Can anybody find me somebody to love?
Each morning I get up I die a little
Can barely stand on my feet
Each morning I get up I die a little
Can barely stand on my feet
queen - somebody to love.
Przez następne kolejne dni Wanner bardzo działał mi na nerwy. Unikał Victorię, a mi coraz bardziej robiło się głupio. Wkopałam w to tę biedną dziewczynę i nie potrafiłam wytłumaczyć jej tej całej sytuacji. Z chęcią, to ukatrupiłabym tego bezmyślnego szwabskiego doktorka. Mógłby przynajmniej być dla niej miły. Na treningu siedział na krześle i przeglądał jakieś papiery. Gdy Ilić przestała nas męczyć, podeszłam do Stefana, z furią wypisaną na twarzy.
- Wiesz, że jesteś głupi? - zapytałam, a ten podniósł wzrok - I beznadziejnie egoistyczny.
- Skończyłaś? - wrócił do lektury, nieco mnie ignorując.
Wyrwałam mu z ręki plik papierów, a Niemiec spojrzał na mnie, podnosząc obie brwi do góry.
- Nie - powiedziałam.
- Winisz mnie za to, że Victoria myśli, że jestem nią zainteresowany? Oddaj mi to - wystawił rękę ku dokumentom, ale ja nieznacznie odsunęłam się do tyłu.
- Nie. Winię cię za to, że nie próbujesz być dla niej miły - oznajmiłam -I ją ignorujesz.
- Powiem to tylko raz - wstał i podszedł do mnie, robiąc parę kroków - Nie jestem zainteresowany Victorią, więc daj sobie spokój.
- Ale umów się z nią chociaż na jedno spotkanie - powiedziałam błagalnym tonem.
- Mam ci pomóc? - zapytał zaskoczony - Po tym jak nazwałaś mnie głupim, beznadziejnym egoistą?
- Przepraszam! - krzyknęłam, a mój głos rozniósł się po hali - Przepraszam... Wiesz przecież, że tak nie myślę.
- Właśnie, że myślisz... - odpowiedział.
- No dobrze, myślałam tak przez ostatnie kilka dni, ale teraz już nie... Proszę, umów się z nią, a dam ci spokój.
Wzniósł oczy ku górze i wypuścił powietrze zgromadzone w jego płucach.
- No dobrze - wreszcie to z siebie wydusił, a ja poczułam euforię radości.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - piszcząc, rzuciłam mu się na szyję i mocno wyściskałam - Ratujesz mi życie.
Puściłam go i, z wcześniejszą wspomnianą euforią, ruszyłam ku wyjściu. Zorientowałam się jednak, że nadal w ręku ściskam dokumenty Wannera, więc odwróciłam się i wróciłam do Niemca.
- Proszę - wręczyłam mu papiery, a on uśmiechnął się nieznacznie.
Po półgodzinnym prysznicu ruszyłam do domu, ale musiałam po drodze zahaczyć o spożywczak. Vicky prosiła mnie, bym kupiła coś na kolację. Trochę obładowana, wyszłam ze sklepu, przeszłam na drugą stronę ulicy i ruszyłam do mieszkania. Nagle ni stąd ni zowąd,wyrósł jak spod ziemi, Andreas.
- Śledzisz mnie? - spytałam, na co on pokręcił głową.
- Idę właśnie do Stefana - oznajmił - Daj, poniosę.
Wyrwał mi siatki z zakupami.
- Chce ci się iść pieszo? - znów zadałam mu pytanie, a on tylko się uśmiechnął.
- Przerzucam się na eko - oznajmił, cały czas się uśmiechając.
- A po co idziesz do tego idioty?
-Co? - zaśmiał się.
- Nie ważne - odpowiedziałam - Po co idziesz do Wannera?
- Muszę coś od niego pożyczyć.. No dobrze, muszę pożyczyć część od samochodu...
- Tak... Gdybyś nie musiał, na piechotę być nie szedł - zaśmiałam się, tak samo jak Dreadziarz. - A co z twoim autem?
- Hamulce są niesprawne, powiedział, że jutro mi przy nim pomoże...
Skręciliśmy w uliczkę, którą po kilku minutach doszlibyśmy do mieszkania. Zatrzymałam się przed wejściem i odebrałam od niego zakupy.
- Dziękuję - powiedziałam, szczerząc się do Andreasa.
- Nie ma za co - odwzajemnił uśmiech - Nie próbuj uszczęśliwiać go na siłę... To nic nie da.
Pokiwałam głową, a Himmel oddalił się ode mnie i ruszył w drogę.
Wyszłam po schodach na trzecie piętro i postawiłam dwie siatki na podłogę, by otworzyć drzwi. Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania, Victoria podbiegła do mnie i odebrała mi zakupy.
- Mogłam z tobą pójść, pomogłabym ci - powiedziała, kładąc reklamówki na kuchennym stole.
- Kolega mi pomógł - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Nie zjem dzisiaj z tobą kolacji, nie pogniewasz się? - zapytała, a ja pokiwałam głową.
- Jasne. A gdzieś się wybierasz? - domyślałam się, że idzie gdzieś ze Stefanem, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać.
- Stefan zaprosił mnie na kolację - oczy jej się zaświeciły.
- To świetnie - uśmiechnęłam się do Vicky.
- Pójdę się przygotować - odwzajemniła uśmiech i przeszła do swojego pokoju.
Poczułam nagle jak komórka wibruje w mojej kieszeni. Wyciągnęłam ją i spojrzałam na wyświetlacz :
DZWONI ALEKS.
- Witaj - usłyszałam w słuchawce głos serbskiego atakującego, co od razu wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- Hej - przywitał się.
- Tęsknię - wypalił, a ja zaśmiałam się.
- Nikt nie kazał ci wyjeżdżać - powiedziałam.
- Nawrocki by mi nie darował... - urwał na chwilę, by potem zapytać : - Przemyślałaś moją propozycję?
Westchnęłam i nie odpowiedziałam od razu.
- Aleks - zaczęłam powoli - Chciałabym z tobą zamieszkać, ale mam tutaj przyjaciół, trudno będzie mi się z nimi rozstać.
- Chodzi ci o Stefana, tak? - spytał.
- Nie tylko... Daj mi jeszcze kilka dni, dobrze?
- Jasne - odpowiedział, ale poczułam, że stał się jakiś inny - Muszę kończyć... Zadzwonię jutro.
I rozłączył się.
Chciałam wrócić do Polski, zamieszkać z Alkiem, być bliżej Julki i Georga.. Ale tutaj także znalazłam przyjaciół. To była trudna decyzja i nie potrafiłam podjąć jej tak z dnia na dzień. Schowałam komórkę z powrotem do kieszeni, gdy do kuchni wkroczyła Victoria. Ubrana była w bardzo ładną, niebieską sukienkę, a włosy upięła w luźny koczek.
- Wyglądasz pięknie - tylko te słowa przychodziły mi na myśl, gdy ją zobaczyłam. Vicky tylko się zaśmiała.
- Nie przesadzaj - powiedziała, poprawiając pojedynczy kosmyk włosów za ucho.
- Miłej zabawy - powiedziałam - I nie wracaj za szybko.
Dziewczyna puściła oczko i ruszyła do wyjścia.
Życzyłam jej, by udało jej się to spotkanie, może akurat coś między nimi zaiskrzy.
Znowu poczułam jak moja stara, ale jeszcze nieźle funkcjonująca komórka, zaczęła wibrować w mojej kieszeni, więc, nieco leniwie, znów po nią sięgnęła. Tym razem dzwoniła Julka.
- No hej, jak tam w tej zimnej i mroźnej Rosji? - zapytała od razu, gdy odebrałam.
- Zimno i mroźno - odparłam, a ta głośno westchnęła.
- Słyszałam, że wracasz do Polski - oświadczyła, a teraz do ja głośno wypuściłam powietrze z płuc.
- Teraz to tu będziesz mnie męczyła? - zapytałam, a ona głośno prychnęła.
- Jesteś głupia - powiedziała, a ja się zaśmiałam - Nie chcesz wracać do nas, do Alka, do Georga...
- Chcę - oświadczyłam, słysząc jej śmiech - Ale miałabym, ot tak, wszystkich zostawić?
- Mnie zostawiłaś bez żalu - usłyszałam jej smutny głos.
- Nie prawda - powiedziałam, ale szybko mi przerwała.
- Nie, nie musisz się tłumaczyć... Rozumiem. Dobra, kończę, bo się zaraz poryczę...
- Julka - próbowałam ją zatrzymać, ale nie zdołałam, bo Białorusinka zdążyła się rozłączyć.
Poczułam jak opanowuje mnie gniew... Rzuciłam telefon na stół, ale z moim refleksem, nie wcelowałam i komórka wylądowała na podłodze, w kawałkach. Podniosłam pozostałości po niej i ruszyłam do salonu. Położyłam baterię z telefonem na stół, włączyłam telewizor i rzuciłam się na kanapę. Leciał "Zaklinacz dusz", oczywiście po rosyjsku. Zamknęłam swoje zmęczone i obolałe oczy, chcąc wejść do krainy snów, ale usłyszałam, jak ktoś próbował wejść do mieszkania. Wstałam gwałtownie, intensywnie wpatrując się w wejście. Gdy drzwi otworzyły się powoli, moje serce stanęło, ale gdy ujrzałam tak dobrze znaną mi twarz, odetchnęłam, z ulgą.
- Dlaczego tak szybko wróciłaś? - zapytałam Victorię, która ściągała z nóg ładne kozaki.
- Zadzwonił, że się nie pojawi - oznajmiła, a we mnie wszystko zaczęło się gotować.
Podeszłam do wieszaka, na którym zawieszona była moja kurtka i zarzuciłam ją na siebie.
- Gdzie idziesz? - zapytała przyjmująca, gdy zmieniałam buty.
- Do tego kretyna, muszę go zamordować - powiedziałam, wychodząc za drzwi.
Wiedziałam, że nie mogę mu wierzyć. Dobrze wiedział, że sprawi tej dziewczynie przykrość, a tak go prosiłam... Do jego mieszkania doszłam po pięciu minutach, nie było to daleko, zwłaszcza, że szłam dziesięć razy szybciej, niż zazwyczaj... Gdy zapukałam do drzwi mieszkania Wannera, miotała mną złość. Musiałam się pilnować, by przypadkiem się na niego nie rzucić i nie zadźgać go widelcem. Otworzył po kilku sekundach.
- Widziałam, że nie dotrzymasz obietnicy - rzekłam od progu, wchodząc do środka.
- Tak myślałem, że przyjdziesz - odpowiedział, gdy odwróciłam się w jego stronę.
- Ty lepiej nie myśl, bo ci to szkodzi - warknęłam, a ten się uśmiechnął.
- Może napijesz się czegoś? - zapytał zmieszany, gdy napotkał mój wściekły wzrok.
- Stefan! Nie chciałeś iść na to spotkanie, rozumiem... Ale mogłeś zrobić to dla mnie, prosiłam cię - krzyczałam. Musiałam wygarnąć mu wszystko, co o nim myślę.
- Chcesz wiedzieć, dlaczego nie poszedłem na spotkanie z Victorią? Dlaczego nie chciałem być z Maryną? - pytał, widocznie zdenerwowany moimi słowami.
- Słucham - założyłam ręce na klatce piersiowej.
Długo wahał się, czy przemówić i w końcu się odezwał.
- Bo nigdy nie pokocham nikogo tak bardzo jak ciebie - przełamał ciszę.
Wciąż słyszałam słowa, które wypowiedział przed momentem. Ale co miałam mu odpowiedzieć? Czułam, jak wszystko się we mnie gotuje, ale tym razem nie ze złości... To było zakłopotanie.
- Żartujesz - wykrztusiłam tylko, nieco zdezorientowana - Proszę, powiedz mi, że nie mówisz mi prawdy.
- Dlaczego miałbym kłamać?
Spuściłam głowę, próbując opanować emocje, ale nie udawało mi się to...
- Przepraszam - wyszeptałam mało słyszalnie i wyminęłam Niemca, kierując się w stronę wyjścia.
Coraz gorzej mi to idzie, przepraszam :c
Poprawka: źle policzyłam... Śmierć pojawi się 32 rozdziale :) Ale boje sie, że to spieprzę, jak teraz najzwyklejszy w świecie rozdział nie wychodzi >.<
Boże, Stefciu... Czemu ty to robisz? Kim jest teraz w, delikatnie mówiąc, niezręcznej sytuacji.
OdpowiedzUsuńWiesz Ófo, pieprzysz trzy po trzy, Tobie ZAWSZE rozdziały wychodzą! ♥
Taaaa, chyba ty pieprzysz, wiks.
UsuńPopierdzieliło cie, krokodylu. CZY JAKBY CI NIE WYCHODZIŁO, TO BYM TO CZYTAŁA?! ^^
UsuńPewnie byś czytała XD
UsuńTa... Pewnie tak xD ALE I TAK CI WYCHODZI I JAK SIĘ NIE ZNASZ, TO SIĘ NIE ODZYWAJ! :D [uważaj, robi się niebezpiecznie, włączyłam capslocka.]
UsuńNIEBEZPIECZNIE JEST BO JA TEŻ WŁĄCZYŁAM CAPSLOCKA... BÓJ SIĘ, ŁÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓSIÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓ
UsuńCHCESZ SIE KŁÓCIĆ KROKODYLU?! XD JA I TAK OBSTAWIAM PRZY SWOIM. UMIESZ PISAĆ I NIE MA BADZIEWIA! ; * :D
UsuńA WŁAŚNIE, ŻE CHCE SIĘ KŁÓCIĆ. JEST BADZIEWIE,BYŁO BADZIEWIE,I BĘDZIE BADZIEWIE DO KOŃCA ;-*
UsuńDOBRA, JA SIĘ DO CIEBIE NIE ODZYWAM, PÓKI TEGO NIE ODSZCZEKASZ XD
UsuńBiedny Stefan, kocha Kim a ona Aleksa...
OdpowiedzUsuńSzkoda mi go :( Mam nadzieję, że znajdzie kogoś, kogo pokocha.
Nie idzie Ci źle, bardzo fajnie :)
I nie spieprzysz niczego, spokojnie, wszystko wychodzi :D
Mam nadzieję, że wyjdzie... Aż się boję ;c
UsuńAj, tak jakoś przeczuwałam, że Stefan się w niej kocha. Biedny chłopak, zero nadziei, że kiedyś ona z nim będzie, skoro ma Aleksa.
OdpowiedzUsuńPobawię się w domysły - czyżby to on miał zginąć w 23 rozdziale? Nie odpowiadaj na to pytanie, bo nie będzie niespodzianki :D
Dzięki za poinformowanie mnie o nowym poście :)
Nie odpowiem! :D
UsuńTak myślałam, że Stefan czuje coś do Kim. To by wyjaśniało, dlaczego nie chce się spotkać z Victorią. Żal mi zarówno bohaterki, bo jest w kiepskiej sytuacji, jak i nowej zawodniczki klubu, bo widać, że Wanner od początku jej się spodobał. Cóż, w życiu wszystkiego mieć nie można.
OdpowiedzUsuńNo i co teraz zrobi Kim? Bardziej obstawiałabym, że wróci do Polski, może ta rozmowa z Julią dała jej choć trochę do myślenia.
I żadnej śmierci sobie nie życzę! :c
Pozdrawiam :*
Przepraszam, ale będzie śmierć :c Przykro mi...
UsuńDwie czwóreczki, czyli nowy rozdział na rozegranie-na-blok.blogspot.com oraz kolejna część - "ostatni blok w mieście" na nimfomania.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
Fajny rozdział
OdpowiedzUsuńzapraszam http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny zreszta jak wszystkie !
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;D