piątek, 11 stycznia 2013

28. Słone łzy upokorzenia.

Zabawne, jak serce może się mylić
Więcej, niż tylko parę razy
Dlaczego zakochujemy się tak łatwo?
 Nawet jeśli nie jest to słuszne
Pink - Try.


Kolejne tygodnie mijały pod wielkim znakiem naszej formy przed Mistrzostwem Rosji. Na razie grałyśmy w play-offach i w ogóle nie błyszczałyśmy. Zwłaszcza Maryna, której gra nie zachwycała, a przyjęcie ogólnie się pogorszyło. Rywalki to zauważyły i praktycznie każdego meczu męczyła się, przy dogrywaniu piłki do siatki. Trener, jak i cały sztab psychologów przeprowadzał z nią wielogodzinne rozmowy, ale bez skutku. Nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego jej koncentracja tak nagle spadła, ale gołym okiem było widać, że czymś się denerwowała. Któregoś dnia nawet ktoś do niej zadzwonił, a kiedy po dłuższej, spokojnej rozmowie zaczęła głośno krzyczeć, to mnie na prawdę zdziwiło. Kiedy zorientowała się, że każdy przygląda się jej kłótni, szybko rozłączyła się i  wybiegła z hali. Dzisiejszy mecz z przedostatnim klubem w tabeli także nie zachwycał, ale wygrałyśmy po ciężkiej, trzygodzinnej batalii 3:2. Teraz siedziałam na kanapie, popijając gorącą herbatę i oglądając maraton ze Spongebobem. Nie miałam nic innego do roboty, Stefan całymi dniamy jeździł od jednego posterunku policji, do drugiego, a mi "zakazał" się tym przejmować. Cała akcja z podpaleniem, delikatnie mówiąc, go wkurzyła.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Myślałam, że to Wanner, miał do mnie przyjść, gdy pozałatwia wszystkie sprawy, ale jakże się myliłam. Gdy nacisnęłam na klamkę, w pełni zszokowana stałam przed Atanasijevićem, który od razu rozpromienił się na mój widok.
- Mówiłam, żebyś dał mi spokój - warknęłam na Serba, któremu od razu zrzedła mina.
- Wiem, że nie chcesz mnie widzieć - jąkał, wyraźnie zdenerwowany, ale ja nie chciałam go słuchać.
- Masz rację - przerwałam mu - Nie chcę cię znać, widzieć, ani mieć z tobą nic wspólnego, więc daj sobie spokój.
Chciałam zatrzasnąć przed nim drzwi, ale atakujacy był szybszy - powstrzymał je silną ręką i wszedł do środka.
- Wysłuchaj mnie, proszę - powiedział, kładąc ręce na mojej talii.
W jednej chwili poczułam jak tysiące myśli przebija się w mojej głowie. A do tego te cholerne mrowienie w brzuchu. Zrezygnowana pokiwałam głową, a on ściągnął kurtkę i wszedł do salonu.
- Więc co mi chcesz powiedzieć? - spytałam go, wchodząc za nim do pokoju. Odwrócił się do mnie przodem i przeszył mnie wzrokiem.
- Nie jestem ojcem dziecka Any - oznajmił, a ja poczułam jak ciężar w postaci młodej Serbki spada z mojego serca. Nie chciałam jednak dać tego po sobie poznać.
- Skąd możesz być tego pewien? - zapytałam - Dziecko się jeszcze nie urodziło.
- Nie zgadzają się terminy - oznajmił - Ana zaszła w ciążę jeszcze przed naszym przyjazdem do Serbii.
Usiadłam na sofie, próbując to wszystko sobie poukładać w głowie. Od początku nie miałam do niej zaufania. Wydawała mi się taka pusta i wredna, za wszelką cenę chciała nas skłócić, co swoją droga jej się udało. Ale czy teraz dam radę wybaczyć Atanasijevićovi to, czego praktycznie nie zrobił? Jeden głos w mojej głowie mówił mi, że to wszystko nie ma sensu, ale drugi głos szeptał, że czuję coś jeszcze do tego dwumetrowca z owcą na głowie. Cały czas patrzył na mnie, oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Ale co ja miałam zrobić? Rzucić mu się na szyję z głośnym Aleksandar, wymazać z głowy wszystkie nieprzyjemne chwile i, tak po prostu, znów mu zaufać? Wbrew pozorom, to wcale nie było takie łatwe. Głęboko zaczerpnęłam powietrza i w końcu, nieco zachrypniętym głosem, odezwałam się :
- Co mam ci powiedzieć? Że cieszę się, że tu przyjechałeś, że nadal cię kocham?
- Szczerze mówiąc, to na to liczyłem - uśmiechnął się, ale widząc jak zaciskam pięści w złości, uśmiech zniknął z jego twarzy - Daj mi jeszcze jedną szansę, ostatnią...
- A nie myślisz, że trzecia szansa, to już dużo? - zapytałam, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Jeśli znów cię zawiodę, odejdę na zawsze - odparł, siadając obok mnie.
Nie potrafię być uparta, zawsze ulegałam... Przekonał mnie. Oparłam głowę o jego ramię i uśmiechnęłam się lekko.
- Wracasz jak bumerang - oznajmiłam, czując jak bawi się kosmykiem moich włosów.
- To dobrze, czy źle? - spytał Serb, a ja wzruszyłam ramionami.
Bo nie wiedziałam, co przyniesie jutro, czy następny tydzień i czy w ogóle dotrwamy do następnego tygodnia. Bo z nami to jednak nic nie wiadomo.
- Na ile przyleciałeś? - zmieniłam temat.
- Jutro już wracam - powiedział - A gdybyś mi nie wybaczyła, to teraz siedziałbym na lotnisku.
Wstałam i ruszyłam do kuchni. Aleks także przeszedł do pomieszczenia obok. Oparł się o blat stołu i zaplótł ręce na piersi, uśmiechając się przy tym.
- Jesteś głodny? - zapytałam, a gdy Atanasijević pokręcił głowa, dodałam : - Jesteś.
Zaśmiał się, a ja otworzyłam lodówkę. Wtedy w mieszkaniu zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś? - zadał pytanie. Pokiwałam tylko głową, bo nie chciałam wspominać o Stefanie.
Przeszłam do drzwi i nacisnęłam na klamkę. Za nimi oczywiście stał Wanner.
- Złapali podpalaczy - oznajmił od progu, a mi szybciej zabiło serce.
Wpuściłam Niemca do środka.
- Byłeś na komisariacie?
- Jeszcze nie, dopiero dostałem telefon - powiedział, ale urwał widząc w progu kuchni Aleksa - Myślałem, że pojedziesz z nami, ale widzę, że masz gościa.
- Andreas też jedzie? - zapytałam, a gdy pokiwał głową, dodałam : - Pojadę z wami.
Atanasijević wszedł do kuchni.
- Będziemy czekać na dole - szepnął i wyszedł za drzwi.
Wróciłam do Aleksandara, który tym razem siedział przy stole.
- Nie będziesz zły, jeśli pojadę? - odezwałam się niepewnie, a odpowiedział mi kręcąc głową.
- Pewnie, że nie - dodał z uśmiechem.
Pokiwałam głową i ruszyłam do swojego pokoju.
* * *
Na komisariat dojechaliśmy po pół godzinie. Gdy weszliśmy do środka budynku, od razu znaleźliśmy policjatna, który od początku prowadził tę sprawę. Zaprowadził nas do niedużego pomieszczenia, w którym dwie inne kobiety, dla formalności, miały rozpoznać dwóch mężczyzn, którzy i napadli na Wannera i uwzięli się na jego samochód. Rosjanki w pokoju już były.
- Wpuść ich - mężczyzna zwrócił się do drugiego policjanta, a ten przeszedł do drugiego pomieszczenia, na które mieliśmy wgląd na dużej ścianie. Do drugiego pokoju, pojedyńczo wchodzili więźniowie, którzy byli podejrzani o napady. Jakież było moje zdziwienie, gdy w oknie ujrzałam Igora Sokołowa. Oczy od razu napełniły mi sie łzami, a serce omal nie wyskoczyło na zewnątrz. Ale on mnie nie widział, patrzył w dal, był niewzruszony tą całą sytuacją. Ale co on miał wspólnego z tą sprawą?
- Rozpoznajecie któregoś? - komendant zwrócił się do kobiet, a te od razu pokiwały głowami.
- Oczywiście - powiedziała jedna, a druga dopowiedziała :
- Takich twarzy się nie zapomina.
- Więc proszę powiedzieć, którzy podpalili samochód...
- Ale oni nas nie widzą? - ta druga lekko się zawahała - Potem mogliby nas odszukać i zabić.
- Na pewno nie widzą - zapewnił, a kobieta odetchnęła z ulgą.
- Ten blondyn - wskazała na około 30-letniego mężczyznę - I ten. Ten z irokezem - palec wskazujacy Rosjanki wskazał na Igora.
Odruchowo usiadłam na krześle przy ścianie. Policjant wyprowadził mężczyzn z pomieszczenia i od razu zwrócił się do naszej trójki :
- Igor Sokołow i Borys Reznov, to mężczyźni, którzy zniszczyli samochody i napadli na pana.
- Dlaczego to robili? - wtrącił Andreas - Mieli jakiś konkretny powód?
- Maryna Marczenko - odpowiedział, a Wanner tylko ze złością pokręcił głową - Igor i Borys przyznali się, że Marczenko zapłaciła im za napady, a także za gwałt.
Gorąco opanowało moje ciało, gdy policjant zawiesił na mnie wzrok. Także Stefan i Andreas spojrzeli na mnie wyczekująco.
- Igor Sokołow przyznał się, że próbował panią zgwałcić - mężczyzna znów się odezwał - To prawda?
Pokiwałam lekko głową. Tylko na to było mnie stać. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu, a moje ciało drżało jak szalone.
- Dlaczego nie zgłosiłaś tego na policję? -  policjant zrobił krok do przodu.
- Nie pamiętam, żebyśmy byli na ty - warknęłam inorując pytanie.
- Przepraszam - kontynuował - Więc, dlaczego, pani, nie zgłosiła tego na policję?
- A to chyba już moja sprawa? -  odpowiedziałam pytaniem, ale powoli nie wytrzymywałam.
Gdy do oczu napłynęły mi słone łzy upokorzenia, gwałtownie wstałam z krzesła i wyszłam za drzwi. Ale nie zdążyłam ochłonąć, bo z pokoju wyszedł Dreadziarz.
- Wszystko w porządku? - zapytał, opierając się lekko o ścianę.
- Tak, a tkwię tu, bo mam taką ochotę - warknęłam ironicznie, nie patrząc na chłopaka.
- Musisz się uspokoić - powiedział.
Prychnęłam. O ile nie znałam godziny urodzenia Georga, tak o tym wiedziałam doskonale.
- Swoje rady możesz wsadzić do słoika - założyłam ręce na klatce piersiowej. - A tak w ogóle, to po co tu się za mną przywlokłeś?
Moje nerwy były na skraju wytrzymałości.
- Bo chcę ci pomóc - odezwał się po  dłuższej chwili - Ale nie wiem po co...
- Słuchaj, przepraszam - zrezygnowana spuściłam ręce i wypuściłam powietrze ustami - Jak zauważyłeś, mój charakter jest nieco skomplikowany...
- Zauważyłem - przerwał mi - Ale daj sobie pomóc. A teraz wejdź do pokoju i opowiedz policjantowi całą sytuację z Sokołowem.
Zgodziłam się i gdy Andreas otworzył drzwi, oboje weszliśmy do środka.
* * *
Otwierając drzwi do mieszkania, czułam się już o wiele lepiej. Jak na spowiedzi opowiedziałam policjantowi o sytuacji z Igorem, a on zapewnił mi, że Rosjanin odpowie także za próbę gwałtu. Nie było mi łatwo o tym mówic, ale miałam wsparcie osoby, od której wcześniej nie oczekiwałabym pomocy. Andreas nic nie mówił, ale sama jego obecność dodawała mi odwagi. Stefan nie odezwał się podczas przesłuchania, w milczeniu także odwiózł mnie do domu...
Przechodząc przez malutki korytarz, przypomniałam sobie o Aleksandarze. Gdy weszłam do salonu, spał na kanapie. Uśmiechnęłam się pod nosem i do niego podeszłam. Lekko musnęłam ustami jego policzek, a on tylko mruknął :
- Nie dadzą człowiekowi pospać.
Uderzyłam Serba w ramię, a ten gwałtownie wstał i przyciągnął mnie do siebie.
- Co ty robisz? - zapytałam, lekko podnosząc prawą brew do góry.
Odpowiedział mi tylko uśmiechem, a po chwili przybliżył się do mnie na odległość kilku centymetrów. Poczułam jego oddech, zapach i bliskość. Spojrzałam w jego tęczówki, w których z tej odległości, śmiało mogłam się przeglądać. Chłopak ujął mnie za podbródek i obdażył pocałunkiem pełnym pasji. Od jego czułości powoli zakręciło mi się w głowie, ale gdy chciał pozbyć się mojej koszulki, zawahałam się. Odsunęłam się od Serba, a ten spojrzał na mnie, nieco zbity z tropu.
- Zrobiłem cos nie tak? - zapytał, gdy powoli usiadłam na miejscu obok.
Pokręciłam głową. Doświadczenia ostatniego miesiąca powracały, mimo, że tego nie chciałam. Wciąż przed oczami miałam Igora, mimo, że obok mnie siedział Aleksandar,  całkiem realny.
- Nie - wychrypiałam - Ale dopiero co się zeszliśmy...
Kłamałam mu w żywe oczy, a on to kupował. Znów czułam się, jakby ktoś wyprał mną brudy całego świata.
- Rozumiem - pocałował mnie w czoło, a po chwili mocno mnie do siebie przytulił - Nawet nie wiesz jak mi cię brakowało -  mówił dalej - I nie chcę się już z tobą rozstawać.
Uwolniłam się z jego ramion i spojrzałam na niego, lekko zdezorientowana.
- Chcesz zostać ze mną w Rosji?
- Oczywiście, że nie - odparł z uśmiechem - Ale chcę, żebyś w następnym sezonie grała w Polsce, w Łodzi.
Moje tęczówki uległy całkowitemu powiększeniu, a na twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Miałabym zmienić klub? - zapytałam.
- Kupilibyśmy sobie dom poza centrum Łodzi - kontynuował, a w mojej głowie, powoli powstawał mętlik - Mielibyśmy dobry dojazd do klubów...
- Muszę to przemyśleć - odparłam, wtulając się w jego ramiona i czując jak jego ręce oplatają mnie coraz mocniej.
- A jaka jest szansa, że moja propozycja zostanie pozytywnie rozpatrzona?
- Czuję, że wielka - uśmiechnęłam się, czując, że wreszcie mam przy sobie faceta swoich marzeń.


Dobry wieczór :* Nie jestem w pełni usatysfakcjonowana tym rozdziałem (jak zawsze z resztą), ale nie jest on aż tak bardzo tragiczny.. Z Aleksem i Kim nie będę już mieszać, bo uważam, że to nie ma sensu... I to i tak już jest niezłą telenowelą, a będzie jeszcze lepszą. Czasami mi jest głupio, że coś takiego piszę.. Eh.

Carousel-of-love - najnowsze opowiadanie, które będę pisała z Edyta. Jeszcze nic tam nie ma, ale na dniach powinno się cóś tam pojawić, bo mamy już pierwszy rozdział.
A na Kubiakowe-love wstawiłam śliczny szablon i jutro powinien pojawić się rozdział, bo dzisiaj go napisałam. Trochę przykrótki, ale myślę, że jest okej.

Dobranoc, karolajn :3

Edit; proszę, żeby każdy kto jest informowany o nowych rozdziałach, w zakładce Informowani, podał mi swój numer gg. Od dzisiaj TYLKO tam informuję.

9 komentarzy:

  1. Jejku jak fajnie, że są już razem ;3. Dobrze, że mu dała jeszcze jedną szansę. Aż miło się to czyta :D
    I dobrze, że Kim w końcu powiedziała o tej sprawie z Igorem!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział http://setball-for-hope.blogspot.com/ Misu ;)

      Usuń
  2. Dobra, dla mnie tekst wcale nie był tragiczny :D ZAJEBIOZA ^^ Najlepsza była dwumetrowa owca XDD o lol, do tej pory nie mogę z podłogi wstać :D ALE PACZ! Jegorek sie przyznał, to znaczy że nie jest taki zły! ♥ Prawda? Powiedz że prawda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie owca najlepsza! ;)) No i nareszcie są razem! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny rozdział ?

    Super!!! Napisz coś więcej o Konstantinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Około 15 stycznia :)
      Już planuję napisać coś o Cupku, uzbrojcie się w cierpliwość :D
      / karolajn.

      Usuń
  5. Jejku, cieszę się, że Aleks i Kim w końcu doszli do porozumienia! ;) Hm, ta cała Ana od początku wydawała mi się fałszywą zołzą, i tym razem również się nie pomyliłam. Dobra, tylko czy nasza bohaterka ma zamiar kiedyś powiedzieć 'Owcy' (swoją drogą, rozwaliło mnie to :D), że prawie została zgwałcona?
    Biedna Kim, takie zeznania na policji na pewno bolą, a już tym bardziej otwierają wspomnienia. :c

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszamy na 3 rozdział na rozegranie-na-blok.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń