytworu dwóch chorych wyobraźni rozdział drugi. Zapraszamy :)

    OdpowiedzUsuń